✿18✿

117 8 12
                                    

Po czasie Kou zaczął się powoli wybudzać. Gdy ujrzał siedzącego obok jego łóżka Amane trochę się... Wkurzył. Uspokoiłam go i zaczęłam wszystko tłumaczyć, że powinni się pogodzić. Nawet nie kazałam im z sobą rozmawiać, po prostu nie chciałam by robili sobie nawzajem krzywdę. Po jakimś czasie rozmów obydwoje zaczęli jęczeć mi nad uchem jakie to ich ciała nie są obolałe. Jedyne co mi zostało to tylko się z nich śmiać.

Trochę później do pokoju wróciły dziewczynki razem z Aoi. Wszystkie były wykończone ćwiczeniami. Fioletowo-włosa widząc mnie razem z chłopakami nieco się zdziwiła. Nie spodziewała się tego, że wszyscy się pogodzimy. Podeszła do nas z zaciekawioną miną i zobaczyła zabandażowane ręce Kou, podbite oko i założony opatrunek na nosie starszego. Nie powiedziała nic, po prostu na mnie spojrzała.

- Chłopacy się trochę pobili. - Spojrzałam na nich z poważną miną.

- Właśnie widzę jak 'trochę'... Powinniście się wstydzić! Zachowujecie się jak dzieci pomimo swojego wieku. - Krzyknęła na nich. - Teraz macie nam obiecać, że nic takiego się więcej nie powtórzy.

- Obiecujemy... - Powiedzieli w tym samym czasie.

- I dobrze. - Odpowiedziała im dziewczyna. - A właśnie Amane... Amanda cię szuka, powiedziała mi bym ci przekazała że będzie na ciebie czekać przed stołówką.

- Powinienem do niej pójść. - Po powiedzeniu tego wstał z krzesła. - Na pewno się o mnie martwi... - Po chwili już go z nami nie było.

- Super... - Powiedziałam cicho, oparłam głowę o rękę i westchnęłam.

- Na mnie też już pora... Umówiłem się z chłopakami z mojego domku że wyjdziemy dzisiaj na spacer do lasu. - Wstał z łóżka blondyn.

- A na pewno wszystko w porządku?.. Już nic cię nie boli? - Zaczęłam mu zadawać mnóstwo pytań z troski o jego zdrowie.

- Nie, dzięki tobie już czuję się na siłach. - Uśmiechnął się do mnie po czym mnie przytulił. - Dziękuję i przepraszam, Nene...

- Nie ma za co... - Odwzajemniłam jego uścisk po czym dałam mu nas opuścić.

Spojrzałam na przyjaciółkę i się do niej lekko uśmiechnęłam.

- Amane pocałował mnie w czoło.

- SERIO? TERAZ WSZYSTKO MI TUTAJ GADAJ. - Złapała mnie za ramiona i usiadła ze mną na łóżku.

Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła się późna godzina. Około godziny 22:00 Kenta chodził po domkach by dowiedzieć się, czy wszyscy są na swoich miejscach. Wszystkie dziewczynki położyły się już spać, jedynie ja i Aoi się dalej trzymałyśmy na siłach. Fioletowo-włosa wiedziała o moim wyjściu z Amane, dlatego obiecała mnie kryć przed mężczyzną jak tylko będzie mogła. Tym razem ostrożność będę musiała pomnożyć razy dwa, ponieważ ze spuchniętą kostką trudno mi będzie uciekać w ramach ucieczki.

Podczas mojej ostatniego nocnego zniknięcia trochę zmarzłam, dlatego przyszykowałam torbę do której włożyłam koc, termos z herbatą, książkę i trochę słodkości. Ubrałam się też w jakieś wygodne dresy i bluzę, a włosy splątałam w dwa długie warkocze. Przewiesiłam torbę przez ramię i chwyciłam do dłoni latarkę. W przeciągu całego dnia nauczyłam się już chodzić bez kul, jednak nie tak szybko jak podczas mojej pełnej sprawności. Po cichu wymknęłam się z domku zamykając za sobą po cichu drzwi.

- Dobry wieczór kaleko, dokąd to się wybierasz? - Zaświeciła prosto w moją stronę latarką Amanda.

- Ja?.. Jaaa, no ten... - Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.

- Ona jest umówiona ze mną. - Odezwał się Amane, który nagle pojawił się za blondynką.

- Amaniu? Przecież to łamanie zasad..! Ty je możesz łamać, ale ona? - Powiedziała prześmiewczo.

Brunet lekko zmarszczył brwi, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

- Mam gdzieś łamanie zasad, chcę po prostu dobrze spędzić czas z przyjaciółką. - Odpowiedział po czym dalej trzymając moją dłoń ruszył w stronę lasu.

Pół drogi szliśmy w ciszy trzymając się za ręce. Niestety po czasie moja kostka zaczęła strasznie boleć, dlatego poprosiłam Amane o chwilę przerwy. Chłopak zatrzymał się i pomógł mi usiąść na pniu który stał obok.

- Wymykanie się z takim kaleką to tylko męka. - Zaśmiałam się. - Co chwilę jakieś przerwy z powodu bólu mojej kostki.

- Damy sobie radę. Nie zamierzam rezygnować z naszego spotkania. - Uśmiechnął się do mnie. - Pokaż mi tą kostkę... - Po powiedzeniu tego kucnął przede mną i dotknął delikatnie mojego bolącego miejsca.

- Ała... - Powiedziałam z bólu.

- Powinnaś odpoczywać z tą kostką... Jutro będzie trochę lepiej, ale teraz powinnaś ją jak najmniej obciążać. - Stwierdził, po czym ostrożnie wziął mnie na swoje plecy.

Owinęłam ręce wokół jego szyi starając się go nie udusić i przyłożyłam polik do jego ciepłego ramienia. Chłopak również starał się iść powoli, by przypadkiem się nie przewrócić.

I w taki sposób dotarliśmy na miejsce. Brunet odłożył mnie ostrożnie na koc po czym usiadł obok mnie i sięgnął po swoją ulubioną książkę. Otworzył ją na zaznaczonej stronie i kontynuował czytanie. Ja natomiast wyjęłam z torby koc i nas nim przykryłam. Wzięłam jeszcze swoją książkę, oparłam się o ramię chłopaka i też zaczęłam czytać. W towarzystwie Amane czułam się naprawdę dobrze... Zawsze był taki dobry, miły i troskliwy w stosunku do mnie... Od razu przepraszał gdy zrobił coś nie tak... Przy nim czułam się po prostu... Bezpieczna.

Podczas naszego przesiadywania w kompletnej ciszy i czytania książek, mogłam usłyszeć bicie jego serca. Było takie płynne, spokojne. Uśmiechnęłam się na to i nieco przymyliłam do jego ramienia. Tak bardzo chciałam by się dowiedział, że darzę go naprawdę poważnymi uczuciami. W końcu poczułam to, czego nie odczuwałam od dawna... To była miłość. Pomimo tego, że spędziliśmy z sobą tak krótki okres wiedziałam, że to on jest tym jedynym... Tym, który nigdy mnie nie opuści.

- Nenesiu, tak mi się coś przypomniało... - Odezwał się nagle i odłożył książkę na bok.

- Co takiego? - Zapytałam i wyjrzałam poza książkę.

- Wcześniej powiedziałaś, że jestem wyjątkowy...

Na te słowa się strasznie zarumieniłam. Czyżby on zaczął już coś podejrzewać?..

- Tak?.. - Czekałam na rozwinięcie.

- I gdy tak o tym pomyślałem... - Odwrócił twarz w moją stronę i dłonią chwycił mój policzek.

Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Poczułam że w moim brzuchu w tym momencie lata pełno motylków.

- To stwierdziłem, że ty też jesteś dla mnie wyjątkowa... - Uśmiechnął się czule widząc moje rumieńce.

Później spojrzał ponownie w moje oczy, a jeszcze później na usta. Powolutku jakby z wątpliwością zaczął się przybliżać do mnie jeszcze bliżej i bliżej... Gdy nasze usta już prawie się zetknęły, czułam się jak w siódmym niebie. To był ten dzień na który oczekiwałam.

- Tu jesteście!

,,𝕃𝕖𝕥𝕟𝕚𝕒 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕤𝕔''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz