10

85 5 0
                                    

Jinx obudziła się z ogromnym bólem głowy. Ekko już przy niej nie było. Postanowiła wrócić do bazy. Weszła do środka i pierwsze co rzuciła się na nią z uściskiem Vi.

- Gdzie byłaś?!- zapytała zdenerwowana.

Ekko siedział w pokoju, kiedy weszła Liah.

- Jj już przyszła?- zapytała spokojna.

- Nie chce tu być.- rozejrzał się smutny.- Nie wiem czy ona dzisiaj wróci.

Dziewczyna bez zastanowienia przytuliła go. Nie mógł zrobić nic innego niż oprzeć się uściskowi i go ciepło oddać. Wtedy do pokoju weszła Jinx. Popatrzyła na chłopaka i dziewczynę. W Jj gotowały sie emocje. Wzięła do rąk rakietnicę. Chciała już strzelać, ale zauważyła, że nie ma sensu.

- Od początku to wiedziałam.- syknęła i wzięła torbę ze swoimi rzeczami do ręki.

- Jinx... to nie tak jak myślisz...- zaczął zły na siebie.

Zaśmiała się tylko łzami w oczach i wyszła z pokoju i bazy.

- Jinx, to na prawdę nie było tak jak myślisz!- Liah krzyknęła.

- Ty się zamknij, suko!- krzyknęła i wyszła z bazy.

Kiedy weszła do Piltover z jej oczu zaczęły się lać prawdziwe łzy. Nawet nie pożegnała się z tymi dzieciakami, z siostrą! Weszła do domu Mel rozglądnęła się.

- Mamo, jesteś tu?- zapytała podłamanym głosem.

Zapukała do pokoju matki. Otworzyła jej Mel.

- Jinx...- przytuliła ją bez wahania.

- Wróciłam do ciebie mamo.- rozpłakała się w jej ramionach.- Już cię nie opuszczę.

- Co się stało?- zapytała zaciekawiona.

- On mnie zdradził!- krzyknęła w płaczu.

- Chodź. Wejdziesz do łóżka i każę robić ci ciepłą herbatę.- wzięła ją za rękę i zaczęła z całej siły ciągnąć do jej pokoju.- Nie pamiętasz co ci mówiłam o miłości?- zapytała zawiedziona.

- Miłość to krótkotrwałe uczucie. Nie każdy na nie zasługuje.- Jj wyrecytowała wolną ręką ocierając łzy.

Usiadła na łóżku rzuciła bronią o podłogę. Próbowała znów nie płakać. Zakopała się w łóżku, po czym usłyszała pukanie.

- Nie wchodzić!- krzyknęła.

Chwilę po tym wszedł Jayce. Usiadł na skraju łóżka przez chwilę nic nie mówiąc.

- Ten cały Ekko nie będzie pierwszy i ostatni.- oznajmił po chwili.- Dobrze, że wróciłaś.- Bez wahania przytulił się do dziewczyny.

Vi wyszła z bazy, że Jinx może być w Alejach. Po chwili dopiero złapał ją Ekko.

- Musimy po nią iść.- oznajmił.

Dziewczyna po usłyszeniu tego walnęła go wkurzona pięścią w nos. Odwróciła się do niego i zaczęła bardzo powoli ale ze wściekłością mówić.

- Jak to się stało, że TY jako jej największa „miłość" nie potrafiłeś się powstrzymać od uścisku jakiejś dziwki z Noxusu?!- Podeszła do niego na bardzo niebezpieczną odległość. Nie zamierzała z nim więcej rozmawiać.- Mów gdzie ona może być, inaczej obiję ci ten krzywy ryj.- Syknęła.

Ekko próbując zatamować krwotok z nosa popatrzył z wyrzutami na dziewczynę. Wiedział, że kiedy powie że nie wie dostanie mu się. Jak za dawnych dobrych lat.

- Okej, okej. Ona może być w Piltover u Mel.- oznajmił uciekając od wzroku wściekłej Vi.- Ale jeśli pójdziesz, to pójdę z tobą.

- Ale jeśli ty pójdziesz ona nie będzie chciała ze mną rozmawiać!- krzyknęła.

- Heeeeej, wszystko Ok?- Caitlyn podeszła do nich znajdując ich w końcu.

Chłopak mało co myśląc uciekł do bazy. Różowo-włosa nie wiedziała co teraz zrobić. Chciała płakać ale nie mogła. Patrzyła Cate w oczy wymownym spojrzeniem.

- Ona...- zaczęła.

- Tak, uciekła.- rzuciła się na dziewczynę i przytuliła ją.- Pójdziesz ze mną do niej do Piltover?

Pokiwała twierdząco głową. Nie mogła już wytrzymać.

- Nie ściskaj mnie tak mocno, Violet.- zaśmiała się.

- Chodźmy.- rzuciła.

Po chwili znalazły się pod domem Mel. Weszły tam stała ona. Matka Jinx.

- Młoda Kiraman?- popatrzyła na dziewczynę zdziwiona.

- Pani Medarda...- szepnęła.

- Dość już tego pierdolenia-Vi syknęła.- Gdzie Jinx?

- Jest u góry. Rozmawia z Jayce'em. Lepiej im nie przeszka...- Mel nie dokończyła.

Pobiegła do pokoju. Zaraz za nią Cate i Mel.
Kiedy weszły zobaczyły, że dziewczyna znów przeżywa atak paniki, ale tym razem jest to pod kontrolą Jayce'a. Kiedy skończyła płakać popatrzyła na dziewczyny. Wstała z łóżka i przytuliła siostrę.

- On mnie zdradził Vi.- rozpłakała się na jej ramieniu. 

- Nikt cię już nie skrzywdzi. Nie przy mnie.- syknęła i popatrzyła z wyrzutami na mężczyznę.

- On... on też tak mówił.- Jj popatrzyła jej w oczy.

Z jej źrenic wylewał się żal i ogromny smutek, którego mimo wszystko nie chciała okazywać. Jej twarz miała niewyraźny, zmęczony wyraz, by tylko nie pokazywać tego, co jest pod spodem.

- Ale mówię to ja.- oznajmiła.- Rozumiem, jeśli nie chcesz do niego wracać. Ja po czymś takim... też bym nie chciała.- popatrzyła za okno. Rozpadało się.

- Ja się już stąd nigdy nie ruszę. Przepraszam, siostra.- spuściła głowę i usiadła na łóżku.

Jedyne co mogła zrobić teraz Vi to roześmianie się.

- Ty to Jinx. Ty nie wiesz co to porażka.- fuknęła.

Niestety Jinx nic nie odpowiedziała. Violet widząc to wybiegła z tego domu w nadziei, że nigdy już go nie zobaczy.

- Vi! Vi, czekaj!- Caitlyn za nią krzyknęła.- Gdzie teraz pójdziesz?- zapytała próbując ręką ochronić swoją głowę przed deszczem.

Na włosy dwóch dziewczyn pomimo oporu zaczęły spadać srebrzyste łzy nieba. Powoli obydwie robiły się mokre.

- Nie wiem... wrócę do bazy i nie będę się odzywać? Widzę, że nawet moja siostra tego chce.- prychnęła.

- Ja już nie mogę tam wrócić. Wiedzą, że tu byłam i... będą mnie szukać.- spuściła głowę.- A co z nami?- zapytała ze łzami w oczach

- Nie możemy być razem, póki nie będzie ani u ciebie ani u mnie bezpiecznie.- powiedziała nie odwracając się.- Dowidzenia, cukiereczku.- oznajmiła oddalając się powoli.

Lost Sisters | Jinx and Vi [CHWILOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz