Reakcja Harrego pobiła wszystko. Wiedziałam, że się ucieszy i w ogóle, ale ściska mnie teraz jakbym co najmniej powiedziała, że wygrałam w lotto. Ale dalej nie rozumiem, co tu robi ten debil Ash. Myślałam, że wczorajsze wydarzenia dały mocno do zrozumienia Harremu, że ten chłopak nie powinien się do mnie zbliżać. A po za tym co on gada o jakimś talencie? Ha! Ja i talent. Muzyka jest tylko moim hobby. Tylko i wyłącznie hobby. Gdybym umiała śpiewać może byłoby coś więcej, no cóż mój głos kaczki na to nie pozwala. Gdy tak sobie myślę, przecież Harry ciągle mnie przytula.
-Harry, ja też się cieszę. Ale mam ochotę jeszcze pożyć, więc błagam puść mnie! Hahha Harry!- wybucham śmiechem gdy mnie okręca do o koła i daje wielkiego całusa w czoło, aż w końcu stawia na ziemi.
-No mała! W końcu ogarnęłaś się i zrozumiałaś, że masz talent! To kiedy album?- Uwielbiam twoje poczucie humoru Harry! Ja i talent muzyczny? Sorry ten związek nie ma przyszłości-odpowiadam szczerze. Wszyscy gadają o jakimś talencie, no chyba nie do mnie.
-Jesteś dziewczyno! Czy ty się w ogóle słyszałaś? Śpiewasz jak anioł! Może się dziwisz, że to ja mówię, ale na muzyce się znam... Zack puść! Wiesz co!- krzyczy Ash. Fakt dziwię się, że od niego usłyszałam takie słowa. Wczoraj byłam dziwką a dzisiaj gwiazda muzyki. No chyba nie! Podobno to kobiety są skąplikowane...No chyba, że o czymś nie wiem... Ashtonka haha fajny pomysł.
Hey, I hear the voice of a preacher from the back room
Calling my name and I follow just to find you
I trace the faith to a broken down television and put on the weather
Słyszę z głośników pierwsze słowa piosenki . Ten kto to śpiewa ma ogromny talent. Każdy dźwięk jest tak czysty i dopracowany. Słychać głębie w każdym słowie. To nie była kolejna piosnka zaśpiewana przez kogoś tam. To była piosenka, która brzmiała z serca, z samego dna serca. W dzisiejszych czasach w branży muzycznej trudno znaleźć takich ludzi. Chciałabym poznać tę osobę, która zaśpiewała 'moją piosenkę' w taki sposób... Jak, nie wiem... Jak ANIOŁ!
-Kto to śpiewa?- zwracam się do Zacka, który podszedł już do nas.
-Ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz? Naprawdę nie wiesz kto to śpiewał wybucha Ash. A niech się idzie bujać!
-No sorry tak wyszło! Nie ciebie się pytałam debilu! Więc, kto to śpiewał, Zack?- Zack, który praktycznie nie odezwał się słowem od momentu w którym skończyłam śpiewać, wpatruje się dalej we mnie. To dziwne wrażenie, świdruje mnie wzrokiem, że aż go czuję na sobie. Po chwili słyszę od niego cichy szept. Niezrozumiały szept.
-Co powiedziałeś?- proszę o powtórzenie bruneta.
-Ty! Dziewczyno! TY! TY JESTEŚ ANIOŁEM!- zatyka mnie na te słowa... Ja nie mogłam tego zaśpiewać. To nie mój głos.
-Co ty pieprzysz Zack?! Chyba ci się nagrania pomyliły...-jestem zaszokowana tą całą sytuacją.
-Tak pieprze i solę! Kurwa wszyscy wciskamy ci kit? Masz cholernie zajebisty głos! Każdy dźwięk tej piosenki był jak wyczyszczony z milion razy! Problem, że on nie był czyszczony nawet raz! Nie wierzę że nikt wcześniej nie odkrył tego w tobie. Jesteś niesamowita!- Zack zachowuje się jakby odnalazł jakiś skarb. Ale to musi być jakaś pomyłka...
-Zack... przecież ja nie...- próbuję coś powiedzieć, ale w tym samym czasie, kochany Ash łapie mnie za rękę, ciągnie przed mikrofon i zakłada mi słuchawki na uszy.
-Zaśpiewamy razem jedną piosenkę, i przekonasz się w końcu. Zack! Puść "Uptown Funk" który ostatnio nagrałem!- aha spoko. To chyba cały mój komentarz do tego co właśnie się stało i co usłyszałam. Nie mam zbyt wiele czasu do namysłu bo w słuchawkach leci już muzyka.
This hit That ice cold Michelle Pfeiffer
That white gold This one, for them hood girls
Them good girls Straight masterpieces
Stylin', while in Livin' it up in the city
Got Chucks on with Saint Laurent
Got kiss myself I'm so pretty...
Gdy zaczynam śpiewać z Ashem, przyznaję się, że mam gęsią skórkę. Jak na takiego debila ma niesamowity głos. Szczerze gdy śpiewa wydaję się prawdę spoko. Po pierwszym refrenie nie bierzemy chyba tego już na poważnie i zaczynamy się wygłupiać. On przekrzykuje mnie, a ja go przedrzeźniam. O to właśnie chodzi w muzyce. Zabawa i radość. W muzyce można odlecieć i zapomnieć o wszystkim.
-Widzisz? Mówiłem!- mówi Ash po nagraniu i przesłuchaniu piosenki.
-Masz Ogromny talent mała- dodaje swoje Harry.
-Wiem, znaczy nie wiem.. szczerze ja idę już do siebie... jestem strasznie zmęczona- mówię prawdę. Ten dzień mnie dużo kosztował. Nawet ten zakład... Właśnie zakład! Ja sobie jeszcze pogadam z tym debilem. Moje zmęczenie daj sygnał gdy wpadam w drzwi. Dlatego biorę szybki prysznic i wskakuję do wygodnego łóżka. Słyszę jeszcze głosy chłopaków z dołu, ale nie przeszkadzają mi. Odlatuję szybko i zapadam w głęboki sen.
---------------
-Wstawaj śpiochu!- w tak piękny niedzielny poranek obudził mnie taki okropny idiota. A kto? Harry! Któż by inny!
-Jezuuu... środek nocy... Nie drzyj się tak!- odwarkuje i przykrywam głowę kołdrą.
- No dobra! Sama tego chciałaś!- po tych słowach Harry rzuca się na mnie i gilgocze wszędzie gdzie może
-Dobra już ! STOP! Harry! JUŻ! HAHAHHA! JUŻ!- krzyczę próbując się oswobodzić. Co prawda to prawda gilgotki to ja mam niezłe.
- No to teraz wstawaj i idź się ubierać. Śniadanie za 10 minut!- krzyczy i wychodzi z mojego pokoju. No nieźle! Ciekawe jak długo tak pociągnę. Znajduje w szafie jakieś większe rzeczy, muszę chyba jakieś zakupy zrobić.. STOP! Od kiedy to ja myślę o zakupach? Biorę co mi pasuje i wchodzę do łazienki. Gdy zdjęłam z siebie piżamę i stoję zupełnie naga drzwi do łazienki się otwierają. A tam? Tak właśnie on...
-------------
Już prawie 900 wyś! Jak jutro (znaczy dzisiaj) Dojdzie do 1000 to będzie już jutro rozdział! Jak myślicie kim jest ten 'on' co wbił do łazienki Tris?
CZYTASZ
NIECH MNIE PAN DALEJ LUBI BŁAGAM
Novela JuvenilTris, 16-letnia utalentowana dziewczyna. Po śmiertelnym wypadku rodziców jej życie staje na głowie. Zostaje przydzielona do rodziny zastępczej, gdzie próbuje zacząć swoje życie od nowa. Jednak tam spotykają ją kolejne nieszczęścia. Pewnego dnia pod...