ROZDZIAŁ 16

9.3K 456 125
                                    

Wczorajszego dnia wylałam w łóżku tonę łez, potrzebowałam tego, aby podnieść się z tego wszystkiego. Oczyściło mnie to ze złych emocji, które piętniły się we mnie. Max chciał się spotkać, ale wykręciłam się z wymówką, że źle się czułam i musiałam po prostu trochę odespać. Zrozumiał i nie nalegał na spotkanie, całe szczęście, że nie pojawił się w domu. Nie chciałam się, przed nim tak otwierać i opowiedzieć co moja matka napisała w liście. Nie miałam zamiaru informować go, że przyjmę majątek. Pierwsze, kiedy dostanę pieniądze, spłacę go i będziemy mieli czystą kartę, wtedy zobaczymy, jak potoczy się dalej nasza znajomość. Z wielką przyjemnością, będę mu towarzyszyć w imprezach, bez żadnego zobowiązania, ale to będzie wszystko zależało od niego.

Poszłam do pracy lekko przybita, ale czułam się jakoś inaczej. Bez ciężaru na swoich barkach. Opowiedziałam wszystko Corze, bo to była jedna z zaufanych osób jak moja babcia. W trakcie pracy umówiłam się z adwokatem i pojechałam pod jego budynek. Załatwiłam z nim formalności i podałam numer konta, na które miała być przelana ta cała suma. Z samochodem nie miałam pojęcia, co chciałam zrobić, chyba nie pasował do naszej dzielnicy. Założyłabym się, że w ciągu dwóch tygodniu zostałby skradziony. Na razie znajdował się w jakimś garażu, dostałam także adres i kluczyki od niego. Została ostatnia kwestia.

— Czy, czy... Jest adres mojego ojca? — spojrzałam niepewnie na adwokata.

— Tak — Wyciągnął z szuflady teczkę i podał mi ją. — Znajduję się w niej wszystko, co dała mi pani matka.

— Dziękuję.

Schowałam do torebki wszystkie dokumenty ze sprawą spadkową, jak i te, które miały wiedzę o moim ojcu. Pożegnałam się i wyszłam. Czułam, że gotowałam się z emocji w środku. Powiew chłodnego wiatru trochę mnie uspokoił. Od dzisiaj byłam milionerką, pieprzoną milionerką. To mnie trochę przerażało, jak i w głębi duszy, trochę fascynowało. Miałam tyle możliwości, ale pierwsze co chciałam zrobić, iść z Corą na studia i miałam zamiar jej zapłacić za wszystko. Byłam pewna, że będzie się sprzeciwiać, ale to jej nic nie da, postanowiłam i nic nie zmieni tego.
Będąc już blisko auta, zaparkował koło mnie ekskluzywne biały samochód. Znajdowaliśmy się w bogatej części miasta, więc to nie było nic dziwnego.
Szofer okrążył auto i otworzył drzwi, ze środka wyszedł starszy mężczyzna, który opadł na ziemię. Natychmiastowo rzuciłam mu się z pomocą i razem z jego kierowcą unieśliśmy go do góry.

— Dziękuję — powiedział starszy głos i spojrzał na mnie i przymrużył oczy.

— Drobnostka, każdy by tak zrobił — Posłałam mu ciepły uśmiech. Starzec miał przyjemną twarz. Na jego oliwkowej skórze pojawiały się pierwsze kurze łapki, które uwydatniały się podczas jakiekolwiek mimiki.

— Jak masz na imię skarbie? — zapytał, a mnie lekko zamurowało, tak samo odzywał się do mnie Max, ale wiedziałam, jak starsze osoby się czasem odzywają. Babcia wszystkich nazywa kochaniem.

— Ariana.

— Clark — Miło mi. Ujęłam jego dłoń i lekko uścisnęłam. Jak na swój wiek miał bardzo delikatną dłoń.
Kierowca podał laskę, która wypadła z auta, a ja jej nawet nie zauważyłam. Mężczyzną ujął ją i podparł się, było widać, że czuł się stabilniej. Odwróciłam się do swojego auta i wrzuciłam na tył swoją torebkę. Chciałam otworzyć drzwi od kierowcy, ale usłyszałam głos staruszka.

— Dziękuję ci. Mało jest takich osób, co litują się nad takimi starcami jak ja. — Roześmiał się lekko.

— Wcale nie prawda. Musiał pan trafiać na złe osoby.

— Najwyraźniej tak — Skinął głową i odszedł, a ja miałam dziwne przeczucie, że widziałam w tym człowieku coś znajomego. Czego nie mogłam zrozumieć.

Przypadek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz