▬ 18 grudnia 2021
— Nie, ja... ja nie chcę umierać — jęknęła szatynka stając na lodzie popychana przez Karla i złapała się bandy. — Nosz przestań, Geiger!
— Jak sobie życzysz — zaśmiał się puszczając ją, na co momentalnie musiała łapać równowagę sama.
Eisenbichler i Andreas od samego początku wjechali na środek lodowiska, strasząc przy tym miejscowe dzieciaki. Ledwo kilka minut później, Wellinger gruchnął całym ciężarem na taflę, co nieco ostudziło jego zapał, bo niesamowicie się speszył, lądując przed jakąś starszą panią. Stephan i Karl radzili sobie całkiem nieźle, prowadząc jakąś rozmowę i nieraz obijając się o siebie. Leyhe starał się obserwować czy nie trzeba wyciągać z opresji Mariki, która przeżywała istny koszmar i coraz bardziej rozumiała Constantina, który od razu przyznał, że się boi i nie wejdzie na lód choćby mu zapłacili.
— Musisz trochę bardziej... no tak wiesz — zaczął, choć niespecjalnie wiedziała jak cokolwiek jej wytłumaczyć.
— Nie, Stephan, nie wiem — burknęła skupiając całą swoją uwagę na tym, aby się nie potknąć. Ostatni raz łyżwy miała na nogach jakieś dwa lata temu na jarmarku w Monachium i tego również nie wspominała zbyt dobrze.
— Nie zastanawiaj się za dużo nad tym co robisz. Jak się nie myśli, to wychodzi najlepiej — podrzucił jadąc przed nią tyłem i chwytając ją za ręce, zabraniając przytrzymywania się poręczy.
— Żeby to tak działało ze wszystkim, bo mi nie wychodzi w życiu nawet jak myślę — przewróciła oczami i skupiła się na czubkach łyżew Leyhe, starając się sprawnie przesuwać.
— Nie marudź — uśmiechnął się pod nosem przez kolejne kilka minut podpowiadając jej i pomagając jak tylko mógł. — Musisz przyznać, że nie jest źle.
— Zaczynam wierzyć w to, że przeżyję — przyznała przejeżdżając przez środek, po czym wyplątała rękę z dłoni Stephana. — Daj mi spróbować samej.
Brunet odsunął się nieco do tyłu, obserwując poczynania Riki, która bardzo sztywno, przypominając zachowanie nart w locie, jechała przed siebie. Nawet jeśli jakikolwiek profesjonalista zawyłby z bólu na jej widok, ona sama bawiła się całkiem nieźle. Leyhe całe szczęście też profesjonalistą nie był, więc po prostu cieszył się, że kobieta aż tak bardzo się nie poobija, co chwilę lądując na lodzie.
Nieznacznie przyspieszyła i wyprostowała się, co pozwoliło wywnioskować, że poczuła się całkiem pewnie. Stephan już chciał się odsunąć i dać jej trochę swobody, ale usłyszał za plecami niezbyt zrozumiały krzyk. Zerkając przez ramię nie miał zbyty dużo czasu na jakiekolwiek zastanowienia, bo widok rozpędzonego Wellingera wystarczająco go przeraził. Chcąc usunąć mu się z drogi, uderzył plecami w Rikę, która natomiast nie bardzo wiedząc o co chodzi, chwyciła się jego ramienia. W międzyczasie Andreas, usiłując wyhamować, potknął się i minął dwójkę sunąc po lodzie na plecach. Marika i Stephan przez chwilę kołysali się próbując nie pójść w ślady blondyna, co jednak niekoniecznie się udało, bo kobieta wylądowała na kolanach.
— Który wymyślił, żeby tu przyjść? — zapytał Wellinger leżący kilka metrów dalej, zirytowany po kolejnej porażce.
— Zdaje się, że to byłeś ty, — rzucił Karl, którego najwyraźniej zainteresował incydent, bo podjechał bliżej. — więc jak chcesz narzekać, to narzekaj na siebie.
— Już mi się nie podoba — mruknął niezadowolony niebieskooki i skrzyżował ręce. — Chodźmy już stąd.
— Z tym akurat się zgadzam — przyznała Rika z pomocą Leyhe podnosząc się z klęczek. — Moglibyśmy już pójść...
CZYTASZ
RIGHT HAND | s. leyhe
Fanfiction▬ Gdzie Stephan Leyhe trochę za bardzo polubił współpracowniczkę trenera Horngachera, Constantin Schmid nie potrafi znaleźć nici porozumienia z własną siostrą, Karl Geiger męczy wszystkich zdjęciami swojej córeczki, a Rika Keller nagminnie ląduje w...