21- Zawsze możesz na mnie liczyć.

63 6 3
                                    

Już jutro mamy pierwsze eliminacje do tego całego konkursu. Mieliśmy z Ashem może dwie próby, Ale pan Smith uznał, że wychodzi nam to idealnie. Nie wiem czemu zgadzam się z nim. W sumie między mną a chłopakiem nic się nie zamieniło w relacjach, Ale gdy śpiewamy razem to jest nie do opisania. Mam wrażenie ze razem znikamy. Uciekamy od tej szarej rzeczywistości. Kiedy opowiedział mi o Hope naprawdę mu współczułam. Ta historia pokazuje mi, ze pomimo wszystko miłość istnieje. Kombinowanie nic nie daje. Albo miłość jest, albo jej nie ma. Tylko złudzenie czy zakochanie, które jest zwykłym stanem przejściowym. Ash zmienił nastawienie do mnie. Znaczy rozmawiamy ze sobą tylko w tedy kiedy musimy coś ustalić. Może lepsze to niż to co było wcześniej. 

- Tris?! Jesteś tu! - z salonu słychać wołanie. Więc schodzę szybko na dół, A tam spotykam Alice. Heh dawno z nią nie gadałam sam na sam.
-Hej Al! Co ty tu robisz? -pytam zaciekawiona.
- Postanowiłam ci pomóc. Nie chce się narzuca, Ale myślę, że fajnie by było tak spędzić ze sobą czas.
-Ja też tak uważam. Tylko w czym chcesz mi pomóc? - dalej nie wiem o ci chodzi.
- No chyba masz jutro występ prawda? Masz wyglądać jak gwiazda. Więc zbieraj bety i idziemy na zakupy! - mówi pełna entuzjazmu. W przeciwieństwie do mnie.
- Musimy? Weź możemy oglądać jakiś film, albo coś. Mam lenia... -próbuje ją przekonać, Ale ona w tym czasie zbiera moje rzeczy i wypycha z mieszkania.
-Jesteś szalona haha- śmieje się gdy kierujemy się w stronę jej samochodu.
-Dlatego się ze mną zadajesz kochanie - mówi i posyła buziaczka. Al jest naprawdę kochaną osobą.

- Weź tą niebieską mówię ci! - od dobrych dwóch godzin chodzimy z Al po galerii handlowej. Mam na sobie chyba tysięczną sukienkę, Ale żadna nie przypadła dziewczynie do gustu tak jak ta, którą mam na sobie. W sumie mię też bardzo się podoba. Jest to miętowa sukienka do kolan. Bez rękawów i ma wycięte plecy na kształt trójkąta.
- Czyli ta? -pytam się z nadzieją w głosie. Jestem już naprawdę zmęczona.
- Tak - odpowiada nam jakiś głos, bardzo znany mi głos. Obie obracamy się w momencie i moja intuicja się nie myliła. Przed nami stoi Zack, Ash i jakaś dziewczyna. Zaraz przecież ja ją znam. Sam? Tak Samantha. To jest siostra Asha. Znaczy wtedy nazywał się 'Łukasz', ale chyba to nie było kłamstwem. Tylko jedno mi się nie podoba. Jest dużo smutniejsza, bledsza i miała piękne blond włosy, których jest dużo mniej. Zack chyba się orientuję, że patrzę na małą i mi ją przedstawia.
-To jest Sam. Siostra Asy.
- Wiem- kieruje wzrok tym razem na Asha. On zaś podchodzi do mnie i łapie delikatnie za nadgarstek.
-Możemy chwilę pogadać? -pyta
-Tak, spoko- odpowiadam.
- Kupcie tą sukienkę, a ja z Tris pójdziemy kupić coś pić - tłumaczy naszym znajomym. Po chwili kierujemy się w stronę Starbucksa.
- O czym chciałeś pogadać? -zaczynam rozmowę.
- O jutrze... - mówi zaciszonym głosem.
- Dobra, głupie pytanie wiem. Ale powiedz co się stało z Sam. Jak wtedy byłam u was, była bardziej taka...
- Zdrowa? - dokańcza za mnie- Sam jest chora... Ma białaczkę...
-Co? Jejku... Przykro mi... - podchodzę do niego i go przytulam. A on odwzajemnia uścisk.
- No właśnie dlatego chciałem pogadać, Bo słyszałaś, że nagrodą są również pieniądze. Jeśli uda nam się uzbierać odpowiednią ilość możemy liczyć na przeszczep... Proszę Cię, zróbmy wszystko żeby wygrać dla niej te pieniądze- patrzy mi się głęboko w oczy.
- Dam z Siebie wszystko. Czyli to pewnie dlatego dyrektor wystawił Ciebie do konkursu- stwierdzam.
-Nie... Widzisz, bo Sam nie jest córka mojego ojca. Moi rodzice nie byli nawet małżeństwem. To była tak zwana 'wpadka'. On nic nie wie o chorobie małej. W sumie moim ojcem był Dominic biologiczny ojciec Sam i mąż mamy. Ale zmarł 9 lat temu... Właśnie na białaczkę. Boję sie o małą. Nie jesteśmy typem rodzeństwa z filmów. Nie kłócimy się tylko zawsze pomagamy. Kocham Ją z całego serca- widzę, że jego oczy zachodzą łzami, ale żadna nie spływa. Jest silny, może nawet za bardzo. Nie dawno stracił Hope, swoją miłość, teraz nie może stracić Sam.
-Damy radę, będę przy tobie i pomogę ci. Wygramy te pieniądze. Dla Sam.
- Tris, dziękuję ci bardzo. Dużo, bardzo dużo to dla mnie znaczy- patrzy mi się w oczy- może Jeszce przytulas? - rozkłada ramiona.
- Haha zawsze możesz na mnie liczyć- uśmiecham się i wpadam w jego ramiona.
- A co tu przepraszam się dzieje? Mieli iść po picie A się obściskują! - nagle pojawią się Al i udaje tego swojego focha.
- Oj tam, cichaj tam. Nikt nie musi wiedzieć - odpowiada Ash śmiejąc się.
- Ash tak, ty wiesz ze jak ja wiem to wie cały świat prawda? - zadaje pytanie udając powagę Sam.
- Jeszcze ci ten język kiedyś utnę!- odgrywa się chłopak.
- Nie kochanie, za bardzo mnie kochasz- uśmiecha się dziewczynka.
- I jestem z tego dumny, że mam tak cudna siostrę. Kocham Cię! - stwierdza uśmiechnięty Ash.
Ludzie rzadko myślą to, co mówią. Dla mnie "przepraszam" to tylko kolejne słowo, którego nadużywają - podobne jak "kocham". "Kocham lody", "kocham naleśniki", "kocham kolor niebieski" - gówno prawda. Bo kiedy ja mówię "kocham", to znaczy, że obiecuję być na zawsze. Kiedy wypowiadam słowo "miłość", powołuję je do życia. Uskrzydlam swoją duszę. Dlatego słowa, które właśnie wypowiedział Ash do siostry tak zapadły mi w pamięć.

.................................................................

Witam Kochani. Przepraszam bardzo, naprawdę za tak długą nieobecność Ale moje życie strasznie się pzomienialo i mam dużo problemów. 

Ale dziękuje wam za ponad 1530 wyświetleń i 120 gwiazdek. Dziękuję że przynajmniej wy jesteście. Co do rozdziału to nie sprawdzany i pisany na telefonie. Przepraszam za jakieś błędy. Pozdrawiam :*

NIECH MNIE PAN DALEJ LUBI BŁAGAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz