Jinx obudziła się z ogromnym bólem głowy. Ekko już przy niej nie było. Postanowiła wrócić do bazy. Weszła do środka i pierwsze co rzuciła się na nią z uściskiem Vi.
- Gdzie byłaś?!- zapytała zdenerwowana.
Ekko siedział w pokoju, kiedy weszła Liah.
- Jj już przyszła?- zapytała spokojna.
- Nie chce tu być.- rozejrzał się smutny.- Nie wiem czy ona dzisiaj wróci.
Dziewczyna bez zastanowienia przytuliła go. Nie mógł zrobić nic innego niż oprzeć się uściskowi i go ciepło oddać. Wtedy do pokoju weszła Jinx. Popatrzyła na chłopaka i dziewczynę. W Jj gotowały sie emocje. Wzięła do rąk rakietnicę. Chciała już strzelać, ale zauważyła, że nie ma sensu.
- Od początku to wiedziałam.- syknęła i wzięła torbę ze swoimi rzeczami do ręki.
- Jinx... to nie tak jak myślisz...- zaczął zły na siebie.
Zaśmiała się tylko łzami w oczach i wyszła z pokoju i bazy.
- Jinx, to na prawdę nie było tak jak myślisz!- Liah krzyknęła.
- Ty się zamknij, suko!- krzyknęła i wyszła z bazy.
Kiedy weszła do Piltover z jej oczu zaczęły się lać prawdziwe łzy. Nawet nie pożegnała się z tymi dzieciakami, z siostrą! Weszła do domu Mel rozglądnęła się.
- Mamo, jesteś tu?- zapytała podłamanym głosem.
Zapukała do pokoju matki. Otworzyła jej Mel.
- Jinx...- przytuliła ją bez wahania.
- Wróciłam do ciebie mamo.- rozpłakała się w jej ramionach.- Już cię nie opuszczę.
- Co się stało?- zapytała zaciekawiona.
- On mnie zdradził!- krzyknęła w płaczu.
- Chodź. Wejdziesz do łóżka i każę robić ci ciepłą herbatę.- wzięła ją za rękę i zaczęła z całej siły ciągnąć do jej pokoju.- Nie pamiętasz co ci mówiłam o miłości?- zapytała zawiedziona.
- Miłość to krótkotrwałe uczucie. Nie każdy na nie zasługuje.- Jj wyrecytowała wolną ręką ocierając łzy.
Usiadła na łóżku rzuciła bronią o podłogę. Próbowała znów nie płakać. Zakopała się w łóżku, po czym usłyszała pukanie.
- Nie wchodzić!- krzyknęła.
Chwilę po tym wszedł Jayce. Usiadł na skraju łóżka przez chwilę nic nie mówiąc.
- Ten cały Ekko nie będzie pierwszy i ostatni.- oznajmił po chwili.- Dobrze, że wróciłaś.- Bez wahania przytulił się do dziewczyny.
Vi wyszła z bazy, że Jinx może być w Alejach. Po chwili dopiero złapał ją Ekko.
- Musimy po nią iść.- oznajmił.
Dziewczyna po usłyszeniu tego walnęła go wkurzona pięścią w nos. Odwróciła się do niego i zaczęła bardzo powoli ale ze wściekłością mówić.
- Jak to się stało, że TY jako jej największa „miłość" nie potrafiłeś się powstrzymać od uścisku jakiejś dziwki z Noxusu?!- Podeszła do niego na bardzo niebezpieczną odległość. Nie zamierzała z nim więcej rozmawiać.- Mów gdzie ona może być, inaczej obiję ci ten krzywy ryj.- Syknęła.
Ekko próbując zatamować krwotok z nosa popatrzył z wyrzutami na dziewczynę. Wiedział, że kiedy powie że nie wie dostanie mu się. Jak za dawnych dobrych lat.
- Okej, okej. Ona może być w Piltover u Mel.- oznajmił uciekając od wzroku wściekłej Vi.- Ale jeśli pójdziesz, to pójdę z tobą.
- Ale jeśli ty pójdziesz ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać!- krzyknęła.
- Heeeeej, wszystko Ok?- Caitlyn podeszła do nich znajdując ich w końcu.
Chłopak mało co myśląc uciekł do bazy. Różowo-włosa nie wiedziała co teraz zrobić. Chciała płakać ale nie mogła. Patrzyła Cate w oczy wymownym spojrzeniem.
- Ona...- zaczęła.
- Tak, uciekła.- rzuciła się na dziewczynę i przytuliła ją.- Pójdziesz ze mną do niej do Piltover?
Pokiwała twierdząco głową. Nie mogła już wytrzymać.
- Nie ściskaj mnie tak mocno, Violet.- zaśmiała się.
- Chodźmy.- rzuciła.
Po chwili znalazły się pod domem Mel. Weszły tam stała ona. Matka Jinx.
- Młoda Kiraman?- popatrzyła na dziewczynę zdziwiona.
- Pani Medarda...- szepnęła.
- Dość już tego pierdolenia-Vi syknęła.- Gdzie Jinx?
- Jest u góry. Rozmawia z Jayce'em. Lepiej im nie przeszka...- Mel nie dokończyła.
Pobiegła do pokoju. Zaraz za nią Cate i Mel.
Kiedy weszły zobaczyły, że dziewczyna znów przeżywa atak paniki, ale tym razem jest to pod kontrolą Jayce'a. Kiedy skończyła płakać popatrzyła na dziewczyny. Wstała z łóżka i przytuliła siostrę.- On mnie zdradził Vi.- rozpłakała się na jej ramieniu.
- Nikt cię już nie skrzywdzi. Nie przy mnie.- syknęła i popatrzyła z wyrzutami na mężczyznę.
- On... on też tak mówił.- Jj popatrzyła jej w oczy.
Z jej źrenic wylewał się żal i ogromny smutek, którego mimo wszystko nie chciała okazywać. Jej twarz miała niewyraźny, zmęczony wyraz, by tylko nie pokazywać tego, co jest pod spodem.
- Ale mówię to ja.- oznajmiła.- Rozumiem, jeśli nie chcesz do niego wracać. Ja po czymś takim... też bym nie chciała.- popatrzyła za okno. Rozpadało się.
- Ja się już stąd nigdy nie ruszę. Przepraszam, siostra.- spuściła głowę i usiadła na łóżku.
Jedyne co mogła zrobić teraz Vi to roześmianie się.
- Ty to Jinx. Ty nie wiesz co to porażka.- fuknęła.
Niestety Jinx nic nie odpowiedziała. Violet widząc to wybiegła z tego domu w nadziei, że nigdy już go nie zobaczy.
- Vi! Vi, czekaj!- Caitlyn za nią krzyknęła.- Gdzie teraz pójdziesz?- zapytała próbując ręką ochronić swoją głowę przed deszczem.
Na włosy dwóch dziewczyn pomimo oporu zaczęły spadać srebrzyste łzy nieba. Powoli obydwie robiły się mokre.
- Nie wiem... wrócę do bazy i nie będę się odzywać? Widzę, że nawet moja siostra tego chce.- prychnęła.
- Ja już nie mogę tam wrócić. Wiedzą, że tu byłam i... będą mnie szukać.- spuściła głowę.- A co z nami?- zapytała ze łzami w oczach
- Nie możemy być razem, póki nie będzie ani u ciebie ani u mnie bezpiecznie.- powiedziała nie odwracając się.- Dowidzenia, cukiereczku.- oznajmiła oddalając się powoli.
CZYTASZ
Lost Sisters | Jinx and Vi [CHWILOWO ZAWIESZONE]
FanfictionA co gdyby wtedy Silco nie zaopiekował się Powder? Może byłaby zmuszona sama sobie poradzić, lub...