EPILOG
Cat
Jeszcze dziś odczuwałam skutki naszego weekendowego szaleństwa z alkoholem, po którym dwa następne dni spędziłyśmy w łóżku nie mając siły na cokolwiek innego. Całe szczęście Vi zniosła przeboje z alkoholem dużo lepiej ode mnie, więc jakoś udało nam się to przeżyć. Dzisiaj w pracy od rana miałam mnóstwo pracy, wolne które osobiście sobie przedłużyłam nie było dobrym pomysłem, dlatego też na moim biurku pojawiła się całkiem spora sterta dokumentów do podpisania. Wchodząc do pracy, marzyłam by móc już skończyć i wrócić do domu, gdzie czekała na mnie dziewczyna.
Od samego początku tygodnia, pracowałam nad dokumentami związanymi z operacją, która mogła przywrócić porządek w dolnym mieście. Wszystko co prawda odbywało się pod czujnym okiem Vi, która chciała w tym mieć swój wkład, aby jakoś odpokutować swoje dotychczasowe występki.
- Już Ci lepiej? – Zapytał Mohan przekraczając próg mojego gabinetu.
- Nie wiem do czego pijesz. – Rzuciłam mając nadzieje, że nie będzie drążył tematu.
- Oj no nie daj się prosić Cat! Dawno nie widziałem Cię takiej sponiewieranej, ciężki weekend, tak? – Dodał z jeszcze szerszym uśmiechem na ustach.
- Tu mnie masz kolego, na ten moment postanowiłam rozstać się z długoletnim przyjacielem, którego nazywam wódka. – Odpowiedziałam z lekkim grymasem na twarzy, na samą myśl o tej zdradzieckiej cieczy.
- Oj przestań, musisz się po prostu przyzwyczaić! – Dodał, siadając naprzeciwko.
- Mogę zapytać w jakiej sprawie do mnie przychodzisz? – Odsunęłam od siebie kupkę podpisanych już dokumentów, koncentrując się na nim.
- Bo wiesz, od pewnego czasu pracuje z nami pewna różowowłosa dama, której bardzo ciężko jest się odnaleźć w wykonywanych obowiązkach biurowych. Wobec tego wpadłem na pomysł, by zmienić jej przydział na kryminalnych. – Powiedział praktycznie na jednym wydechu.
- Potrzebujesz do tego zgody przełożonego kryminalnych, jak i mojej zgody. – Wstałam z miejsca.
- Dlatego przychodzę do Ciebie bezpośrednio. – Zaczął.
- Nie dostanę zgody od przełożonego kryminalnych. – Dodał, drapiąc się po głowie.
- Porozmawiam z nim. – Powiedziałam krótko.
- Jesteś najlepsza! – Odpowiedział, kierując się do drzwi.
- Jeszcze jedno, dlaczego Ty z tym do mnie przychodzisz, a nie sama zainteresowana? – Zapytałam nie mogąc powstrzymać ciekawości.
- Wiesz jak to jest, Vi nie może się wychylać i biegać do Ciebie za każdym razem jak coś jej nie pasuje, bo ludzie się połapią, że ją faworyzujesz. Z drugiej strony ona naprawdę się stara, ale papierki to nie jej brożka. – Odpowiedział stojąc przy drzwiach.
- Możesz wrócić do siebie. – Odparłam siadając ponownie na fotelu.
Do końca dnia, w głowie miałam słowa przyjaciela dotyczące Vi, która rzeczywiście starała się dopasować i nie sprawiała żadnych problemów. Dziewczyna naprawdę chciała pokazać, że jest godna pracy, którą jej zaproponowałam, nawet jeżeli nienawidziła przeglądania papierków. Nim wyszłam z pracy, było już grubo po 19, więc mogłam tylko po cichu liczyć, że Vi poczekała na mnie z kolacją.
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...