31-Od teraz jesteś moja, kochanie

28 2 3
                                    

-No więc to jest właśnie Luck.  Luck to jest Ashton, Zack i Alice- moi przyjaciele- przedstawiam ich sobie po kolei próbując wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.  Czuję ten wzrok Asha utkwiony we mnie. Mam wrażenie, że mi za chwilę swoimi oczami wywierci dziurę gdzieś w mojej twarzy. 
-Cześć! - pierwszy odpowiada Luck. Jestem mu wdzięczna bo ratuje mnie z tej okropnej sytuacji.
- Hej - odpowiadaja równocześnie Alice i Zack.  Niebieskooki blondyn nawet nie otwiera ust.  Nie musiałam tego widzieć,  ja po prostu to wiem.
-No to skoro już przyszliście, to ja może się ubiorę a Tris zrobi wam coś do picia albo jedzenia- oświadcza chłopak i znika za drzwiami łazienki.

-To chcecie coś? W ogóle to rozgośćcie się może, a nie stójcie tak- próbuję powiedzieć to naprawdę jak najspokojniej ale wzrok Wolsona parzy mnie.Natychmiast oblewa mnie gorąca fala i czuje jak moje policzki robią się czerwone. Boję się nawet spojrzeć w jego stronę.  Słyszę tylko jak przyjaciele proszą mnie o wodę i wychodzę do kuchni pogrążona w myślach o blondynie. 
Ten człowiek to mnie wewnętrznie rozwala, jego humor zmienia się w mgnieniu oka. Nie wiem czy to normalne, ale zachowuje się jakby był w ciąży, heh szkoda, że nie poprosił o ogórki kiszone to by na pewno potwierdziło moją teorie! Jeśli ktoś mówi, że to kobieta jest zmienna to ja bardzo przepraszam, ale no bez kitu Ash to nie kobieta, chociaż nie sprawdzałam i nie mam zamiaru. Wchodzę do jasnej kuchni.  Ogólnie cały dom Lucka jest bardzo nowoczesny,  ale pomieszczenie w którym się znajduje ma w sobie taki wyjątek.  Jest tu bardzo świeżo,  wysokie ściany pomalowane na kremowy kolor,  wszystkie meble są w identycznym odcieniu,  odróżniają  je tylko dębowe wstawki po bokach.  Na samym końcu znajduje się łowiska,  z której właśnie wyciągam wodę dla gości.  Po drodze z górnej szafki ściągam szklanki,  które nagle leżą w kawałkach na ziemi.  I to nie z mojego powodu.
-Możesz mnie nie straszyć kurde?  Robiłam szklanki przez Ciebie!  Co jest z Tobą nie tak, powiesz mi? - krzyczę na Asha,  który kilka sekund wcześniej zagilgotal moje żebra,  A ja z powodu wielkiej wrażliwości pod tym względem i przy okazji z szoku wypościłam szklanki.
- Co jest ze mną nie tak?  Haha śmieszna jesteś wiesz?!  My się zamartwiamy i nie wiemy co sie z Tobą dzieje A ty przesiadujesz u jakiegoś kolesia,  którego zapewne ledwo znasz,  A on paraduje w samych bokserkach po domu!   I to ze mną jest kurna coś nie tak?  Ogarnij się dziewczyno może co?! - krzyczy bez opamiętania- Jesteś nieznośna po prostu,  próbowałem tyle razy zmienić do Ciebie nastawienie,  bo Zack cały czas gadał jaka ty to jesteś zajebista.  No sory Ale nie miał racji. - te słowa wybijają mi nóż w serce- Rób co chcesz,  wiem ze jesteś naiwną małą idiotka. Na razie!  A i nie s kalecz się księżniczko  przy zbieraniu tego szkła bo będzie ziaziu...  - kończy ironicznie i zostawia mnie samą.  Nad rozbitym szkłem, z moim łzami i myślami.  Przecież ja nic złego nie zrobiłam. Chciałam,  żeby to im było lepiej A teraz znowu wychodzi jaką to suka jestem. Jest mi przykro,  choć to mało powiedziane.  Nagle w drzwiach pojawia się Luck. 
- Co się stało?  -pyta ze zmartwieniem w oczach.
- Lepiej nie pytaj- odpowiadam trzęsącym się lekko głosem.
- To ten blondyn,  jak mu tam..  Ash? - dopytuje.
- Nie,  znaczy może,  No tak.  To  on- przyznaje.
- Oj mała nie płacz.. - podchodzi do mnie natychmiast kiedy dostrzega na moim policzku krople łzy.  Obejmuje mnie bardzo mocno i przyciska do piersi.  Trzyma mną tak mocno jakby się bał ze będę chciała mu uciec albo coś.  Nikt nigdy mnie tak nie przytulał.  Ten mały gest sprawia,  ze moje serce zaczyna bić dużo szybciej niż u normalnego człowiek.  Chłopak puszcza mnie delikatnie Ale trzyma cały czas,  tak abym mogła spojrzeć mu w oczy.  Bez słów, bez żadnego uprzedzenia,  patrząc się tylko w oczy zbliżamy swoje twarze i czuję już tylko jak nasze usta pochłaniają się nawzajem w namiętnym pocałunku.  Czas przestał lecieć wszytko się zatrzymało,  wszystko. Jestem tylko ja i on, jako jedność. Chcę, żeby ta chwila trwała wiecznie. Ja się chyba zakochałam. Czekaj wróć, ja się na pewno zakochałam. Zatapiamy się jeszcze bardziej w sobie, całujemy się ze wzajemnym pożądaniem.  Luck powoli odsuwa mnie od siebie, tak, że nasze twarze stykają się czołami.

-Co ty ze mną zrobiłaś?- pyta z delikatnym uśmiechem na jego cudownych ustach.

-Przepraszam... znamy się przecież kilka godzin, a teraz mam wrażenie jakby...-przerywa mi.

-Kilka dobrych lat misia. Też to czuję i wiem o co ci chodzi. Pogadamy za chwilę, teraz muszę to sprzątnąć a ty idź do swoich przyjaciół. A i jeszcze jedno - dodaje gdy już odchodzę od niego - od teraz jesteś moja, kochanie.

---------------------------

WRACAM! Jak widzicie coś mnie tchnęło i uznałam, że nie mogę się poddać. To opowiadanie stało się moim noworocznym postanowieniem. A wy macie jakieś postanowienia? Podzielcie się w komentarzu. No tak właśnie, bardzo was proszę o te wszystkie komentarze i gwiazdki. One dają tyle motywacji i naprawdę kilka miłych słów od was jest dla mnie ogromną radością. Pozdrawiam Was :*

Next- za kilka dni






NIECH MNIE PAN DALEJ LUBI BŁAGAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz