▬ 15 grudnia 2021 - Engelberg, Szwajcaria
Wczorajszy wieczór należał do tych bardziej zabieganych i większa część niemieckiej kadry znalazła się w swoich pokojach hotelowych grubo po północy. Wszystko zdawało się jakby przeciągać i choć nikt nie miał wyznaczonej imponującej ilości zadań, każdy mimowolnie się z nimi nie spieszył. Dzień w podróży też dawał się we znaki, nawet jeśli spędzili go w większości śpiąc.
Rika obudziła się o dziewiątej i miała wyrzuty sumienia. Nadgarstek nadal bolał ją od wieczornego wypełniania sterty dokumentów, które dostała pod opiekę. Wpisywanie w dziesiątki rubryk tych samych danych przez dobre dwie godziny nie było specjalnie wymagające dla czyjegokolwiek intelektu, ale za to utrzymanie się przy tym w stanie przytomności było niemałą sztuką. Z nocy pamiętała tylko, że jakimś cudem dotarła do pokoju przed pierwszą trzydzieści, na korytarzu Eisenbichler opowiadał jej żart "Idą Polak, Niemiec i Rusek przez pustynie...", a kilka chwil później wylądowała pod ciepłą kołdrą. Nawet nie rozejrzała się po przestrzeni w której miała spędzać część czasu. Okazała się ona być naprawdę przyjemna i nie ujmowała sławie szwajcarskich norm.
Biorąc do ręki telefon, nawet nie zauważyła młodej dziewczyny, która siedziała na łóżku znajdującym się na przeciwko niej. Dopiero po chwili, kiedy chciała się przeciągnąć i wyprostować, coś zaczęło jej nie pasować i zarzuciła uwagę na czyjąś obecność w pokoju, który jeszcze wczoraj zajmowała tylko ona. Spoglądając dziewczynie w twarz naciągnęła kołdrę po samą szyję, zupełnie jakby nie miała na sobie grubej bluzy, która na pewno nie odsłaniała niczego, czego Rika pokazywania chciałaby uniknąć.
— Przyjechaliśmy nad ranem, ale jeszcze pani spała — sprostowała, widać zaniepokojenie na twarzy Keller. Przyjrzała się jej. Musiała być sporo młodsza, bo wyglądała jakby była jeszcze przed dwudziestką. Było w jej rysach coś znajomego, ale Rika nie potrafiła tego określić. Krótkie, ciemne włosy opadały jej na równie ciemne oczy i niskie czoło. Ubrana była cała na czarno, a jej wyjątkowo wielkie glany zdobiła, zdaje się, naklejka z jakimś kwiatkiem. Szatynka miała ochotę się przyjrzeć, bo z tej odległości z jej wzrokiem niespecjalnie widziała szczegóły, ale uznała, że byłoby to dosyć dziwne. — Nie chciałam pani budzić tylko po to, żeby się przywitać.
— Nie "pani", proszę — stęknęła i stanęła bosymi nogami na hotelową wykładzinę. — Wybacz, ale ty to...?
— A, no tak — uśmiechnęła się szeroko i energicznie wstając z łóżka o mało nie pociągnęła ze sobą lampki stojącej na szafce nocnej. Wyciągnęła do piwnookiej kościstą rękę, którą ta uścisnęła. — Othylia Schmid. Na pewno zna pani... znasz mojego brata.
— No tak, mogłam się domyślić — znacznie się uspokoiła, słysząc, że będzie przez najbliższy czas mieszkać z młodszą siostrą Constantina, a nie jakąś losową psychopatką, choć... czy to właściwie się wyklucza? — Rika Keller.
— Wiem — oho, czyli jednak psychopatka.
Piwnooka uśmiechnęła się lekko i pospiesznie przykryła swoje łóżko, po czym chwytając z walizki standardowy zestaw ocieplanych jensów, koszulki z długim rękawem, swetra, bielizny i grubych zimowych skarpet, zniknęła za drzwiami łazienki. Przez ostatnie kilka lat swojego życia była przyzwyczajona do mieszkania samemu, jednak próbowała się pocieszyć, że ponowna socjalizacja wyjdzie jej na dobre. Zresztą i tak miała szczęście, że wylądowała z 19-letnią rodaczką, a nie przykładowo Norweżką z którą musiałaby się porozumiewać chyba na migi.
Zazwyczaj w całej porannej toalecie towarzyszyła jej muzyka, czy to z playlisty, czy sama nuciła coś pod nosem. Teraz jednak było jej głupio wykazywać się swoim nie-talentem, kiedy za drzwiami siedziała Othylia. Ograniczyła się do cichego pogwizdywania pod nosem, kiedy wykonywała prowizoryczny makijaż. Niestety nie należała do tych szczęściar, które mogły wyjść z domu bez żadnych operacji z twarzą, a mimo to wyglądały dobrze. Rika, choć specjalistką od makijażu to nie była, bo zawsze coś musiało jej nie wyjść, najzwyczajniej lepiej czuła się z tą niewielką warstwą korektora czy tuszu do rzęs. Wychodziła z założenia, że robi to dla samej siebie, a skoro dodawało jej to pewności siebie i samooceny, to dlaczego miałaby nie korzystać?
CZYTASZ
RIGHT HAND | s. leyhe
Fanfiction▬ Gdzie Stephan Leyhe trochę za bardzo polubił współpracowniczkę trenera Horngachera, Constantin Schmid nie potrafi znaleźć nici porozumienia z własną siostrą, Karl Geiger męczy wszystkich zdjęciami swojej córeczki, a Rika Keller nagminnie ląduje w...