✿19✿

112 13 13
                                    

Krzyknął Kenta który właśnie wszedł do jaskini gdzie przesiadywaliśmy. Za nim pojawiła się Amanda, czyli już było wiadomo w jaki sposób zostaliśmy znalezieni. Odsunęłam się gwałtownie od chłopaka i spojrzałam na dwójkę stojącą przed nami. Brunet tylko westchnął i też na nich spojrzał ze złą miną.

- To teraz już się nie wywiniecie. Jutro czeka was kara. - Powiedział Kenta.

Amane wstał po czym się odezwał.

- Ale to ja zaciągnąłem tutaj Nenesię! To ja jej zaproponowałem byśmy się tutaj spotkali więc teoretycznie to tylko moja wina! Nie macie prawa jej karać.

- Właśnie że mamy prawo. Ta kaleka zgodziła się do ciebie przyjść, więc to też jej wina. - Odezwała się blondynka.

- Przestań nazywać ją kaleką..! - Zdenerwował się Amane i spojrzał w stronę przyjaciółki złowrogo.

- Amaniu, zrobiłam to tylko dla twojego dobra. Nie możesz wychodzić po 22:00 z domku bo to jest niebezpieczne..! A co gdyby coś ci się stało?

- Amanda ma rację. - Odezwał się Kenta. - Macie natychmiast wrócić do swoich domków i to w tej chwili. - Zmarszczył brwi.

Amane nie chcąc się kłócić o tak późnej porze, owinął mnie w koc i podniósł z ziemi, a następnie poszedł w kierunku obozu. Gdy na niego spojrzałam, był zły. Nawet bardzo. Byliśmy tak blisko pocałunku, jeszcze chwila i by mnie pocałował... Wtedy w mojej głowie pojawiało się pełno myśli, o których wcześniej w ogóle bym nawet nie pomyślała. 'Czy Amane też mnie kocha?', 'A może jednak to był tylko fałszywy znak?'... 

Niestety okrutna Amanda musiała się wtrącić.
Przytuliłam się do jego klatki piersiowej i siedziałam w milczeniu.

- To nici z naszego spotkania... - Powiedziałam zasmucona tym faktem.

- Nie martw się... Jutro też jest dzień więc jeszcze zdążymy spędzić z sobą wystarczająco dużo czasu. - Uśmiechnął się i zaczął miziać mnie po głowie. - Jutro spotykamy się na karze, prawda? - Zaśmiał się.

Także się zaśmiałam i po chwili mu odpowiedziałam.

- Prawda... A wiesz może jakie kary stosuje Kenta? - Zapytałam.

- Zazwyczaj kazał wykonywać jakieś ćwiczenia, ale biorąc pod uwagę twoją kostkę... Pewnie cały dzień przesiedzimy w domku czy coś podobnego. Nie wiem, on i Amanda na pewno coś wymyślą.

- Dlaczego Amanda miałaby wymyślać ci kary? Tak samo jak ty jest tutaj pracownikiem.

- No widzisz... Niby to tak wygląda jakbym tutaj pracował bo dużo pomagam wujkowi, a tak naprawdę to spędzam tutaj razem z nim po prostu czas. Ciocia nie chce tutaj przyjeżdżać, dlatego chcę mu potowarzyszyć. Nie jestem oficjalnym pracownikiem, to ona nim jest.

- To skąd twój wujek wytrzasnął Amandę?

- Jak już mówiłem wcześniej, z Amandą znamy się od małego dzieciaka. Mój wujek dogadał się kiedyś z jej rodzicami i w taki sposób zaczęła tutaj pracę.

- Aha... Czyli tak naprawdę masz do niej wielkie przywiązanie... - Powiedziałam.

- Oczywiście że mam do niej wielkie zaufanie, jednak nie myślałem że dzisiaj powie o naszym wyjściu Kencie. To wyglądało tak, jakby była... Zazdrosna? - Zaśmiał się.

- Może... - Odpowiedziałam cicho.

Wtedy gdy Amane się zaśmiał, zaczęłam myśleć że to całe moje bycie dla niego kimś 'wyjątkowym' było jednym wielkim żartem. Okazało się, że nasza rozmowa przyśpieszyła czas naszego powrotu do obozu. Brunet odniósł mnie aż pod drzwi mojego domku, po czym stanął przede mną i spojrzał mi w oczy. Po tym jak rumieniec wkradł się na moje poliki, spojrzałam w ziemię starając się to ukryć. Wtedy przytulił mnie i położył swoją głowę na mojej. Staliśmy tak przez dobre 10 minut w ciszy. Bardzo bym chciała zrobić to, czego nie zdążyliśmy czyli go pocałować, jednak nie byłam pewna czy moje podejrzenia były trafne. W głowie miałam tyle informacji które się ze sobą sprzeczały, już sama nie wiedziałam co mam robić.

- Do zobaczenia jutro Nenesiu... - Poprawił koc na moich ramionach. - Miłych snów. - Uśmiechnął się po czym odszedł.

Ten wieczór miał w sobie trochę tej romantycznej aury. Jego zachowanie, czułości... To wszystko było takie kochane... Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym wszystkim i oparłam się o drewnianą barierkę. Spojrzałam w stronę księżyca, które dzisiaj świeciło wyjątkowo jasno. Pogrążona w marzeniach o miłości, spędziłam tak trochę czasu, dopóki moja przyjaciółka Aoi nie zaciągnęła mnie do środka. Opowiedziałam jej o wszystkich wydarzeniach z dzisiaj, na co zareagowała wielką radością. 

I w taki sposób minął już mój 5 dzień na tym obozie.

******

- Praca sprzątaczki do ciebie pasuje, wiesz? - Powiedziała śmiejąca się ze mnie Amanda.

W tym momencie w ramach kary sprzątałam łazienki we wszystkich domkach. Blondynka towarzyszyła mi, ponieważ ktoś musiał sprawdzić czy wypełniam swoją karę. Nie wiedziałam co w tej chwili robił Amane, miałam tylko nadzieję że nie będzie miał przeze mnie i wczorajszą sytuację za dużo problemów. Wracając do uporczywej blondynki. Nie słuchałam tego co mi ględziła nad uchem. Tak szczerze to miałam ją po prostu gdzieś i udawałam że nie istnieje. Do czasu.

- A tak w ogóle, Yashiro. - Odezwała się do mnie nagle po nazwisku.

Skutkiem tego jej niecodziennego nazywania mnie była moja reakcja na jej zaczepkę. Spojrzałam jej prosto w twarz ze znudzoną miną i czekałam aż w końcu zada mi pytanie.

- Co wczoraj robiliście z Amaniem? Zbliżyłaś się do niego tak blisko że chyba nie wiedział co ma zrobić. Zazwyczaj tak jest że jak brzydka dziewczyna chce pocałować chłopaka to ten nie wie jak na to zareagować więc po prostu oddaje się pocałunkowi. Wiedziałaś o tym? 

Westchnęłam cicho i po prostu kontynuowałam swoją pracę.

- Dlaczego spotykacie się o takich godzinach? Nie możecie spotkać się na przykład... W czasie obiadu? Potowarzyszyłabym wam trochę. - Mówiła i piłowała swoje paznokcie jednocześnie. - Biedny Amaniu jest zmuszany do spotkań o tych godzinach gdy powinien już spać by mieć siły na następny dzień.

- MOŻESZ SIĘ W KOŃCU ZAMKNĄĆ? - Powiedziałam zdenerwowana.

I tak się zaczęła kolejna kłótnia...


,,𝕃𝕖𝕥𝕟𝕚𝕒 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕤𝕔''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz