Pierwszy list Darwesza Sohaila

60 8 3
                                    

Art: https://www.instagram.com/blueberry_kooki/

List spisany przez Darwesza Sohaila, kupica z Kalhari, byłego strzelca w środkowo-paharamskiej armii, wiernego sługi tancerki nad przepaścią

21. maja, niedziela

Stan inwentarza (zmiany):

Pozostaje 28 garnków z pokrywą - 1 stłuczony przez nieuwagę (chwała Samayi), 1 sprzedany wczoraj, nieoznaczony

Pozostaje 13 garnków bez pokrywy - 1 sprzedany wczoraj, nieoznaczony

Poza tym 1 taca odłożona dla klienta z karczmy, nieopłacona, nieoznaczona

Kochana Jamelo,

Szlag mnie trafia dzisiaj od tego wylegiwania się na posłaniu, a myślałem, że chętnie sobie odpocznę w wolny dzień. Uwierzysz, że tutaj są takie? Gorczycowe elfy zamykają swoje kramy, bo praca w dzień świątynny bo podobno to obraża ich bogów. To ja się pytam, co to za bogowie, skoro tak ich łatwo urazić?

Siąpi tu strasznie deszcz. Mokro jest i nieprzyjemnie, a ja za Wami tęsknię paskudnie, to pomyślałem, że napiszę Ci jeszcze kilka słów, żebyś wiedziała, co tam u mnie ciekawego słychać. Przesyłam ci bieżące stany. Jak widzisz, idzie mi na razie marnie, ale pocieszam się, że jeszcze mam innego towaru od groma. Nie wystawiłem nawet wisiorów ani przypraw. Zamierzam swój błąd bardzo szybko naprawić. A potem to już Samaya, niech jej święte imię będzie błogosławione, niech zadecyduje, czy mi w Taivas jest wróżona kariera wspaniałego sprzedawcy. Oglądam ten nowy, wschodni świat z mniejszym zdziwieniem, a coraz większą ciekawością - gdyby nie temperatura (ciągle zimno!), to raczej by Ci się tutaj podobało. Jest zielono, przyjemnie wieje, a dziewczyny (jakkolwiek pewnie już po ślubie nie wypada Ci tego słuchać) w większości urocze, choć mi przypominają raczej sarny albo dzieci. Z żoną na pewno nie wrócę, tego możesz być pewna! Co jeszcze? Budynki skromniejsze dużo od naszych. Gorczyce nie są może najprzyjemniejsze pod słońcem, jednak staram się zachowywać pogodę ducha. Dobrze mi robią spacery - żałuję, że nie potrafię malować, jak Ty, ale obiecuję, jak tylko coś zarobię, to Ci kupię piękną miniaturkę z tutejszym krajobrazem.

Napisz mi, proszę, jak najszybciej, co u Was słychać, czy zdrowi jesteście wszyscy, czy Dortha odmalował Wam wreszcie płot i czy krowie Sanree zszedł już obrzęk z żołądka (nie żartowałem z tym nakłuwaniem, w wojsku robiliśmy tak parę razy i zwierzak zawsze przeżył)? Chciałbym być w domu. Okropnie mi tu doskwiera samotność. Nawet nie to, że do kogo nie ma gęby otworzyć, ale to, by ktoś zrozumiał, co mi tam w duszy naprawdę gra. Modlę się dużo do naszej Pani, by za jej wstawiennictwem, znalazł mi się tu jakiś przyjaciel. Może, by czasem pójść postrzelać, albo i do gospody po ciężkim dniu, napić się kieliszka arraku albo dwóch. Właśnie, kuchnia! Do tego w życiu się nie przyzwyczaję. Tutaj uwielbiają jeść owies, brukiew, kalarepę - to wszystko smakuje jak nasze, ino dla świni. Przypraw nie mają żadnych, tylko wielkie, zielone liście, zwane bazylią, świeże w smaku jak mięta. Reszta smaków podobna do niczego. Kleiki dla konających. A, Rameet dalej ma zakaz chodzenia po ruinach? Ani chybi, zbliża się pora deszczowa, może chociaż w dzień mu pozwól? Niech Cię ten list zastanie jeszcze przed monsunem i niech chłopiec ma coś z życia jeszcze.
No, chyba już wszystko Ci opowiedziałem. Jutro dzień targowy, to i pisać będzie o czym więcej.

Kocham Was wszystkich i razem i każdego z osobna.

Wierny sługa Samayi,

Darwesz Sohail

Art: https://www

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Art: https://www.instagram.com/blueberry_kooki/

[SKOŃCZONE] Cud w SanarviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz