✿16✿

104 9 0
                                    

- Dzieciaki! Dzielimy się na drużyny! - Zawołał wszystkich Kenta.

Po chwili po prawej i lewej stronie mężczyzny utworzyły się dwie drużyny. Drużyna pierwsza została oznaczona zielonymi szarfami natomiast druga - czerwonymi. Amanda musiała się oczywiście wcisnąć w tą samą drużynę w której był Amane. Nie pozostało mi nic innego jak po prostu tego wszystkiego znieść. Co jak co, ale byłam pewna jednego. Amane jest moim przyjacielem, dlatego nigdy by mnie nie zostawił... Przynajmniej tak mi się wydaje...

Po chwilowej rozgrzewce zaczęły się zawody. Slalomy pomiędzy słupkami, skaknie przez płotki, skoki w dal, rzucanie oszczepem i tym podobne... Najważniejsza była jednak ostatnia konkurencja. Wyścigi. Obydwie grupy ustawiły się w rządkach. W taki sposób powstawały pary, które miały się ścigać.

Pov. Amane

Nieco zmęczony od wszystkich ćwiczeń stałem w kolejce czekając na swój wyścig. Byłem w parze razem z Kou i wnioskując po jego budowie ciała, nie będzie takim łatwym przeciwnikiem. Spojrzałem na niego cicho biorąc głębokie oddechy i po chwili się odezwałem.

- Hej... Wiem że nie masz teraz takiego dobrego kontaktu z Nenesią, ale wiesz może co jej się dzieje?.. Od samego rana wydaje się jakaś nerwowa i smutna... W dodatku ten wypadek z nogą. - Zapytałem.

- Nie udawaj głupiego, to pewnie przez ciebie. - Odezwał się do mnie.

- Przeze mnie? - Zapytałem zdziwiony.

- A przez kogo innego? Już od samego początku jej mówiłem by na ciebie uważała. Nie wydajesz się na takiego typa który umie zadbać o dziewczynę.

- Słucham? - Wyprostowałem się i zmarszczyłem brwi.

- To co słyszałeś. - Spojrzał na mnie gniewnie.

- Sory, ale to nie ja doprowadziłem ją do płaczu. - Zaśmiałem się.

Nie minęła nawet sekunda, a będący pod wpływem mocnych emocji Kou uderzył mnie z całej siły w twarz. Nie chcąc wyjść na gorszego, wdałem się z nim w bójkę. Była to walka o naszą przyjaciółkę. O Nenesię. Już od początku wiedziałem, że ja i Kou nie będziemy się dobrze dogadywać. Ten chłopak jest po prostu za bardzo emocjonalnie przywiązany do tej dziewczyny.

Wszyscy wokół nas się odsunęli i zaczęli wołać mojego wujka. Gdy tylko  to zauważył, zaczął gwizdać swoim gwizdkiem i szybko do nas podbiegł w celu oddzielenia nas od siebie. Gdy tylko mu się to udało, dwóch innych obozowiczów zaczęło nas trzymać byśmy przypadkiem nie kontynuowali naszej walki. Patrzeliśmy sobie w oczy z chęcią zrobienia sobie jeszcze większej krzywdy. Do moich ust zaczęła napływać krew, która najprawdopodobniej ciekła z mojego nosa. Kou też był dosyć poszkodowany... Jego oko było podbite i całe sine, należało mu się. Niedość że zranił uczucia mojej przyjaciółki, to w dodatku chciał całą winę zgonić na mnie.

Po chwili wśród grona innych otaczających nas osób pojawiła się Nenesia. Na jej twarzy było widać wyraźnie strach. Chciałbym jej teraz to wszystko wytłumaczyć, lecz wiedziałem że nie będzie chciała ze mną teraz rozmawiać. Spuściłem głowę i dałem krwii spływać spokojnie na ziemię.

Pov. Nene

Byłam naprawdę przerażona. Moi przyjaciele z nieznanych powodów zaczęli bójkę! Cali byli poobijani, nie wiedziałam do kogo podejść... W moich oczach automatycznie zbierały się łzy. Nie lubiłam widzieć jak bliskie mi osoby cierpiały psychicznie, a tym bardziej fizycznie. Spojrzałam raz na Kou, a raz na Amane... 'Dlaczego oni się pokłócili?' - zadawałam sobie ciągle w głowie to pytanie.

- Chłopcy! Bójki nie będą akceptowane na moim obozie! Macie natychmiast przestać i zostawić siebie w spokoju! Nawet nie każę wam się pogodzić, po prostu nie wyładowujcie swoich emocji w ten sposób! - Powiedział rozzłoszczony Kenta.

Gdy chłopacy ochłonęli, zostali odesłani na ławkę. Z powodu ich zachowania, mężczyzna karnie wysłał ich na ławkę i zakazał brania jakiegokolwiek udziału w grach do końca dnia. Od razu poszłam w ich stronę, lecz nie wiedziałam do kogo mam podejść jako pierwszego... Postanowiłam że pójdę w stronę... Miłości. Podeszłam do Amane z przygotowaną chusteczką by wytrzeć jego nos, jednak KTOŚ musiał mnie odepchnąć. Amanda robiła wszystko by tylko nie doprowadzić mnie w jakikolwiek sposób do Amane. Nadal ze łzami w oczach patrzyłam na nich.

Amane uśmiechał się do niej, dziękował za troskę... Tak bardzo chciałam być teraz na miejscu tej dziewczyny... Otarłam szybko łzy i próbowałam się powstrzymać od ciągłego płaczu. Wstałam i nie mogąc dłużej powstrzymywać emocji odeszłam od ławki. Wiem, że powinnam podejść do mojego drugiego przyjaciela, jednak mój stan psychiczny mi na to nie pozwalał.

Odeszłam w ciszy. Amane nawet nie zdążył zauważyć, że chciałam się nim zaopiekować nawet lepiej niż ta zdzira. Wzrokiem szukałam mojej przyjaciółki, jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Chciałam schować się w czyiś ciepłych ramionach jednak nie mogłam znaleźć nikogo. Niespodziewanie przyszedł do mnie Kou, od którego chciałam tak bardzo uciec. Nic nie powiedział, po prostu otulił mnie swoimi ramionami patrząc na Amane.

Amane patrzył również na nas. Rozzłoszczony. Wręcz, wściekły. Chłopacy się nienawidzili i raczej nie zmienią swojego nastawienia do siebie. Przytulający mnie blondyn pokazał z daleka brunetowi środkowy palec, po czym zaprowadził mnie do mojego domku.

W odpowiedzi brunet ścisnął tylko kant ławki. Przez moment nie zwracał nawet uwagi na swoją 'najbliższą przyjaciółkę' która się nim właśnie opiekowała w swoim obcisłym stroiku. Agresywnie wstał i ruszył w naszą stronę. Reszta obozowiczów nie zwróciła na to uwagi ponieważ wszyscy byli zajęci zawodami, a Amanda najwidoczniej miała tą całą sytuację i uczucia Amane głęboko w nosie. Gdy chłopak dotarł pod drzwi zaczął w nie uderzać. Dosyć mocno.

Odwróciłam się w stronę wejścia i widziałam tylko jak drzwi uginają się w stronę środka pod wpływem jego siły. W tamtym momencie nie wiedziałam co mam robić. W moim sercu rozpętało się ogromne piekło.

,,𝕃𝕖𝕥𝕟𝕚𝕒 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕤𝕔''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz