IX

528 48 19
                                    

Vi

Byłam całkowicie zaskoczona jej nietypową propozycją, lecz usiadłam w tej wannie czekając na rozwój wydarzeń. 

- Buty byś zdjęła co? - Zapytała nie kryjąc rozbawienia. 

Oprócz tego pozbyłam się jeszcze spodni jak i koszulki, która i tak była już odwinięta. Była to nawet jak dla mnie dość nietypowa sytuacja, lecz mimo tego nie komentowałam życzeń Cat, która odkręciła kurek. Wanna zaczęła wypełniać się ciepłą wodą, dziewczyna w tym czasie wyszła i za moment wróciła z apteczką do łazienki. 

- Teraz powinno być łatwiej. - Zaczęła klękając obok wanny.  

Woda sięgała mi do połowy brzucha, tak że zakrywała zakrwawione, wyschnięte bandaże. Poczułam nieprzyjemnie uczucie, kiedy Cat zaczęła ściągać resztę opatrunku. 

- Dobra, teraz zaboli. - Tylko tyle zdążyłam usłyszeć, przed tym jak zrobiło mi się słabo. 

- Vi, Vi.. Żyjesz? - Słyszałam stłumiony głos strażniczki. 

Poczułam jej zimne ręce na twarzy.

 
- To cholernie bolało Caitlyn. - Odpowiedziałam po chwili, widząc jej zmartwione spojrzenie.
Nie odpowiedziała, wręcz zignorowała moje słowa. Korzystając z okazji dokładnie oczyściła ranę po czym pomogła mi wstać.

 
- Zaraz Ci to opatrzę. - Spojrzała na mój brzuch, następnie na moją  przemoczoną bieliznę, po czym zrobiła się czerwona, na tyle bym wiedziała że jednak coś jej chodzi po głowie.

 
- Usiądź sobie. - Powiedziała po czym  wyszła.

 Długo czekać nie musiałam, kiedy Cat pojawiła się z nowym kompletem bielizny, miała pod ręką również koszulkę i spodenki.

 
- Być może dzisiaj obejdziemy się i bez tego. - Rzuciłam patrząc na ubrania, które przyniosła.

 
- Bardzo śmieszne. - Odpowiedziała, nie dając mi więcej szans na protest.

 
Cat zajęła się opatrywaniem mojego brzucha, nie żałowała bandaży, kiedy skończyła byłam praktycznie cała nim pokryta.

 
- Widzisz, mówiłam że sobie poradzimy bez tych ubrań. - Rzuciłam z lekkim uśmiechem na ustach.

 
- Dzisiaj śpisz sama, więc będzie Ci zimno jak się nie ubierzesz. - Jej odpowiedź wcale mi się nie spodobała.

 
- Mogę wygrać inną opcję? - Zapytałam podchodząc bliżej.

 
- Jaką masz propozycję? - Widząc że się do niej zbliżam, mimowolnie cofała się, aż napotkała zimne płytki.

 
W tym momencie Cat uświadomiła sobie, że popełniła błąd i dała się zapędzić w kozi róg.

 
- Śpimy na moich zasadach jak uda mi się odgadnąć dlaczego zerwałaś z tym pacanem. - Powiedziałam pewnym głosem, przypominając sobie jeden szczegół z tego feralnego poranka. A mianowicie jak ten cały Jayce się na nią bez zastanowienia rzucił. 

- Zgoda. - Odpowiedziała równie pewnie, nie kryjąc uśmiechu na twarzy. 

- Był zazdrosnym, zaborczym gnojem i nie mogłaś z nim wytrzymać. - Rzuciłam bez zastanowienia, nadal wisząc nad Caitlyn. 

MY PArADiSeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz