11

73 7 2
                                    

Jinx już po kilku miesiącach ochłonęła i to za bardzo, by o tym pamiętać. Wróciła do robienia tego, co jej najlepiej wychodzi. Tropienie ludzi Silco. Weszła do salonu, gdzie była Mel. Nie wyglądała na zadowoloną, bardziej na... rozzłoszczoną?

- Moja matka przyjeżdża dzisiaj... napisała mi list dwa dni temu, że tu będzie. Dziś się jej spodziewam.- kobieta popatrzyła z nie spokojem na dziewczynę.- Spodziewamy.- oznajmiła.- Musisz zrobić dobre wrażenie bo ona nie odpuści.

Jj przez chwilę pomyślała.
Pewnie następna spięta babka jak Ci durnie z rady.- powiedziała do siebie.

- Zrobię jak najlepsze wrażenie. Dla ciebie.- powiedziała z opanowaniem.

- Ona... jest inna. Zupełnie jak ty. Niezwykła. Ale w przeciwieństwie do ciebie... w negatywnym znaczeniu.- Mel westchnęła.

- Damy radę.- Jinx stanowczo powiedziała.

- Kocham cię.- kobieta uśmiechnęła się do niej.

Zebranie zarządzone przez ogniki właśnie się rozpoczęło. Wszyscy usiedli: Ogniki, Ekko, Vi i Liah.

- Ta Jinx zabiera nam ludzi Silco. Jest nieprzewidywalna i przebiegła. Nie da się jej złapać.- powiedział jeden.- A powinniśmy.

Wszyscy popatrzyli na przestraszonego Ekko.

- Ty ją po prostu bronisz bo kiedyś cię coś z nią łączyło.- powiedział następny.

- Trzeba sobie mądrze poradzić.- oznajmił.

- Ekko... musimy coś z tym zrobić.- Vi syknęła.

- Ale co ja mam z tym niby zdziałać?! Jest po naszej stronie.- nieswój odparł.

Wszyscy wyszli z pomieszczenia wkurzeni. Co mu odbiło?

Jinx i Mel czekały przed statkiem jej mamy. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszła z niego kobieta o średnim wzroście z bliznami na twarzy. Wyglądała na groźną, ale wyraz jej twarzy był opanowany i łagodny.

- Mel...- powiedziała uradowana.- Jinx...- zwróciła się ku Jj.

Młoda Medarda westchnęła i popatrzyła na córkę, która wpatrywała się w starszą z zaciekawieniem.

- Oh, co ty tu robisz, matko?- Mel zapytała  zmieszana.

- Nie mogę was już odwiedzić?- podeszła do nich i popatrzyła na niebieskowłosą.- Dzień dobry, Jinx.- uśmiechnęła się do niej.

Dziewczyna wyciągnęła się z zadumy.

- Dzień dobry, pani.- powiedziała ze zdenerwowaniem.

- Mów mi babciu.- starsza Medarda odrzekła.

Jinx w końcu miała rodzinę. Prawdziwą rodzinę. Nie potrzebowała żadnego Ekko, czy Vi. Chciała tylko mieć spokój. Bardzo ucieszyła się, kiedy usłyszała te słowa.

- Babciu.- uśmiechnęła się.

- Chodź Mel. Porozmawiamy na osobności.- kobieta poszła w swoją stronę.

- Wracaj już do domu, Jinx. Strażnicy cię odeskortują.- Mel oznajmiła.

Jj nie zostało nic innego niż posłuchać. Weszła do domu. Po chwili zaczęło jej się niezmiernie nudzić, ale przecież teraz nie mogła wyjść z domu! Matka by ją zabiła. Siedziała więc i czekała na nią. Po kilku minutach usłyszała, że ktoś wchodzi do domu. Wstała z kanapy i zauważyła Jayce'a.

- Cześć, Jinx. Gdzie Mel?- zapytał rozglądając się.

- Za chwilę powinna wrócić.- odpowiedziała patrząc na niego. Widziałaś jak jego ręce opadają i robi się zrezygnowany.- Co od niej chcesz?- zapytała z uniesioną głową.

- W-wiesz... sprawy rady.- podrapał się po głowie.

Dziewczyna widziała, że jest zdenerwowany. Oboje usiedli na kanapie. Długo rozmawiali, póki nie przyszła Mel razem z matką. Obydwie usiadły koło nich.

Caitlyn cały czas siedziała w domu. Nie mogła już znieść bezczynności! Musiała odnaleźć swoją dziewczynę. Miała przeczucie, że Vi może być u ogników. Ba, miała pewność. Nie chciała jednak tak po prostu im się narzucić. Wyszła z domu i popędziła do dolnego miasta. Kiedy była przy wejściu wystukała rytm. Otworzyła jej Violet! Przez chwilę patrzyły się na siebie z zaciekawieniem. Po kilku sekundach znalazły się w ciepłym uścisku.

- Co ty tu robisz, Cate?- dziewczyna zapytała.

- Nie mogłam bez ciebie wytrzymać.- Caitlyn pocałowała ją w policzek.

- Tęskniłam.- zaśmiała się.

Lost Sisters | Jinx and Vi [CHWILOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz