Rozdział zawiera treści 18+
Caitlyn
Nie minęło dużo czasu od momentu opuszczenia przez nas baru, w którym różowowłosa spędza ostatnio każdą wolną chwilę, co nie ukrywam trochę mnie martwi.
Czyżbym Ci się znudziła?
Miałam ochotę spróbować czegoś innego, pragnę uwagi rożowowłosej, gdyż miałam jej ostatnio niewystarczająco - niestety jest to spowodowane moim stanowiskiem i nawałem pracy.- O czym tak rozmyślasz? - Vi wyrwała mnie z natłoku myśli, które rzeczywiście trochę mnie pochłonęły.
- O Tobie. - odpowiedziałam krótko, nadal podobając za nią trzymając ją za rękę.
Dziewczyna momentalnie się zatrzymała, a kątem oka udało mi się dostrzec mały uśmiech na jej twarzy. Nim się spostrzegłam Vi pociągnęła mnie w ciemną uliczkę, po czym poczułam zimno ściany za moimi plecami.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo muszę się powstrzymywać od chwili kiedy tylko Cię zobaczyłam. - Poczułam jej usta na skórze tuż koło mojego ucha.
- Teraz już chyba nie musisz. - zarzuciłam jej swoje ręce na szyję, po czym spojrzałam jej w oczy.Widziałam w nich pożądanie, którego tak bardzo pragnęłam, niestety ostatnio trochę ją zaniedbałam, pod kątem czułości.
- Cat, na pewno nie chcesz wrócić do domu? - Vi zasłoniła moje ciało swoim jednak widziałam że się rozgląda, czy aby napewno jesteśmy same.
Nie odpowiedziałam jej, za to uniosłam lekko jej podbródek po czym zaczęłam ją całować, na początku delikatnie ale nie minęła chwila, a to różowowłosa dyktowała tempo naszego zbliżenia.
Ciężko było mi zachować trzeźwość umysłu, kiedy czułam jak jej duże dłonie błądzą po moim ciele. Nie pozostawałam dłużna, tym samym, zacisnęłam palce na biodrach Vi, przy czym wydała z siebie ciche westchnienie. Pocałunek był tak intensywny, że po chwili musiałam oderwać się od Violet, lecz ona miała inne zamiary, tym samym zaczęła zostawiać krwiste ślady wzdłuż mojej szyi.- Znów będę musiała przez tydzień chodzić w golfie. - Wydusiłam z siebie, jak tylko udało mi się nabrać tchu.
- Mogłabyś ubierać się tak jak zwykle, może ta rudowłosa funkcjonariuszka w końcu zostawi Cię w spokoju. - Rzuciła z przekąsem, nadal nie odrywając się od mojej szyi, która była pokryta czerwonymi śladami.
- Vi, czyżbyś była zazdrosna? - Odchyliłam głowę, czerpiąc przyjemność z jej bliskości.
- O Ciebie? - zaczęła. - zawsze. - Dodała po czym zsunęła swoje dłonie niżej, rozpinając jeden z guzików mojej granatowej kamizelki.
Na jej słowa zrobiło mi się jeszcze cieplej. Miałam ochotę rzucić się na nią tu i teraz, jednak zaczął odzywać się mój zdrowy rozsądek. Byłyśmy w centrum, w ciemnej alejce niedaleko baru, lada chwila może się tu ktoś pojawić.
- Vi, może powinn... - zaczęłam ale nie było mi dane dokończyć, kiedy poczułam jej dłoń na mojej kobiecości.
Nie byłam w stanie sklecić poprawnie zdania, a co dopiero oprzeć się przyjemności, którą zapewniała mi dziewczyna.
- Wytrzymaj jeszcze trochę. - wyszeptała mi do ucha, przyspieszając ruchy wykonywane przez materiał moich spodni.Czułam jak tracę siłę w nogach, po czym przyszło upragnione spełnienie, które Vi przypieczętowała namiętnym pocałunkiem, który pozwoli mi uspokoić nieco oddech, który ze względu na działania Vi znaczono przyspieszył.
- Jesteś niemożliwa. - po chwili wydusiłam z siebie, nadal opierając się o jej umięśnione ramiona, czekając aż wróci mi siła w kończynach.
- Nie myśl że to koniec, noc jest długa, a my nawet nie dotarłyśmy do domu. - Uśmiechnęła się po czym mnie objęła, kierując nas w kierunku naszego lokum.Szyłyśmy w ciszy, ciesząc się ze swojej obecności i po kilku minutach dotarłyśmy do domu. Miałam lekkie problemy z otwarciem drzwi wejściowych, bo gdy tylko znalazłyśmy się pod drzwiami Vi zaczęła całować mój wystarczająco czerwony kark. Po kilku próbach udało mi się odtworzyć zamek, a przez to że Vi cały czas na mnie napierała przyciskając mnie do powierzchni, wpadłyśmy do środka.
CZYTASZ
MY PArADiSe
FanfictionMój świat się zawalił, moje życie pogrążyło się w ciemności z której samodzielnie nie mogłabym się wydostać. Na drodze nienawiści i nieufności do każdego napotkanego stworzenia natknęłam się na mój mały cud, który zapalił tę od dawna nieaktywną iski...