W tej chwili wszystko wydawało się dobrze. Jednak tak nie było.
Jinx wstała z łóżka trochę zszokowana. Ekko popatrzył na nią dziwnie.- Co jest?- zapytał zaciekawiony.
- Nie zostawię jej już. Obiecałam jej to. Tym bardziej teraz, jak na wolności jest ta dziwka Liah. Muszę wracać mimo wszystko.- syknęła.
Chłopak nic nie zrobił tylko wstał i podszedł do niej.
- Zrobisz, co będziesz uważała za słuszne.- zaczął zostawiać jej pocałunki na barku.
- Idź ze mną. Na parę dni do mamy. wiesz, że...- nie dokończyła.
- Jest dla ciebie najważniejsza. Jeśli ci zależy pójdę.- westchnął.
Mimo wszystko nie widział w niej już starej Jinx. Kolor oczu i to, z czym się zmaga było dla niego niepojęte. Mimo wszystko chciała być normalna. I bardzo dobrze obydwoje o tym wiedzieli.
- Kocham cię.- powoli i niepewnie wydobyło się z jej ust.
Chłopak westchnął.
W głowie Jj roiło się od głosów, które były dziwne, niezrozumiałe i chaotyczne. Niektóre z nich układały się w całość, niektóre nie. Z niektórych nawet powstawały zdania. Wiedziała, że jeśli ich posłucha stanie się coś strasznego.- Ja też.- oznajmił i zaczął pakować torbę.
Spakowali wyszli z pokoju, po czym niebiesko-włosa poczuła, że jest w kogoś uścisku. Popatrzyła w dół na dzieci, które mocno oplatały jej nogi do talii i śmiały się radośnie.
- Wróciłaś!- krzyczały uradowane.
Jednak dziewczyna nie była taka szczęśliwa. Popatrzyła na nie z dziwnym wyrazem twarzy. Chciałaby się cieszyć, ale nie mogła.
- Też się cieszę, że was widzę, ale narazie dalej mnie nie będzie.- powiedziała z wymuszonym smutkiem i popatrzyła w stronę Vi, która patrzyła na nich ze zdziwieniem. Jinx podeszła do niej poprawiając torbę na ramieniu.- Siostra...- popatrzyła na nią.
- Wyglądasz inaczej.- Violet palcem przejechała po jej policzku.- Rób co musisz. Tylko nie każ mi znów za tobą tęsknić.- przytuliła ją z całej siły.
- Nie będziesz musiała.- szepnęła.- Opiekuj się tym miejscem. Wrócimy zanim się obejrzysz.- zaśmiała się.
- Mam nadzieję.- różowowłosa poklepała ją po ramieniu.
Wyszli z bazy. Kiedy podeszli pod dom Jinx chłopak prychnął pod nosem. Otworzyli drzwi.
- Wróciłam.- Jj od niechcenia rzuciła. Oczy Mel, jej matki i Jayce'a zwróciły się na nich.- Okazało się, że to nie wina Ekko.- Powiedziała, kiedy zauważyła, że zrobiło się trochę niezręcznie.
- Witaj Ekko. Jinx. W samą porę. Dzisiaj mój ślub. Pamiętasz?- Mel zapytała zmieszana.
- J-jasne.- Zaśmiała się.
Dziewczyna tak naprawdę nie wiedziała nic o ślubie. A może jednak to skutki jej choroby?
- Radzisz sobie z...- Jayce zapytał.
- Szaleństwem, tak. Jeszcze nikogo nie zabiła.- chłopak się do niej przysunął.
Poszli do pokoju Jinx. Weszła i rozglądnęła się.
- Musimy się przygotować do ślubu.- westchnęła.
- Jinxy... mieliśmy... Uh... spędzić czas inaczej.- złapał ją za ramiona.- Nie widzieliśmy się pół roku. Jeden raz mi nie wystarczył.- zaczął całować ją po szyi.
- No cóż... wieczorem.- odeszła od niego.
Nagle poczuła jak wszystko robi się niewyraźne i dziwnie kolorowe. Już nie słyszała nic innego niż głosy w głowie.
- Nie chcesz żeby się żenili. Przyznaj.- powiedział widząc stan dziewczyny.
- Uh! nic ci do tego, Ekko!- krzyknęła łapiąc się za głowę.
W pewnym momencie poczuła jego ręce na ramionach.
- Pobierzmy się. Zamieszkamy w dolnym mieście, będziemy mieć dzieci... jak zawsze o tym marzyłaś. Wyjdziesz za mnie?- zapytał zdesperowany.
W tym momencie głosy w głowie Jj ucichły. Nie miała pojęcia co odpowiedzieć, bo jeszcze nigdy nie postawiono jej w takiej sytuacji. Patrzyła na chłopaka zdziwionym spojrzeniem i czuła, jak przez jej ciało przechodzi gęsia skórka. Próbowała coś powiedzieć, ale nie mogła. Po chwili zebrała się na odwagę.
- Ekko...- westchnęła.- Czy myślisz, że to wszystko takie łatwe?- zapytała patrząc mu w oczy.- Tak. Wyjdę.
Kiedy przygotowali się Jinx weszła do pokoju matki. Właśnie ubierała suknię.
- Pomogę ci.- Jj szepnęła.
- Dziękuje kochanie.- Mel odwróciła się do nie tyłem, by ta zapięła jej zamek.
- Mamo, mam do ciebie ważną sprawę.- dziewczyna zaczęła się niezręcznie rozglądać.- Chcę się ożenić z Ekko.- powiedziała szybko, by oszczędzić czasu.
Mel przez chwilę nie odpowiadała, bo była zdziwiona postawą córki. Jeszcze niedawno mówiła, że nie ożeni się z nikim.
- To... dobrze!- niezręcznie podsumowała.
- Możemy to ogłosić na twoim ślubie?- Jj zapytała.
- Jeśli chcecie to jak najbardziej.- odwróciła się do niej.
Jednak objawy choroby niebiesko-włosej dawały siwe znaki. W jej głowie znów zaczęły kumulować die niezrozumiałe głosy. Nie mogla tego wytrzymać. Krzyknęła głośno po czym popatrzyła na zdziwioną matkę.
- Przepraszam. Szaleństwo.- podsumowała.
- Kocham cię. Pamiętaj. Nie jesteś w tym sama.- usłyszała zza siebie.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Na przyjęciu weselnym dużo rozmawiała i bawiła się zapominając całkowicie o chorobie. Po chwili do jej stołu podszedł młody chłopak w marynarce z wylizanymi do tyłu włosami i różą w ręku. Już po kilku sekundach chłopaków się namnożyło.
- Panno Medarda, Zatańczymy?- najodważniejszy zapytał i wyciągnął w jej stronę kwiat.
Wow. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał jej po nazwisku matki. Wiedziała, że Mel życzyła by sobie żeby Jinx z nim zatańczyła. Próbowała uśmiechnąć się by zamaskować swoją skwaszoną minę, ale popatrzyła na zdezorientowanego Ekko, po chwili na mamę, która skinęła głową na tak. Jj wywróciła oczami i poszła tańczyć z chłopakiem.
- Zaczął się sezon łowiecki na Jinx. Biedaki jeszcze nie słyszeli nowych wspaniałych wieści.- Mel znacząco popatrzyła na Ekko.
Kiedy dziewczyna skończyła tańczyć podeszła do stołu i usiadła wkurzona.
- Wypchane pustaki.- prychnęła i rzuciła kwiatkiem o blat.
- Czas to ogłosić.- Jayce oznajmił i uderzył sztućcem o kieliszek.- Ja i moja nowa córka mamy wam coś do ogłoszenia.- powiedział głośniejszym głosem.
- Ja i mój narzeczony, Ekko mamy w planie się pobrać.- Jinx uniosła do góry ich splecione ręce nasłuchując aplauzy.
Po chwili nad wymiar źle się poczuła. W jej głowę zaczęło szaleć coraz więcej głosów, a jej brzuch zaczął boleć. Tak samo jak głowa. Mel zauważając to nakazała jej chłopakowi wyprowadzić ją stąd.
Weszli do jej pokoju i od razu co zrobiła to położenie się na łóżku. Obok niej powtórzył czynność chłopak.- Tak bardzo nie chciałem żebyś...- zastanowił się chwilę czy to powiedzieć.- Popadła w szaleństwo. Widzę teraz skutki... i dobrze że tak surowo ukaraliśmy Liah. Tylko że nam się wymknęła.- syknął. Zobaczył, że dziewczyna nie ma zamiaru odpowiadać.- Widzę, że się źle czujesz. Śpij, Jinxy.
Jinx przytuliła najmocniej jak Ekko i zamknęła oczy.
CZYTASZ
Lost Sisters | Jinx and Vi [CHWILOWO ZAWIESZONE]
FanfictionA co gdyby wtedy Silco nie zaopiekował się Powder? Może byłaby zmuszona sama sobie poradzić, lub...