Vi
Ostatnia noc minęła w napiętym nastroju, mimo moich prób rozluźnienia czarnowłosej, jej humor nie uległ poprawie. Co za tym idzie jestem zła na kobietę, która wyraźnie chciała pokazać Cat, kto ma prawdziwą władzę w naszym mieście.
W planach miałam dzisiaj zbadać ważna sprawę wspólnie z Mohanem, dostaliśmy informację że ktoś nadal rozprowadza Migot w dolnym mieście. Muszę się wykazać i pozwolić Cat na podbudowanie swojej pozycji przed tą całą Medardą.
- Możemy iść? - z zamyślenia wyrwał mnie Mohan, który podstawił mi kubek z ciepłą kawę.
- Dzięki za kawę. - Rzuciłam, biorąc od niego papierowy kubek.
- Coś się wydarzyło wczoraj, że Cat chodzi taka podminowana od rana? - Zapytał nadal dotrzymując mi kroku.
- Medarda. - odpowiedziałam krótko, wiedząc że nie będę musiała mu nic więcej tłumaczyć.
Mężczyzna otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale natychmiast je zamknął, jakby wahał się czy mnie o cokolwiek dopytywać.
- Rozumiem że chciała pokazać Caitlyn, kto rządzi z Zaun? - wydusił z siebie po kilku sekundach.
- Coś w ten deseń. - odpowiedziałam niezadowolona, wracając myślami do wydarzeń z wczoraj.
Byliśmy praktycznie na miejscu, a ja nie miałam ochoty dalej rozmawiać na ten temat, co Mohan zauważył, bo nie zadawał już więcej pytań.
Dotarliśmy pod starą fabrykę, która znajdowała się na samym skraju dolnego miasta, gdzie ponoć nadal toczy się dystrybucja migotu, który miał raz na zawsze zniknąć z ulic. Podeszliśmy ostrożnie do okna aby zobaczyć czy zastaniemy kogokolwiek w środku. Ku naszemu zdziwieniu, nikogo w środku nie było, za to dostrzegłam kilka pudeł, które od razu przykuły moją uwagę. Podjęliśmy decyzję, że ja sprawdzę zawartość tajemniczych kartonów, a Mohan poczeka przed wejściem.
- Cholera, zamknięte. - szarpałam się z klamką, niestety nieskutecznie.
- Myślisz że po co wziąłem Cię ze sobą. - zaśmiał się mężczyzna.
Domyśliłam się o co mu chodzi, ze względu na moje doświadczenie, dał mi ciche przyzwolenie żeby się tu po prostu włamać. W kieszeni kurtki miałam wytrych, którego co prawda dawno nie używałam, jednak tego się nie zapomina więc po kilku minutach mogłam wchodzić do środka.
- Tylko pamiętaj że nas tu nie było. - powiedział, wskazując na fabrykę, która według papierów powinna być opuszczona.
Spojrzałam się wymownie na niego lecz już nie komentowałam, po prostu weszłam do środka chcąc szybko załatwić sprawę. Starałam się zachować czujność, a przy okazji nie narobić hałasu, przy czym na szczęście w środku rzeczywiście nikogo na ten moment nie było.
Podeszłam do tajemniczych kartonów, po czym zajrzałam do środka. Nasze podejrzenia były niestety słuszne, przy czym nie mogłam nic ze sobą zabrać, bo jesteśmy tu nielegalnie, bez nakazu od Caitlyn. Towaru było zaskakująco dużo, kilkadziesiąt litrów, przy czym nic po za tym się w środku nie znajdowało, co trochę mnie zastanowiło. Nie miałam już więcej czasu, żeby poszukać innych dowodów, więc wróciłam do mężczyzny który czekał na mnie przy drzwiach.
- Dostaliśmy prawdziwe informacje. - powiedziałam cicho, jak tylko znalazłam się na zewnątrz.
- Zastanawia mnie jedna kwestia Vi, jakim cudem tu nikogo nie ma, jak tu jest towar? - zaczął. - Wydaje mi się to strasznie nielogiczne. - Podzielałam jego obawy, ale musimy zgłosić to Caitlyn, żeby mogła rozpocząć badać tę sprawę.
- Wracajmy, na ten moment i tak nic więcej tu nie wskóramy. - Rzuciłam do towarzysza, kierując się w stronę górnego miasta.
Caitlyn
Od samego rana biegam za jakimiś niedorzecznymi papierkami dla Ambessy, nie mam pojęcia w jakim celu, biorąc pod uwagę że mam ważniejsze rzeczy na głowie. Dałam sobie wejść na głowę, dlatego irytuje mnie to jeszcze bardziej. Maddy od ostatniego incydentu nie pojawiała się w moim towarzystwie więc mam nadzieję że dała sobie spokój. Nie mogę też ostatnio nadążyć za Vi, która co chwilę mnie rozprasza, jednak to jest moje najmniejsze zmartwienie.
Usłyszałam pukanie do drzwi. - Proszę. - Rzuciłam siadając w dużym brązowym fotelu. W drzwiach pojawiła się Vi, o której przed momentem myślałam, a za nią ukazał się Mohan.

CZYTASZ
MY PArADiSe
FanficMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...