Podążaliśmy do góry, a ja czułam, jakbym szła w zwolnionym tempie. Mój wzrok i Maxa cały czas był skupiony na sobie. To wszystko przerwała Mia, która zasłoniła jego i zaczęła nam radośnie machać.
— Scott — Rzuciła mu się z piskiem w jego ramiona.
Odsunęła się od niego i spojrzała na mnie zaskoczona, a potem odwróciła się do Maxa, nim coś chciała powiedzieć, Scott wyciągnął dłoń do drapieżnika, który stał cały czas najeżony.
— Scott Antwell — Podał mu dłoń, a tamten ujął ją od razu.
— Max Roy — Trzymał cały czas jego dłoń w uścisku.
— Brat Arona? — W tych słowach nie było żadnego sarkazmu.
— Tak i przyszywany brat Ariany. — Kurwa.
Westchnęłam w głębi siebie. Czy on musiał o tym wspominać? Nagle zapadła cisza, bo ani mój towarzysz, ani Mia, nie wiedzieli o tym.— Jak to, ja myślałam, że jesteście.... — Mia nie dokończyła, bo w tali oplótł ją Aron, który posłał mi na chwilę spojrzenie i odciągnął ją do następnych gości.
— Może wejdziemy? — zapytałam do Antwella, bo cały czas czułam przeszywający wzrok Maxa, a należały mu się jakiekolwiek wytłumaczenie.
Ujęłam łokieć mężczyzny i weszliśmy w głąb imponującego willi. Na przywitanie, od razu wzięliśmy po lampce szampana, której chyba ja i on potrzebowaliśmy do przetrwania, tego przyjęcia. Usiedliśmy na samym końcu Sali, gdzie mieliśmy widok na wszystkich.
— Aron i Max to twoi bracia? — zapytał od razu. — Nigdy Mia o tobie nie wspominała.
—To długa historia — westchnęłam ciężko i upiłam musujący alkohol.
— Chętnie wysłucham — Położył dłoń na mojej dłoni, dodając mi otuchy.
— Może się przejdziemy?
Rozejrzałam się na boki. Bałam się, że ktoś może przypadkiem usłyszeć naszą rozmowę, a plotki nie były wcale potrzebne. W takim towarzystwie rozeszłoby się z prędkością światła, a mój ojciec po części nie zna tych wszystkich rzeczy związane z Maxem.
Szliśmy zielonym ogrodem i po pewnym czasie usiedliśmy na ławeczce, która dosyć daleko znajdowała się od domu, w którym było przyjęcie.— A więc. Od czego tu zacząć...Wychowywała mnie babcia, bo zostawiła mnie moja matka po urodzeniu mnie. — Te słowa zawsze niemiło ściskały moje serce. — Było mi dobrze i radziłam sobie, dopóki nie pojawił się Max i Aron. Nasze spotkanie było przypadkowe, ale nie do końca... Wtedy o tym nie wiedziałam, co planowali.
— Co zaplanowali? — dopytywał.
— Może kiedyś ci opowiem — Nie chciałam mówić mu wszystkiego dokładnie, bo nie wiedziałam, co by zrobił z tymi informacjami, chociaż czułam, że był dobrym człowiekiem.
— Rozumiem. — Pokiwał głową — Mów dalej.
— Dostałam ostatnio list od matki. Dowiedziałam się z niego, że mój ojciec żyje, a o moim istnieniu sam nie wie.
—Tym ojcem jest Colton Roy? — Przytaknęłam.
— Dlaczego między wami jest takie spięcie?
— Bo spotykałam się z Maxem, zaszło między nami za dużo, niż powinno.
— Ale.. — Wiedziałam, co chciał powiedzieć.
— Oni są adoptowani. — Zaskoczył go ten fakt, chyba Mia mu o tym nie mówiła.
— Dlaczego nie jesteście ze sobą? Wiesz, patrzył na mnie ze wzrokiem zabójcy, a ty sama na niego patrzyłaś inaczej.
— Bo mnie skrzywdził. — Tylko tyle powiedziałam. — Ale sama nie jestem pewna, teraz co ja chce — Wyznałam szczerze.
CZYTASZ
Przypadek [ZAKOŃCZONE]
RomanceAriana, zrywając przypadkiem zegarek nieznajomemu mężczyźnie, wpędza się w kłopoty, z których będzie musiała wyjść, inaczej trafi za kratki. Tajemniczy mężczyzna proponuje jej pewien układ, ale tylko dlatego, że chce zbliżyć się do dziewczyny z jaki...