ROZDZIAŁ 19

9K 414 46
                                    

— Pójdziesz po pracy ze mną na zakupy? — spojrzałam na moją przyjaciółkę, wchodząc do gabinetu.

Właśnie umówiłam się ze Scottem i zaproponował mi drinka w dość ekskluzywnym barze połączonym z restauracją. Chciałam kupić sobie coś fajnego i także obkupić Corę, bo jej się należało.

— Pewnie, że tak.

Zamknęłam laptopa, założyliśmy płaszcze i wyszłyśmy z naszego biura. Zadźwięczał mój telefon w torebce. Wyciągnęłam go, ale ujrzałam nieznany numer. Miałam nadzieję, że to nie Max i nie chciał w taki sposób mnie nękać.

— Tak? — zapytałam niepewnie.

— Dzień dobry — usłyszałam głos, który już słyszałam. Był to Colton, prawdopodobnie mój ojciec.

— Och, nie zapisałam sobie numeru — powiedziałam zgodnie z prawdą, tyle się działo, więc nie miałam czasu, go zapisać.

— Nic nie szkodzi, kiedy chciałabyś zrobić testy DNA? — zapytał łagodnie, jakby ta sprawa naprawdę była delikatna.

— Może jutro rano? O ósmej? Pasuje?

— Oczywiście, wyślę kierowcę pod twój dom. — Nawet nie wnikałam, skąd miał mój adres.

— Dobrze, do zobaczenia — Rozłączyłam się i wsunęłam do torebki telefon.

— Któż to taki cię dręczy jeszcze? — Wsiadałyśmy do mojego samochodu.

— Mój ojciec, chcę jutro jechać na testy DNA.

Zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno chciałam to wiedzieć i wplątywać się w całą tę rodzinę. Dobrze wiedziałam, że jeśli będę miała kontakt z ojcem, będę miała kontakt z nimi, ale jednak brakowało mi rodzica. Mimo że za chwilę kończyłam trzydziestkę. Miałam prawo dostać jeszcze, trochę namiastkę miłości rodzicielskiej.

— Bierzesz wolne? — zapytała, ruszając z miejsca parkingowego.

— Spóźnię się, najwyżej zostanę dłużej.

— Wiesz, że możesz wziąć wolne? — spojrzała na mnie na chwilę, prowadząc auto.

— Cora... Tak wiele dla mnie robisz. Nie chce cię wykorzystywać.

— Nie wykorzystujesz mnie — Roześmiała się— Gdybym, ja potrzebowała kilka dni wolnego, zajęłabyś się firmą, prawda?

— Prawda.

Chodziłyśmy długi czas po centrum handlowym, specjalnie obrałam drogę, aby pójść w stronę tych droższych markowych butików. Stanęłam, przy jednym ze znanym logiem.

— Kupimy sukienkę dla mnie i dla ciebie.

— Ariano... Nie ja nie chce tyle wydawać.

— Ja płacę, głuptasie — pstryknęłam ją w czubek nosa.

— Nie, nie, absolutnie nie. — Zapierała się stanowczo.

— To będzie prezent za to, że harujesz za mnie a mnie cały czas nie ma. Nie słyszę odmowy!

Pociągnęłam ją za łokieć i wciągnęłam do sklepu.
Od razu powitała nas młoda ekspedientka w białym garniturze. Uśmiechnęła się szeroko i zapytała czego, potrzebujemy. Zaprosiła nas do prywatnego pomieszczenia, zasiadłyśmy na wygodnej kanapie, a po chwili ekspedientka otworzyła nam szampana. Czułyśmy się ważne i doceniane. Boże cóż to było, raz w życiu poczuć luksus, gdy całe życie się harowało.

—Wow — powiedziała po cichu Cora. — Czuję się jak celebrytka.

— Ja też — zachichotałam.

Przypadek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz