3

177 11 8
                                    

Rano Mel weszła do pokoju Jinx. Dziewczyna jeszcze smacznie spała, póki nie poczuła na swoim policzku ust kobiety. Szybko podniosła się do siadu.

- Dzień dobry, Jinx.- rozsunęła po chwili zasłony.

- Czemu mnie obudziłaś?- przetarła oczy.

Głosy w jej głowie dalej nie ustawały. Tak, jakby były zepsute. W kółko jedno i to samo Zabij go, zabij go. Westchnęła i stanęła na nogi przeciągając się nieporadnie.

- Chodź, zaplotę ci warkocze.- usiadła na łóżku z gumkami i żelaznymi rurkami.

Dziewczyna usiadła na krześle przed mamą. Dalej nurtowało ją zaproszenie do Ostatniej kropli przez dawnego przyjaciela.

- Jayce jakoś za bardzo się nie postarał na przemowie.- Jinx powiedziała niezręcznie.

- Wiem.- zaczęła powoli przeczesywać długie włosy dziewczyny. Zauważyła, że Jinx jest spokojniejsza niż zwykle. Wyglądała, jakby była daleko i nie dało się do niej dotrzeć.- Co ty dzisiaj taka niemowa?- zaśmiała się.

Dziewczyna wyrwała się z namysłów i zaczęła bawić się żelaznymi rurkami.

- To wszystko przez Heimerdingera.- podsumowała, by zakłócić niezręczną ciszę.

Głosy w jej głowie nie ustawały. Czuła mroczki przed oczami i było jej słabo. Jedyne co chciała zrobić to położyć się i zasnąć w najlepsze.

Vi w końcu poczuła smak wolności, jaki zafundowała jej Caitlyn. Szły właśnie przez środek Piltover. Dziewczyna widząc wszystkich tych bogato ubranych ludzi lub strażników prychnęła pod nosem. Stanęła pod niewyobrażalnie wielkim domem ze złotymi wykończeniami i skrzywiła się.

- Kto tu mieszka?- z niedowierzaniem jeszcze raz oglądnęła dom.

Cate zatrzymała się zmieszana.

- T-tu?- wskazała palcem na dom.- Mel Medarda i JayJay.- wzruszyła ramionami.

- Kto to JayJay?- różowo-włosa zapytała.

- Spod kamienia się urwałaś?-zaśmiała się. W jej oczach było widać pogardę w stronę Vi.- Jinx. Córka Mel. Została znaleziona w dolnym mieście jakieś sześć lat temu. Nieraz przychodziła do Mel podczas obrad rady. Widziałam ją raz czy kilka razy. Nieźle świrnięta jak na córkę radnej.- jej mina wyglądała jakby sobie coś przypomniała

To nie jest możliwe. To nie może być... Powder. Nie. Nie ma takiej opcji.- Vi pomyślała.

Jinx siedziała znów w laboratorium. Patrzyła zaciekawiona na Hexrdzeń. Nikogo oprócz jej nie było. Postanowiła chociaż na chwilę poczuć się ważna. Postanowiła opanować tę siłę. Zasiadła do kontrolek i popatrzyła na urządzenie.

- Więc cały myk jest w tych runach.- powiedziała do siebie cicho.- Układają się w jakieś magiko-matematyko wrota.- wzięła do ręki notatki Jayce'a. Zaczęła czytać o runach. Gdy już była pewna, co zrobi złapała za kontrolki.- No, to jedziemy.- oznajmiła i przekręciła Hexrdzeń.

Ułożyła sobie w głowie coś na kształt instrukcji, za którą będzie podążać. Jej doświadczenia nie trwały długo. Do pracowni wszedł Viktor. Zdziwiła go obecność dziewczyny i to co tam robi.

- Jinx!- krzyknął z nieopanowanym gniewem.- Wiesz o tym, że masz zakaz dotykania Hextechu!

Dziewczyna odwróciła się wściekła. Nic nie mówiąc szybko ulotniła się z miejsca. Nie miała zamiaru czekać na osiemnastą. Zeszła do dolnego miasta. Ten klimat jej się podobał. Mogłaby tu mieszkać. Postanowiła pooglądać okolicę z budynków. Wyszła na jeden z najwyższych budynków w centrum alej. Przyglądała się ludziom w alejach. Jej warkocze przyjemne falowały na wietrze, a ciężkie powietrze samo wdzierało jej się w płuca. Przyglądała się ludziom w Alejach, kiedy zobaczyła ją...
Vi! Ona cię zostawiła!- słyszała w głowie.
Znowu zrobiło jej się słabo i rozbolała ją głowa. Właśnie zobaczyła różowo-włosą dziewczynę razem z inną. Złapała się za głowę.

- Nie, nie to nie ona!- pobiegła do Ostatniej Kropli.

Przy stole czekaj już Ekko. Dziewczyna westchnęła ciężko. Usiadła na wprost jego rozglądając się dookoła.

- Jednak przyszłaś.- był zamyślony, lecz wyrwała go z przemyśleń.

- Czego chcesz?- syknęła.

Jedyne co zrobił chłopak to uśmiechnął się i oparł się o krzesło.

- Oboje chcemy dopaść Silco.- zaczął.- Mam interes. Przyniesiesz Hextech i zbudujesz broń.- powiedział szeptem.

Jinx zaśmiała się i przybliżyła usta do jego ucha. Otuliła je ciepłym, miętowym oddechem.

- Co będę miała w zamian? Nie lecę na penisy. - szepnęła. 

- Co tylko zechcesz.- Ekko dał ręce za głowę.

Jinx nie wiedziała czy mogła mu ufać. Zastanawiała się dobrą minutę, czy to zrobić. Westchnęła i rozglądnęła się.

- Jutro, dziewiąta, w tym miejscu.- warknęła i wyszła z baru.

Cały czas dręczyło Vi to, kim jest Jinx. Czy może to jej ah... siostra? Nie widziała się z nią sześć lat. Sześć jebanych lat. Westchnęła i poszła dalej za dziewczyną.

Lost Sisters | Jinx and Vi [CHWILOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz