ROZDZIAŁ 1

24.3K 587 91
                                    

— Ariano mamy następnego klienta! — Cora zaczęła radośnie.

         — Widzę, że nasza firma idzie naprzód.

         Z Corą moją przyjaciółką ze szkoły założyliśmy firmę sprzątającą, bardziej zajmującą się domami jednorodzinnymi. Mamy zatrudnionych około dwudziestu osób. To i tak był duży sukces mieć pod sobą, aż tak dużo pracowników. Zaczynaliśmy od totalnego zera z moją koleżanką. Po szkole nie poszłyśmy na studia, bo nie było nas na to stać. Trafiliśmy do firmy, gdzie wykorzystywali nas zbyt mocno za marne pieniądze. Wtedy powiedziałyśmy sobie, że to my założymy firmę i nie będziemy traktować ludzi, tak jak nas traktowano. Płacimy swoim pracownikom tak, jak my byśmy chciały dostawać od jakiegokolwiek pracodawcy. Obiecałyśmy sobie, że jeśli odbijemy się porządnie, pójdziemy na upragnione studia, na które nie było nas nigdy stać.

         — Następnym klientem jest...— Zaczęła patrzeć intensywnie w ekran monitora. — Max Roy. Sprzątanie apartamentowca raz w tygodniu. Wymaga, aby były to tylko czwartki.

         — Dlaczego wszyscy chcą ten czwartek? — fuknęłam. Nie miałam pojęcia czy kogoś znajdziemy na ten dzień.

         — Jest podany numer? — zapytałam i podeszłam do mojego wspólnika.

         — Nie.

         — Odpisz, że jest nam przykro, ale nie będziemy mieli nikogo.

          — Cóż szkoda. Pan Max sam zaproponował cenę sprzątania, spójrz — przekręciła laptopa w moją stronę.

         — Co on się z choinki urwał?! — zapytałam zaskoczona, przecież to było trzykrotność ceny, jaką bierzemy za ten metraż.

         — Może nie będziemy go wyprowadzać z błędu i kogoś na szybko znajdziemy do sprzątania?

         — Wiesz o tym, że jeśli kogoś zatrudnimy, nie rzucamy do bogatych domów.

         Zatrudniając nową osobę, musiałyśmy sprawdzić, aby nie kleiło jej się nic do rąk. Jakiekolwiek potknięcie psuło dobre imię naszej firmy, a my traciliśmy pieniądze. Otaczaliśmy się tylko zaufanymi ludźmi, którym za to dobrze płaciliśmy.

         — Wzięłabym to zlecenie, ale w czwartki nie mogę. — Cora nie dawała za wygraną. Chociaż od ponad roku nie bierzemy żadnych zleceń. Odkąd nasza firma poszła do przodu, mamy za dużo na głowie.

         — Może ty.... — spojrzała na mnie z maślanymi oczkami.

         Cena była tak duża, że aż niemożliwa, ale apartament znajdował się w naprawdę drogiej dzielnicy, więc to by było wszystko całkiem możliwe. Chciałam spełnić swoje marzenie, jak i mojej przyjaciółki, więc nie miałam żadnego wyjścia.

         — Dobra, wezmę to. Znajdziemy jak najszybciej osobę. Sprawdzimy ją, a potem wejdzie na moje miejsce.

         — Super. — Pisnęła i klasnęła energicznie w dłonie.

         — Napisz, że przyjmujemy zlecenie. — Puściłam jej oczko. — Wychodzimy dziś na drinka? — Przeciągnęłam swoje obolałe ciało, po wczorajszej jodze.

         — Przyjaciółce się nie odmawia.

         Wyszłam z naszego małego biura i udałam się do mojej babci Elizabeth, którą się opiekowałam. Pochodziłam z trudnej rodziny, moja matka po porodzie zostawiła mnie dla jakiegoś randomowego faceta i tak ślad po mojej matce zaginął. A kim był mój ojciec? To było bardzo trudne pytanie. Nie miałam zielonego pojęcia. Dobroduszna babcia wzięła mnie pod swój dach, chociaż nam się nie przelewało, miałyśmy zawsze siebie i to się liczyło.

Przypadek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz