ROZDZIAŁ 2

12K 474 38
                                    

Wstałam otępiała jak zombie, ból głowy nie był, aż tak nieznośny. Usłyszałam zduszony dźwięk expresu do kawy i od razu moje nogi zwlekły się z łóżka. Zakładając szlafrok, poczułam aromatyczny zapach kawy. Babcia wiedziała, co lubiłam z samego rana, po nocnych szaleństwach. Dzisiaj po wypuszczeniu z mojego organizmu procentów miałam iść zamiar pobiegać, bo odkąd z Corą nie zajmujemy się sprzątaniem mieszkań, przybrało mi się lekko, na wadzę. Musiałam od razu mój tłuszczyk zniszczyć, bo później będzie o wiele ciężej.

— Kochanie zrobiłam ci naleśniki — Babcia akurat przewróciła naleśnika na patelce, a ja wzięłam kawę i zasiadłam do okrągłego stołu. Oplotłam dłońmi kubek i ogrzałam swoje zimne dłonie, które dokuczały mi cały czas.

Babcia postawiła apetyczne naleśniki i polała syropem klonowym, a moje kubki smakowe od razu zaczęły szaleć. Byłam potwornie głodna, bo od wczorajszego obiadu nic nie zjadłam. Pomimo że piłam na pusty żołądek i tak mocno mnie nie ścięło, tak myślałam, dopóki nie odezwała się babcia, która dosiadła się z filiżanką zielonej herbaty, którą spijały w każdy poranek. Uważała, że tym zawdzięcza swoją szczupłą figurę.

— Ariano, co to za kawaler podwiózł cię do domu? — Na twarzy Elizabeth, rozpromieniał uśmiech, ukazując sztuczną szczękę.

— Słucham? — Zapytałam lekko zestresowana, a po chwili zrobiło mi się tak gorąco, że moje dłonie nie musiały już się ogrzewać o porcelanowy kubek. — Chodzi ci o taksówkarza?

— Nie — Babcia zmarszczyła brwi. — Tak chichotałaś, przed domem, że się obudziłam i wyjrzałam przez okno. W świetle latarni nie ujrzałam tego mężczyznę, ale co dostrzegłam to tatuaż na krtani. — Moje oczy wyszły jak spodki, a ja kurwa nic nie pamiętałam. — Z tego, co wiem, to taksówki są żółte i nie są takie ekstrawaganckie jak to auto, które stało przed naszym domem.

— Babciu... — Złapałam się za głowę. — Ja nic nie pamiętam — Spojrzałam prosto w oczy Elizabeth. — Już nie wypije nigdy tak dużo, przysięgam. — Złapałam babcię za dłonie, szukałam gdziekolwiek pocieszenia, bo nie miałam pojęcia, co z tym facetem robiłam, a co jeśli podrzucił mi pigułkę gwałtu i wykorzystał, a ja dlatego nie pamiętam, jak wróciłam?

— Skarbie — Ciepło dłoni babci lekko mnie uspokoiło. — Nie wydawał się jakby, cię chciał wykorzystać. Znam się na ludziach.

— Opowiedz mi, co widziałaś i jeśli coś słyszałaś to też. — Słuch co roku jej się pogarszał i mogła nic nie słyszeć, jeśli rozmawialiśmy.

— Był podparty o swoje auto i patrzył, jak zmierzasz, do drzwi wejściowych, ale w połowie drogi się odwróciłaś i zapraszałaś go na herbatę. Zapewniałaś, że masz super babcię, która nawet nie odezwie się słowem. Mężczyzna pokiwał przecząco głową, a ty nie dawałaś za wygraną. Wróciłaś się w jego stronę i złapałaś za rękę, po czym zaczęłaś go ciągnąć i głośno się śmiać, jakby to, co robiłaś, było śmieszne. Podszedł z tobą do drzwi i otworzył ci je. Ucałowałaś go w polik i podziękowałaś. Kiedy zamknęły się drzwi, odszedł do swojego auta, a ty chichocząc, zmierzałaś ku górze, lekko się chwiejąc. Poszłam zamknąć za tobą drzwi i wtedy usłyszałam, jak ten pan odjeżdża.

— O boże — Tyle byłam w stanie powiedzieć. — Co za wstyd babciu!

— Jaki wstyd, dobrze się bawiłaś i tyle. Gdybym ja ci opowiedziała, co ja robiłam z dziadkiem.....

— Już, przestań! Nie chce dzisiaj niczego słuchać.

Babcia się głośno roześmiała i poszła do salonu obejrzeć swój serial, który leciał o stałej porze.
Musiałam natychmiastowo zadzwonić do Cory, w przelocie wypiłam łyk kawy i poszłam do swojego pokoju w poszukiwaniu mojego telefonu. Zaczęłam grzebać w torebce i znalazłam w niej złoty męski zegarek. Usiadłam na skraj łóżka i próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć.

Przypadek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz