20- Miała na imię Hope

78 8 2
                                    

Ty możesz wszystko, Możesz wszystko lalalala. Nucę tę piosenkę od kilku dni. Jestem z siebie niesamowicie dumna. KOCHAM tą melodię i słowa. Przekazując tak pozytywną energię jak trudno teraz znaleźć. Właśnie idę przedstawić ja dyrektorowi. Za tydzień są już pierwsze eliminacje, A nie mieliśmy ani jednej próby. Od ostatniej próby podjęcia próby nie spotkałam Asha ani raz. Postanowiłam o nim nie myśleć, co niestety nie wychodzi mi zbyt dobrze, choć jednak zajęłam się bardziej muzyką więc jakoś postęp jest. Idę spacerem w stronę szkoły, aż zatrzymuje mnie silna ręka na moim ramieniu. Odwracam głowę i widzę twarz o której cały czas pragnę zapomnieć. Samo jego spojrzenie wywołuje u mnie ciarki na plecach. Obiecał, że mnie znajdzie i zrobił to. Znów jestem tą słabą Tris. Tą, która boi się życia. Rafał stoi tu i się patrzy. Patrzy na mnie z tą pogardą w oczach.
- Obiecałem, że Cię znajdę. A teraz Cię zniszczę. NIE ZOSTANIE Z CIEBIE NIC. Bo ty jesteś niczym. Śmieciem i tanią szmatą. Nic dla nikogo nie znaczysz. Nic- ściska mnie coraz mocniej.
-Puść mnie. Proszę- błagam go. Z moich oczu płyną gorzkie łzy. Znowu.
- Możesz pomarzyć. Gdybyś nie uciekła może byłbym łaskawszy. Ale wolałaś mnie zdradzić! - krzyczy i wymierza mi cios w policzek. Czuje metaliczny posmak krwi w ustach. Znów się poddaje. Nawet się nie bronię. Zamykam oczy i czekam na jego kolejny ruch. Okazuje się jednak ze nic nie nadchodzi. Gdy otwieram oczy widzę ojczyma leżącego na ziemi A nad nim jego. Kolejną osobę o której tak bardzo pragnę zapomnieć. Ashton ma zaciśnięte pięści. Prawdopodobnie to właśnie on powalił Rafała na ziemię. Jestem wyczerpana emocjonalnie. Opadam na kolana, na co szybko reaguje chłopak i podbiega do mnie.
- Wszystko ok? Tris? - słyszę w jego głosie niepokój.
- Hmm... Tak. Znaczy nie. Ale już lepiej- mówię to w taki sposób jakbym była mocno wstawiona. Ash pomaga mi wstać i znowu patrzy mi się w oczy. Znów czuję dreszcz na plecach.
- Powiedz mi - zaczyna- albo nie... To ja powinienem przeprosić. Szczerze. Naprawdę. Zachowuje się jak dupek bo nie wiem co się dzieje jestem w nowej sytuacji.
Nikomu nie mówiłem, Ale nie wiem czy jestem w stanie dalej to w sobie dusić. Proszę porozmawiaj ze mną- widzę ze jego oczy robią się szklane. Nie rozumiem co w sobie tak dusi. Ale z doświadczenia wiem, że łatwo jest dobrać rysy twarzy aby udawać szczęście.
- Okej, może chodźmy na ławkę? - pytam A chłopak kiwa głową za zgodą.
- 2 lata temu zakochałem się po uszy - zaczyna gdy siadamy obok siebie na ławce
- Miała na imię Hope. Jak nadzieja. I była moją nadzieją. Byliśmy ze sobą dość długo. Z początku było to wymuszone przez otoczenie Ale zaraz zakochaliśmy się w sobie nawzajem. Oboje planowaliśmy wspólną przyszłość. Ale jasnego dnia wszystko się posypało. Wszystko... Był wypadek samochodowy. Jechałem z nią wtedy tym pieprzonym autem. Ale nie zauważyła auta z prawej strony i... I pamiętam jej krzyk. Przerażający krzyk. A później ciemność. Obudziłem się dopiero w szpitalu. Tam dowiedziałem się, że nie żyje. Byłem głupi i młody, Ale oboje wiedzieliśmy, że to jest naprawdę silne uczucie. Od tego czasu obiecałem sobie, że nigdy nie zastąpię jej. Bawiłem się dziewczynami i w ogóle. Ale poznałem Ciebie. Od czasu kiedy spotkałem Cię w tedy w parku nie mogę zapomnieć. Próbuje odrzucić to uczucie. Ale nie potrafię. Ja... Ja nawet Cię nie znam. Nawet nie wiem kim był ten nawalony gość, którego uderzyłem. Ale przepraszam. Szczerze przepraszam za każde słowo i ten pocałunek- kończy swoją wypowiedź A ja.. Ja Nie wiem co powiedzieć. Myślałam ze jest pospolitym dupkiem. A jednak kryje w sobie prawdę. Bolesną jak i piękną.
-Ash... to co ci sie przytrafiło jest... mh.. straszne Ale i cudowne. Ja wiem co to jest ból po stracie bliskiej ci osoby... Myśląc o przeszłości i zadręczając się nią nic ci to nie da. Nie zwróci jej życia jeśli będziesz się obwiniać. Wybaczam ci nawet bez tych przeprosin. Po prostu jak mi zależy jestem w stanie wybaczyć wszystko. Co do tego człowieka od którego mnie uratowałeś to jest... mhh mój znajomy z przeszłości. Nie mam zbytnio dobrego kontaktu z nim i jak widzisz no nie za fajnie. Ale dziękuje ci za pomoc. To dużo dla mnie znaczy - chłopak uśmiecha się do mnie i znowu patrzy w oczy. Te oczy, które w stanie są wyczytać wszystko z moich. Kocham te oczy. Jedno spojrzenie tysiące myśli.
- A co z tym całym konkursem? - zmienia temat.
- Wiesz właśnie szłam do Twojego taty. Napisałam ostatnio pewną piosenkę. Może ci sie spodoba. Chcesz posłuchać? - pytam Asha. Na co on kiwa głową na potwierdzenie. Wyciągam tekst i zaczynam śpiewać. W czasie mojego wycia jak ja to mówię dołącza się Ash. Wychodzi to niesamowicie. Naprawdę mam ciarki na plecach.
- Wow! To jest najlepsza piosenka jaką znam-komentuje brunet.
- Też tak uważam- słyszymy głos za naszymi plecami na co gwałtownie się obracamy zderzając się głowami. Oboje chichoczemy pod nosem Ale na widok dyrektora cichniemy. - Tris napisałaś przepiękną piosenkę. A jeśli wykonanie będzie takie same jak teraz wygraną macie w kieszeni. Ty i ty - wskazuje na nas- macie ogromny talent. Problemem jest to, że w siebie nie wierzcie. A to jest podstawą. Dobra ćwiczcie dalej nie będę wam przeszkadzać. Do widzenia! - podsumowuje i odchodzi. On ma rację. Więcej wiary w siebie!

---------------

Mam weny A weny. Nic tylko pisać i pisać. Dziękuję wam za 1400 wys. NO A SZCZEGOLNE PODZIĘKOWANIA DLA Penicylina02 BEZ NIEJ NAPRAWDĘ BYŁOBY CIĘŻKO. Ona sama zaczyna właśnie swoją książkę -ŻYCIE TO NIE BAJKA- na którą wszystkich zapraszam bo warto. Niesamowita i ciekawa historia choć i tak to dopiero jej początek.
POZDROWIENIA DLA WSZYTKICH I DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ :*

NIECH MNIE PAN DALEJ LUBI BŁAGAM Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz