Promienie słoneczne wybudziły mnie ze snu. Czułam ciepły oddech omiatający moją szyję. Uśmiechnęłam się do siebie i lekko poruszyłam. Odwróciłam się w stronę Maxa, a ten był pogrążony w dalszym śnie, wyglądał tak spokojnie i pięknie. Obudził się po chwili, kiedy mój palec wodził po całej jego twarzy, chciałam zapamiętać każdy jego skrawek ciała.
— Już wstałaś? — Przeciągnął swoje ciało, wydając przy tym pomruk.
Złapał mnie za talie i posadził na sobie, a ja wtedy poczułam, że wszystko mnie bolało po ostatniej nocy. Całe okrycie zesunęło się ze mnie i siedziałam na nim całkiem naga.
— Takie poranki, mógłbym mieć codziennie. — Wodził bezwstydnie wzrokiem, po moim ciele.
Chciałam się zasłonić, bo na jakiś sposób się zawstydziłam. Nim moje ręce poszły w ruch. Max wyczuł moją niepewność i złapał mnie za nadgarstki.
— Ani mi się waż. Przyciągnął mnie do siebie i wtulił w moje ciało. Poruszyłam się delikatnie, bo jego kutas zaczął uwierać mnie na wejściu. Był tak samo gotowy, jak ja.
— Zjemy śniadanie? — zapytałam.
— Teraz chcesz jeść śniadanie? — Jęknął z męką i się poruszył pode mną. — Chyba sobie ze mnie jaja teraz robisz.
— Nie — roześmiałam się wprost do jego ucha. — Myślisz, że spędzimy cały dzień w łóżku?
— Taki miałem plan.
Przewrócił mnie na plecy i zawisł nade mną. Przyglądając mi, się uważnie.
— To niesprawiedliwie, że masz tyle siły — Skrzyżowałam ręce i odwróciłam głowę, udając, że się na niego obraziłam. — Nie odzywam się do ciebie.
— Jesteś tego, pewna? — Uśmiechnął się łajdacko.
Od samego jego grzesznego uśmiechu zrobiło mi się gorąco, ale nie chciałam tego poznać po sobie.
— Tak. — Gryzłam wnętrze policzków, aby się nie uśmiechnąć.
— W porządku. — Zszedł z łóżka i zginął w garderobie. Wyszedł po jakimś czasie, trzymając coś w dłoni, ale nie mogłam dojrzeć, co to było. Obszedł łóżko i złapał mnie za dłonie, zapiął moje dłonie w kajdanki, oplatając łańcuszek wokół metalowego zagłówka.
— Max — Potrząsnęłam dłońmi, ale nie miałam zbyt dużego ruchu, bo nagle się zablokowały ruchy. — Ty podła gnido. — krzyknęłam.
— Słucham? Już się do mnie odzywasz? — Uniósł jedną brew i wszedł na łóżko.
Zaczął całować powoli każdy zakamarek mojego ciała, począwszy od szyi, dłoni, brzucha. To było istną torturą, ale on sobie z tego nic nie robił, na moje błagania. Całował powoli od pępka w dół, aż poczułam jego oddech na mojej kobiecości.
— Rozepnij kajdanki. — Nakazałam.
— Nie — Zatopił się w mojej szparce, a ja wygięłam plecy w łuk, przymykając, przy tym oczy.
— O mój boże. — Jęknęłam. Kajdanki coraz bardziej wbijały mi się w nadgarstki, ale teraz nie odczuwałam bólu, tylko podniecenie.
— Wystarczy tylko Max — Zassał się bardziej.
Ścisnęłam mocniej oczy, wydając z siebie coraz głośniejsze jęki, wiedziałam, że rozepnie mnie, kiedy on będzie tego chciał. Poddałam się temu, co mi robił i dawał, ale skrępowane dłonie, lekko frustrowały. Chciałam go dotknąć, docisnąć, cokolwiek, ale nie mogłam. Kiedy prawie dochodziłam, ta podła świnia się odsunęła i oblizała. Zrobił to specjalnie, a ja przymrużyłam na niego oczy zabójczo. Nie chciałam się prosić, ale byłam na skraju i chciałam, żeby to skończył.
CZYTASZ
Przypadek [ZAKOŃCZONE]
عاطفيةAriana, zrywając przypadkiem zegarek nieznajomemu mężczyźnie, wpędza się w kłopoty, z których będzie musiała wyjść, inaczej trafi za kratki. Tajemniczy mężczyzna proponuje jej pewien układ, ale tylko dlatego, że chce zbliżyć się do dziewczyny z jaki...