✿9✿

115 10 7
                                    

- Lepiej się tak nie wymądrzaj. Tak naprawdę to nic o niej nie wiesz..! Nie wtrącaj się w czyjeś życie jeśli nie wiesz o co chodzi! A teraz spieprzaj stąd i zajmij się swoimi sprawami! - Wykrzyczał zdenerwowany Kou.

- Ej, ale ja nie chcę się z tobą kłócić. Po prostu widać że Nenesia nie chciała byś ją dotykał. Uspokój się bo krzycząc nie doprowadzisz do niczego dobrego. - Próbował go jakoś uspokoić Amane.

- Co tutaj się dzieje, chłopcy? - Zapytał Kenta który gdy tylko usłyszał krzyki, tutaj przyszedł. - Dlaczego tak krzyczycie?

- Kou nie umie opanować swoich emocji... Ja tylko próbuję go uspokoić. - Odpowiedział starszy chłopak.

Kou nie wiedząc co już ma powiedzieć, wyszedł bez słowa z sali. Pomimo wszystko Kou był moim przyjacielem dlatego pobiegłam w jego ślady. Okazało się że usiadł na brzegu jeziora i oglądał widoki które przed nim widniały. Stanęłam w miejscu i zaczęłam głęboko myśleć. Kou od zawsze się mną dobrze opiekował, jednak podczas tego obozu, coś się zmieniło. Zaczął być dla mnie jeszcze milszy, troszczył się o mnie bardziej niż wcześniej... Zdrobniale mnie nazywa, przytula mnie... Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. 'Może Kou jest naprawdę we mnie zakochany? - pomyślałam. To by mogło tłumaczyć jego wszystkie zachowania... Jednak... Ja zawsze uważałam go jako dobrego przyjaciela... Nikogo więcej. Nie chciałabym by był przeze mnie smutny, dlatego wiedziałam że w przyszłości będę musiała mu powiedzieć w jakiś łagodny sposób, że po prostu nie potrafiłabym być z nim w związku. Smutna prawda...

Gdy skończyłam myśleć o tym wszystkim, przysiadłam się obok niego. Nie odzywaliśmy się do siebie, po prostu oglądaliśmy jezioro, wyskakujące z niego ryby. Dziwnie się czułam w jego towarzystwie z wiedzą, że mu się podobam. To po prostu było dla mnie nie do wyobrażenia po latach przyjaźni... Nagle Kou się do mnie odezwał.

- Amane... Już od początku wiedziałem że nie będziemy się dobrze dogadywać. - Westchnął. - Jak ty się z nim dogadujesz? Oczarował cię w jakiś magiczny sposób?

- Amane?.. Nie... Amane jest naprawdę ciekawą osobą. Chciałabym go lepiej poznać, chciałabym by został moim przyjacielem! - Uśmiechnęłam się. - Powiedział mi, że trudno jest mu zawierać nowe znajomości, ale na mnie się akurat otworzył... Na pewno nie chciał cię niczym urazić, Kou... - Spojrzałam na przyjaciela z czułym uśmiechem.

- Tak myślisz? - Zapytał.

- Oczywiście!.. Jednak na pewno nie będzie patrzył na ciebie tak samo jak wcześniej po tym jak na niego nakrzyczałeś... - Zaśmiałam się cicho.

- Pewnie tak... Ale wiesz co... Ja nawet nie mam ochoty się z nim kumplować. Wydaje się bardzo fałszywy. Uważaj na niego... - Powiedział z powagą. - Nie będę cię do niczego zmuszał, ale najlepiej by było jakbyś... Zerwała z nim jakikolwiek kontakt.

Pomiędzy nami nastąpiła chwilowa cisza. To wyglądało trochę tak, jakby Kou chciał się pozbyć swojej 'konkurencji'. Ale przecież Amane to tylko mój kolega!.. Nie miałam zamiaru przestać z nim rozmawiać, lecz wiedziałam że w tym samym czasie zawiodę Kou... Już sama nie wiedziałam co mam robić.

- Dziękuję, że przyszłaś... - Po powiedzeniu zbliżył się do mnie i mnie pocałował.

Moje oczy otworzyły się szerzej, a dłońmi ścisnęłam swoje kolana. Nie wiedziałam co mam robić! Zostało mi tylko zamknąć oczy i zmusić się do pocałunku, który dla Kou znaczył naprawdę wiele. Po chwili oderwał swoje usta od moich i spojrzał w moje oczy, które już zdążyłam otworzyć.

- Dziękuję za wszystko Nene... - Uśmiechnął się po czym wstał i wrócił do sali artystycznej.

Wtedy zostałam sama na brzegu. Towarzyszyło mi tylko jezioro, las. W moich oczach łzy zbierały się już same. Nie minęła chwila, a ja się cała rozpłakałam. Moje serce pękło w pół... Mój drugi najbliższy przyjaciel był we mnie zakochany... A ja będę musiała zranić jego uczucia... Słone łzy spływały po moich policzkach strumieniami. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Byłam postawiona przed wielkim wyborem... Oszczędzić uczucia Kou i przestać kolegować się z Amane albo zranić jego uczucia i dalej kolegować się z Amane. Kto by się spodziewał, że sami moi przyjaciele wprowadzą mnie w taki stan...

******

Było coś około godziny 18:00. Dalej nie pozbierałam się po wydarzeniach z zajęć artystycznych. Właśnie siedziałam oparta o poręcz pomostu i czytałam książkę którą znalazłam poprzedniej nocy w lesie. Można powiedzieć, że cały dzień unikałam wszystkich. Chciałam pozostać sama z sobą by to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. Moje serce nie umiało wybrać. Ile bym wtedy dała by Kou i Amane byli z sobą pogodzeni... Przypominając sobie o tym znowu zaczęłam płakać. I pomyśleć, że to był dopiero drugi dzień tutaj...

Kiedy zaczęłam czytać kolejny rozdział książki nagle poczułam czyjąś obecność. Rozejrzałam się na boki jednak nikogo tu nie było. Westchnęłam i przechyliłam głowę do tyłu chcąc spojrzeć na niebo, jednak zamiast nieba zobaczyłam twarz Amane. Najwidoczniej siedział na barierce pomostu. 

- Kiedy tutaj przyszedłeś?.. - Zapytałam.

- Niedawno... Nie przejmuj się mną, ja tylko czytam z tobą książkę... - Odpowiedział.

- Też lubisz taki rodzaj książek?

- Tak! Strasznie działają na moją wyobraźnię...

- No to najwidoczniej mamy w sobie coś wspólnego... - Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Nenesiu... Co się stało podczas zajęć artystycznych?.. Z nikim nie chciałaś rozmawiać, Aoi się o ciebie bardzo martwi... - Zapytał z troską chłopak.

- Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać... Przepraszam jeśli was zmartwiłam... - Odpowiedziałam po czym zamknęłam książkę i odłożyłam na bok. - Po prostu... Czuję się okropnie... Kou jest chyba we mnie zakochany, a ja... Ja nie... Czyli wychodzi na to, że będę musiała zranić jego uczucia, a nie chcę tego robić bo to mój przyjaciel!..

- No wiesz... Zazwyczaj jest lepiej powiedzieć prawdę dla własnego dobra... Jeśli nie chcesz być z nim w związku, po prostu mu to powiedz...

- W dodatku mnie jeszcze pocałował... - Zakryłam twarz dłońmi.

- Hej... - Amane zszedł z barierki i kucnął naprzeciwko mnie. - Nie płacz... Zobaczysz, że jeszcze wszystko się ułoży... Jesteśmy na wakacjach, tutaj wszystko powinno być radosne! - Uśmiechnął się do mnie. - Uśmiechnij się, przecież... Trzeba być pozytywnym... Ludzie radośni i otwarci są lepszym materiałem na przyjaciela, pamiętasz? - Wspomniał moje słowa.

- Masz rację... - Uśmiechnęłam się szeroko i go przytuliłam.

Moje ostatnie łzy zostały na ramieniu Amane. Dzięki niemu poczułam się o wiele lepiej...  Jego ramiona były ciepłe, ogrzały mnie a przy okazji zapomniałam o tych złych wydarzeniach... Zamknęłam oczy i się uspokoiłam. To była chwila, a ja zasnęłam. I to wszystko było tylko skutkiem tego, że zachciało mi się chodzić na nocne spacery po lesie...

,,𝕃𝕖𝕥𝕟𝕚𝕒 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕤𝕔''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz