✿15✿

115 14 14
                                    

Ich dwójka wyglądała jakby się świetnie razem bawili. Śmiali się, byli uśmiechnięci. Ominęli nas tak, jakbyśmy tu w ogóle nie były... Nie będę ukrywać, że zrobiło mi się wtedy przykro. Czułam jakby coś we mnie pękło... Ale na co ja mogłam liczyć, przecież jestem o 2 lata młodszą od niego przyjaciółką! Tylko, przyjaciółką. Zawiedziona spuściłam głowę i postanowiłam do nikogo się nie odzywać. Aoi to od razu zauważyła, zaczęła głaskać mnie po ramieniu by choć trochę mnie pocieszyć. Na nic. Po czasie odpoczynku dostałam od Kenty kule, które ułatwią mi chodzenie. Powiedział też, że w przeciągu 2-3 dni, kostka powinna wrócić do normalnego stanu.

Pomimo wszystko postanowiłam, że nie zrezygnuję z pracy na stołówce. Gdy oddawałam porcję jedzenia jakiemuś dzieciakowi zauważyłam, że następnymi w kolejce są gołąbki Amane i Amanda. Nie ucieszyło mnie to bo wiedziałam, że w środku zaraz ponownie wybuchnę jak wulkan. Koedy nadeszła ich kolej, spojrzałam na nich i sztucznie się uśmiechnęłam.

- Nenesia! Co dzisiaj na śniadanko? - Zapytał radosny chłopak.

- Tosty. - Odpowiedziałam.

- Nenesia? Amaniu, kto to? - Zapytała towarzysząca mu ciekawska Amanda.

Te zdrobnienia strasznie mnie denerwowały. Nie mogła już wymyśleć czegoś lepszego? 'Amaniu' było zdecydowanie do kitu.

- To moja przyjaciółka, poznaliśmy się na obozie. - Odpowiedział jej chłopak.

- Aha... - Po chwili uśmiechnęła się do mnie cwanie. - Jestem Amanda, najlepsza i najbliższa przyjaciółka Amane. Miło mi cię poznać. - Po chwili wyciągnęła w moją stronę dłoń.

Już od początku wiedziałam, że będzie chciała 'pozbyć się konkurencji' tym tekstem. Ja jednak nie dałam się tak szybko pozbyć. Z resztą, nie zamierzałam się nawet poddawać.

- Mi ciebie również. - Ścisnęłam jej dłoń i spojrzałam prosto w oczy.

Na pierwszy rzut oka było widać, że na co dzień używała mnóstwo makijażu. Nawet w takie gorące, letnie dni.

- Nenesiu, masz naprawdę śliczną sukienkę, pasuje ci. - Powiedział do mnie Amane.

Nie spodziewając się takiego ruchu z jego strony, cała się zaczerwieniłam. Niestety nigdy nie umiałam panować nad swoimi rumieńcami, dlatego mój wróg niestety w ten sposób mój wróg odkrył mój słaby punkt.

- Dziękuję... - Odpowiedziałam mu uprzejmie.

- A ja, jak wyglądam? - Zapytała chłopaka Amanda.

- Też cudownie! - Uśmiechnął się. - Ja poproszę dwa tosty.

Po chwili wzięłam dwa talerze i nałożyłam im po dwa tosty. Gotowe 'dania' położyłam tuż przed nimi.

- Myślałam że skoro pracujesz w kuchni to też zaniesiesz nam te jedzenie do stołu, ale najwidoczniej tutaj nie ma takich luksusów. - Zaśmiała się blondynka. - U mnie w domu... - Zaczęła opowiadać jakieś bzdety.

Od tego momentu myślałam tylko o tym jak pozbyć się dokuczliwej Amandy. Drugą moją myślą było też to, dlaczego Amane tak bardzo ją lubił? Po jej zachowaniu można było wykryć, że jest po prostu paskudna.

- Czy te tosty mają dużo kalorii? Muszę dbać o linię... - Odezwała się 'zmartwiona' dziunia.

- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam.

- A właśnie! - Odezwał się nagle chłopak. - Dzisiaj mamy zawody drużynowe! Będziemy skakać w workach, skakać przez płotki i tym podobne, nieźle co nie?

- Sport? Brzmi świetnie! Szczególnie jeśli będę tam z tobą... - Złapała się jego ramienia i je przytuliła.

Ścisnęłam dłońmi blat i agresywnie odpowiedziałam.

- Nie będę brała w tym wszystkim udziału.

- Co? Dlaczego? - Zapytał.

- Dzisiaj rano jak wszedłeś z Amandą do domku Kenty, siedziałam na kanapie ze spuchniętą kostką, ale najwyraźniej nie zauważyłeś mnie ani Aoi. No cóż. Życie. - Po powiedzeniu tego zdjęłam fartuch i odłożyłam go na wieszak.

- Ojej... Przynajmniej im mniej osób, tym większe szanse na wygraną co nie Amaniu? - Zapytała nadal radosna dziewczyna.

Amane nie odpowiedział jej tylko patrzył się na mnie wychodzącą z kuchni. Jego wyraz twarzy mówił że najwyraźniej nie wiedział, dlaczego się tak dziwnie zachowuję.

Chcąc odpocząć od denerwującego mnie tematu, dosiadłam się do stolika gdzie siedziała moja przyjaciółka. Położyłam głowę na stoliku i głośno westchnęłam.

- Czujesz się już trochę lepiej? - Zapytała mnie.

- Nie. Ona chce zrobić wszystko przeciwko mnie. I jeszcze te zawody...

- Jakie zawody? - Zapytała.

- Dzisiaj mają być zawody sportowe w których oczywiście nie mogę nawet wziąć udziału przez moją głupotę! - Powiedziałam zażenowana swoją własną osobą.

- Oj Nene... Zobaczysz że za 2-3 dni wszystko się ułoży. Sprawa z Amandą ucichnie, twoja noga wyzdrowieje... - Próbowała mnie pocieszyć. - A teraz zjedz śniadanie, na pewno musiałaś zgłodnieć. - Przysunęła mi talerz z opiekanymi kanapkami.

Po śniadaniu wszyscy zebrali się na placu głównym tak jak zazwyczaj. Ja nadal w złym humorze musiałam słuchać jakie to świetne zabawy są na dzisiaj zaplanowane. Spojrzałam w bok i zauważyłam Kou. Najwidoczniej dalej męczył się ze swoimi uczuciami po naszej kłótni. Chciałabym go teraz pocieszyć ale wiem, że to on powinien zrobić ten pierwszy krok. Gdy spojrzałam w drugi bok, ujrzałam pewnego chłopaka i dziewczynę. Nie znałam ich, jednak wyglądali na bardzo zakochanych w sobie. Trzymali się za ręce, przytulali... Nie zostało nic tylko pozazdrościć. Gdy ponownie spojrzałam przed siebie, o mało nie zwymiotowałam. Amanda przylepiła się do mojego przyjaciela jakby działał jak magnes.

Moment później wszyscy rozeszli się na boki. Wszyscy prowadzący obozu poszli w stronę małego, osobnego, drewnianego domku który najprawdopodobniej służył jako składzik. Wyjęli z niego pachołki, szarfy i tym podobne i zaczęli rozstawiać je na środku placu. Aoi poszła się przebrać w odpowiedniejsze ciuchy do domku dlatego z nudów musiałam usiąść na ławce i tylko obserwowa i co się dzieje naokoło. Niespodziewanie obok mnie usiadł... Kou.

- Nene, muszę ci coś powiedzieć. - Odezwał się od razu.

Spojrzałam na niego nieco zdziwiona. Wiedziałam, że w końcu będzie musiał się kiedyś do mnie odezwać, ale nie spodziewałam się że to będzie akurat tego dnia.

- Zamieniam się w słuch... - Odpowiedziałam.

- Ja chciałbym cię bardzo, ale to bardzo przeprosić... Zakochałem się w tobie i nawet niw zwróciłem uwagi na TWOJE uczucia... Wybacz mi... - Przez cały czas nie potrafił mi spojrzeć w oczy.

- Hej... - Złapałam go za ramię i się uśmiechnęłam. - Wszystko już w porządku... Jesteśmy przyjaciółmi, oczywiście że ci wybaczam. Tylko tak na przyszłość... Nie rób tego więcej, dobra?..

- Jasne... - Odwzajemnił mój uśmiech i spojrzał mi w oczy. - Ale do Amane dalej nie jestem przekonany.

Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Nie rozmawialiśmy o niczym więcej, po prostu siedzieliśmy razem na jednej ławce. Nawet taka zwykła rzecz sprawiła że poczułam na nowo tą więź, łączącą mnie z moim przyjacielem.

,,𝕃𝕖𝕥𝕟𝕚𝕒 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕤𝕔''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz