— Pójdziesz po pracy ze mną na zakupy? — spojrzałam na moją przyjaciółkę, wchodząc do gabinetu.
Właśnie umówiłam się ze Scottem i zaproponował mi drinka w dość ekskluzywnym barze połączonym z restauracją. Chciałam kupić sobie coś fajnego i także obkupić Corę, bo jej się należało.
— Pewnie, że tak.
Zamknęłam laptopa, założyliśmy płaszcze i wyszłyśmy z naszego biura. Zadźwięczał mój telefon w torebce. Wyciągnęłam go, ale ujrzałam nieznany numer. Miałam nadzieję, że to nie Max i nie chciał w taki sposób mnie nękać.
— Tak? — zapytałam niepewnie.
— Dzień dobry — usłyszałam głos, który już słyszałam. Był to Colton, prawdopodobnie mój ojciec.
— Och, nie zapisałam sobie numeru — powiedziałam zgodnie z prawdą, tyle się działo, więc nie miałam czasu, go zapisać.
— Nic nie szkodzi, kiedy chciałabyś zrobić testy DNA? — zapytał łagodnie, jakby ta sprawa naprawdę była delikatna.
— Może jutro rano? O ósmej? Pasuje?
— Oczywiście, wyślę kierowcę pod twój dom. — Nawet nie wnikałam, skąd miał mój adres.
— Dobrze, do zobaczenia — Rozłączyłam się i wsunęłam do torebki telefon.
— Któż to taki cię dręczy jeszcze? — Wsiadałyśmy do mojego samochodu.
— Mój ojciec, chcę jutro jechać na testy DNA.
Zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno chciałam to wiedzieć i wplątywać się w całą tę rodzinę. Dobrze wiedziałam, że jeśli będę miała kontakt z ojcem, będę miała kontakt z nimi, ale jednak brakowało mi rodzica. Mimo że za chwilę kończyłam trzydziestkę. Miałam prawo dostać jeszcze, trochę namiastkę miłości rodzicielskiej.
— Bierzesz wolne? — zapytała, ruszając z miejsca parkingowego.
— Spóźnię się, najwyżej zostanę dłużej.
— Wiesz, że możesz wziąć wolne? — spojrzała na mnie na chwilę, prowadząc auto.
— Cora... Tak wiele dla mnie robisz. Nie chce cię wykorzystywać.
— Nie wykorzystujesz mnie — Roześmiała się— Gdybym, ja potrzebowała kilka dni wolnego, zajęłabyś się firmą, prawda?
— Prawda.
Chodziłyśmy długi czas po centrum handlowym, specjalnie obrałam drogę, aby pójść w stronę tych droższych markowych butików. Stanęłam, przy jednym ze znanym logiem.
— Kupimy sukienkę dla mnie i dla ciebie.
— Ariano... Nie ja nie chce tyle wydawać.
— Ja płacę, głuptasie — pstryknęłam ją w czubek nosa.
— Nie, nie, absolutnie nie. — Zapierała się stanowczo.
— To będzie prezent za to, że harujesz za mnie a mnie cały czas nie ma. Nie słyszę odmowy!
Pociągnęłam ją za łokieć i wciągnęłam do sklepu.
Od razu powitała nas młoda ekspedientka w białym garniturze. Uśmiechnęła się szeroko i zapytała czego, potrzebujemy. Zaprosiła nas do prywatnego pomieszczenia, zasiadłyśmy na wygodnej kanapie, a po chwili ekspedientka otworzyła nam szampana. Czułyśmy się ważne i doceniane. Boże cóż to było, raz w życiu poczuć luksus, gdy całe życie się harowało.—Wow — powiedziała po cichu Cora. — Czuję się jak celebrytka.
— Ja też — zachichotałam.
CZYTASZ
Przypadek [ZAKOŃCZONE]
RomanceAriana, zrywając przypadkiem zegarek nieznajomemu mężczyźnie, wpędza się w kłopoty, z których będzie musiała wyjść, inaczej trafi za kratki. Tajemniczy mężczyzna proponuje jej pewien układ, ale tylko dlatego, że chce zbliżyć się do dziewczyny z jaki...