5-Jak śmiesz?

141 9 0
                                    

Harry biegnie do mnie a ja mam łzy w oczach. Harry to brat mojego ojca, w skrócie mój wujek. Gdy byłam mała dogadywałam się z nim jak nikt inny. Lecz po śmierci moich rodziców zapadł się pod ziemię, obiecał mi że mnie nie zostawi a zrobił to. Gdyby nie pozostawienie mnie, nie byłabym tu gdzie teraz jestem, bo to on miał być moim opiekunem, ale jak to ładnie uznano zaginął w co absolutnie nie wierzyłam ale cóż, pogodziłam się. Ale co on tu teraz robi?

-Tris! Moja Tris! Nie wierzę! Co ty tu robisz? Czemu jesteś cała mokra? Czemu tu spałaś? Czemu nic nie mówisz?- mówi, gdy siada obok mnie na ławce. Ja tylko patrzę przed siebie w pustą przestrzeń parku, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Nagle czuję przypływ odwagi i wyduszam z siebie.

-Harry! Jak..jak ty śmiesz! Zostawiłeś mnie! Samą! SAMĄ!!!!! Obiecałeś! Patrz kim się stałam przez ciebie! Jestem niczym!!!! Przez ciebie!!!!! Nienawidzę cię!!!!!! Słyszysz!!!!! Zostaw mnie w spokoju ty dupku!!!!!!- ostatnie słowa wypowiadam czując łzy na policzkach. Od razu wstaję i rzucam się do biegu, co nic niestety nie daje, bo Harry jest piłkarzem co chyba wszystko wyjaśnia. Nie wiem czemu ale on przybliża mnie do siebie i mnie przytula a ja nie próbuję się wyrwać, nie rozumiem jak ale mu wybaczyłam, w jakiś dziwny sposób pokazał mi, że to co zrobił nie było jego winą. I już nie powstrzymuję łez, płaczę z całych sił bo tego potrzebuję.

-Ciii, nie płacz kochanie, spokojnie jestem tu. Ciii- mówi bardzo delikatnie kołysząc mną. I w pewnym momencie bierze mnie na ręce i zanosi do samochodu. Dopiero tu się uspokajam.

-Co robisz? Przecież mnie nie chciałeś!- widzę na jego twarzy, że te słowa go zabolały, więc wiem, że wtedy gdy mnie zostawiał to nie było w pełni jego winą.

-Tris, mam ci tyle do powiedzenia. Z resztą ty chyba też. Jedziemy na razie do mnie i tam porozmawiamy.- mówi spokojnie, ale po wyrazie jego twarzy wiem, że w środku walczy sam ze sobą, żeby nie zacząć krzyczeć.

Po 15 minutach drogi jesteśmy na miejscu. Gdy wychodzę z samochodu widzę przed sobą wielką ville. Harry łapie mnie za rękę i ciągnie do środka. Kiedy przekraczam próg pierwsze co mi się rzuca w oczy to ogromny salon z kuchnią. Wszystko jest bardzo stylowo urządzone. Kremowe ściany, i brązowy zestaw kanap i foteli. Po lewej stronie wisi ogromny telewizor, a po prawej piękne, szklane akwarium na całą ścianę. Pamiętam, że Harry kochał rybki od zawszę. Mój wujek, jest starszy ode mnie o jakieś 8 lat. Można uznać go za wpadkę dziadków, ale jeżeli nawet tak było nikt nie traktował go tak. Kiedy spotkałam go pierwszy raz powiedział mi wyraźnie, że mam do niego pod żadnym pozorem nie mówić wujku, bo czuję się stary. Taaak, miał pomysły.

-Tris, na górze jest twój pokój, w szafie na pewno będą ubrania. Naprzeciwko znajdziesz łazienkę. Ogarnij się troszkę i zejdź do mnie ok.?- zapytał się, na co ja kiwnęłam głową i kieruję się na górę.

Tam znajdują się kilka drzwi. Gdy otwieram pierwsze, wszystko co mam w rękach upada, a gdyby wszystko to działo się w kreskówce, moja szczęka zrobiła by niezłą dziurę w ziemi. Pokój jest pomalowany na fioletowo, pod oknem ustawione jest czarne metalowe łóżko. A po drugiej stronie widzę białe meble: szafy, biurko toaletkę. Wszystko ma jakiś czarny dodatek. Nad biurkiem widnieje napis, i to nie byle jaki. Jest to refren mojej pierwszej autorskiej piosenki. Miałam 10 lat gdy ją wymyśliłam: Walcz, nie stój tak! Pokaż na co cię stać! Walcz, nie bój się otwórz się na świat! . Na samo wspomnienie mam łzy w oczach. Skończyłam z muzyką zaraz po śmierci rodziców, ona ciągle mi o nich przypominała, a wiem, że to była moja pasja. Mam dziwne wrażenie, że ten pokój był specjalnie dla mnie, tylko nie wiem kiedy , jak i dlaczego? Ale teraz mam to gdzieś. Kieruję się w stronę ogromniej szafy, a gdy ją otwieram przeżywam szok. Jest pełna, wszystkie rzeczy są małe, takie w sam raz na 12-nasto latkę. Pomimo problemów rozmiarowych znajduję jakieś większe, rzeczy. Kremowy sweterek i marmurowe rurki. Wychodzę z pokoju i naprzeciwko widzę drzwi, zapewne to łazienka. Bez zastanowienia wchodzę, tak i to był zdecydowanie mój błąd. Zastaję tam jakiegoś chłopaka z blondynką w jednoznacznej sytuacji. Nadzy na łóżku, chyba nie musze tłumaczyć. Zawracam i wychodzę. Po chwili wbijam do łazienki, jak się okazało to były drzwi obok. Łazienka była biała z prysznicem a obok wanną. Wybrałam to pierwsze i szybko umyłam, siebie i swoje włosy. Przebrałam się. W szafce pod umywalką znalazłam nie otwarte kosmetyki. Postanowiłam się pożyczyć i zrobić delikatny makijaż aby nie było widać worów pod oczami, które były konsekwencją przemęczenia i mojego okropnego płaczu. Stare, przemoczone ubrania wyrzucam do kosza. Wychodzę z łazienki i schodzę na dół. Tam zastaję Harrego i tego chłopaka co przed chwilą pieprzył się z jakąś blondynką. Ale teraz dopiero poznaje, że to jest chłopak, który zaczepił mnie tamtej nocy. Jest to zapewne przyjaciel Łukasza. Wpatruję się w niego z ogromnym zdziwieniem. Gdy mnie dostrzega krztusi się wodą, którą miał w buzi i wypluwa, robiąc niezłą fontannę.

-Tris! Co ty tu..??? - pyta ze zdziwieniem i przerażeniem w oczach.

- Stoję nie widać, jednak żyję.- odpowiadam dość sarkastycznie.

-To wy się znacie? I jak to jednak żyję? Rudy o czym ona mówi?- pyta Harry

-Niech ona ci opowie, przecież macie godzinę szczerości, sory ale ja muszę spadać, wrócę na noc, Na razie!- i wychodzi trzaskając drzwiami.

- Tak Tris, chyba mamy sobie wiele do powiedzenia. Zjemy coś?

-Zdecydowanie tak i tak- odpowiadam i siadam z nim przy stole.

NIECH MNIE PAN DALEJ LUBI BŁAGAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz