Skandal.
Stary Renjarvi nie mógł usiedzieć spokojnie. Oparł się ciężko o kamienny pulpit i wyglądał za okno, wychodzące na hrabiowskie skrzydło. W duchu przeklinał rozpieszczoną Tunte i całą scenę jaką urządziła przed swym ojcem. Nie było sensu, by buchalter dalej pracował. Równie dobrze mógłby iść i przepić wszystkie pieniądze w najbliższej karczmie. Jego wytrawna maskarada mająca na celu chronić ukochaną Kaiset, właśnie dobiegła końca. Powinien sam odebrać sobie żywot nim wyda członków kowenu, a jednak coś (może poczucie obowiązku?), nakazywało mu kontynuować wyliczenia, tylko od czasu do czasu wyrywając go z siedzenia na niewygodnym krześle. Czy był zły na swą pasierbicę? Nie. Nie umiał się na nią denerwować. To bezsilność i elfia głupota szargały mu nerwy. Wstrętne, tępe pyski zgrai idiotów, których życia były tak nudne, że znaleźli sobie rozrywkę w gadaniu o młodej dziewczynie i handlarzu z daleka. Wiecznie rozwierające się i paplające dla samego tylko wydobywania z siebie dźwięku, bowiem cisza, mogłaby nieznośnie obnażyć próżnię, jaką mieszkańcy Sanarvi mieli w głowach.
A może Matka Nocy miała jakiś plan? Głupie marzenia naiwnego starca. W chwilach napięcia próżno szukał magicznych rozwiązań, by tylko usłyszeć głos najwyższej z bogiń. Wolał ją każdą wolną myślą, niezajętą przez serię liczb i innych nieistotnych spraw. Na zewnątrz zapanowało jakieś poruszenie. Pewnie znaleźli Kaiset, Oneke jęknął niemal na głos i niewiele myśląc wyszedł na krużganek, na którym zaczął zbierać się dziwnie podekscytowany tłum sług. We wrzawie dominującym pytaniem było proste: Jak to?
– Pozostało pogratulować.– Majordom zaszedł księgowego z zaskoczenia i poklepał go po przygarbionych plecach. Oneke wzdrygnął się i odsunął, pytając konspiracyjnie:– Czego, panie, co tu się dzieje?
– Twoja pasierbica zaręczyła się z Paharamczykiem pod okiem panicza Kallore. Utrzymywał, że jest ci to wiadomym i odbyło się to za twą zgodą.– Każde kolejne słowo sprawiało, że buchalter bladł coraz bardziej, a jego i tak wąskie usta stawały się mniejsze.
– Oczywiście – blefował pewnie Oneke. – Ale czy to powód by robić z tego całe zbiegowisko? Chcieliśmy zachować to w dyskrecji... By nie umniejszyć wagi ożenku panienki Taravy.
Matka Nocy znów wysłuchała jego modlitw i swym starym zwyczajem, zrobiła to nader przewrotnie. Buchalter ledwie trzymał pióro w dłoniach. Zarzuty wobec nieobyczajnego zachowania musiały tym samym zostać oddalone. Skoro nad wszystkim pieczę miał senny Jukka, hrabia nie zaryzykowałby podważenia jego woli i zerwania zaręczyn. Nie na chwilę przed ślubem, do którego przygotowania trwały w najlepsze.
*
Nie minęła chwila, gdy wieści rozeszły się po hrabiowskim skrzydle. Anelli, która czekała cierpliwie na to, aż kucharki przygotują ulubione pączuszki panienki, usłyszała jak dwie praczki gadały coś o skandalu. Skandal. Samo słowo budziło ekscytację. Czyżby chodziło o nadchodzącą chłostę? Anelli nie mogąc się powstrzymać palącej ciekawości musiała zapytać o więcej. I tak to już poszło.
Wracała ledwie umiejąc utrzymać pachnące pączuszki na srebrnej tacy. Pospiesznie mknęła przez pałacowy hall nasłuchując kolejnych wieści. Nikt nie wiedział gdzie byli narzeczeni, ani kiedy planowali się pobrać.
Tylko Jukka wrócił do Sanarvi i odpoczywał w swych komnatach, prosząc, jak zwykle o to, by go nie niepokojono. Anelli wiedziała, że Tunte, po usłyszeniu wieści o zaręczynach Kaiset, z pewnością będzie chciała odwiedzić panicza i poważnie z nim porozmawiać. Dwórka robiła wszystko by zachować spokój ducha i nie narazić się na kolejną falę gniewu panienki. Ta wszak musiała nadejść.
Anelli przekroczyła próg komnaty dziedziczki szybkim krokiem i oznajmiła szybko: – Kaiset i ten Paharamczyk zaręczyli się. Panicz Kallore był świadkiem i przedłożył hrabiemu dokument z własną pieczęcią...

CZYTASZ
[SKOŃCZONE] Cud w Sanarvi
FantasyPrzeznaczenie nigdy nie było łaskawe dla Kaiset Renjarvi. W kraju jasnych elfów, gdzie wszystkie wróżki zostały wytępione przez krzewicieli nowej wiary, nie ma miejsca dla takich jak ona. Przemykając pałacowymi korytarzami Kaiset, stara się upodobni...