Minęły udekorowane proporcami korytarze, nawet nie zatrzymały się przy drzwiach do saloniku zwanego „zimowym", w którym zazwyczaj podejmowano gości. Skierowały swe kroki prosto do przeciwległego skrzydła, gdzie, w paradnej, nowoczesnej jadalni z ogromnymi oknami wychodzącymi na pasma odległych wrzosowisk, zastawiano już stół do popołudniowego posiłku. Wróżka, przechodząc obok talerzy uginających się od ilości pachnącego, pulchnego chleba, serów i świeżych owoców, mimowolnie przełknęła głośno ślinę. Już dawno uczty nie przybierały na dworze tak spektakularnego kształtu. Hrabiemu wyraźnie zależało na tym, żeby, jako gospodarz, pokazać się od najlepszej strony. I dobrze – znowu będzie można zwinąć trochę jedzenia do domu.
Kiedyś paskudnie wstydziła się tego ukrywania pod spódnicą jabłek, podpłomyków czy butelek oliwy bądź wina. Szybko zauważyła jednak, że mnóstwo jedzenia i tak marnowało się podczas uroczystości. Wyrzucano je zaraz po ich zakończeniu, by ułatwić podkuchennym sprzątanie. Trochę z lenistwa, trochę zaś z chęci zademonstrowania wszystkim dookoła, że posiadłość stać nawet na marnotrawstwo.
Kaiset znów pomyślała o Darweszu, bo przecież tak miał na imię – czyż nie zrobił dzisiaj wspaniałego śniadania tylko i wyłącznie z resztek, które przechowywał w tym swoim śmiesznym kramiku? Było między nimi więcej podobieństw, niż śmiałaby kiedykolwiek przyznać.
Kiedy dziewczęta zasiadły już na swoich miejscach, nerwowo przekręciła głowę, wzrokiem na darmo poszukując wysmukłej sylwetki panicza. Najwyraźniej nadal się nie stawił.
Tunte szturchnęła Kaiset łokciem i nachyliła się ku niej, uprzednio zasłaniając się wachlarzem, o który poprosiła młodszą ze swoich dwórek.
– Dalej twierdzisz, że taki jest we mnie zakochany? Powinien już tu czekać. Ma świetną okazję, żeby błagać o wybaczenie, a znów nie robi nic – wyszeptała konspiracyjnie, wydając się bardziej zaciekawioną, niż zirytowaną.
– Pewnie jest z twoim panem ojcem – odparła wróżka szeptem.
– Ciekawe, że mój narzeczony o wiele chętniej spędza czas z wszystkimi innymi dookoła, nie ze mną.
– Może omawiają kwestie jakiegoś prezentu dla ciebie? – zaproponowała potulnie dwórka, w akcie desperacji przeszukując umysł odnośnie jakiegokolwiek wytłumaczenia tak dotkliwego afrontu. – Chciałaś przecież dostać nowego konia.
– Za to sprezentowali mi suknię, szytą według najmodniejszych rycin ze stolicy. Wielką niczym koronkowy namiot, chyba po to, żebym mogła pod nią zamieszkać, jak już stąd wreszcie ucieknę. Nie podoba ci się, moja droga? – zapytała zaczepnie, chichocząc cichutko, gdy, niby przypadkiem, trąciła dłonią o kolano przyjaciółki.
Kaiset nie zdążyła nic odpowiedzieć, bowiem jeden z paziów obwieścił, że oto za chwilę do sali wkroczyć ma pan gospodarz w towarzystwie panicza.
Gdy tylko możni przekroczyli próg jadalni, Tunte wstała znad stołu i lekkim krokiem niemalże przefrunęła na sam środek sali, otoczona przez ciche westchnienia uznania – być może jej strój nie wyglądał na niej najlepiej, ale z pewnością był jedyną tego typu sukienką w mieścinie. Budził ogromny podziw sprowadzonych licznie mieszczan. Kaiset miała wrażenie, że znów spoglądała na zupełnie inną dziewczynę, niż przed chwilą: teraz zainteresowanie gapiów wydawało się cieszyć panienkę ze wszech miar, karmiła się wręcz każdym rzuconym w jej stronę zazdrosnym spojrzeniem.
Cóż, musi dobrze udawać, żeby znów nie dostać lania, zawyrokowała gorzko dwórka. Przecież sama doskonale wiedziała, co z elfem potrafił uczynić strach.
Tymczasem hrabia Tarava sunął z wyciągniętymi ramionami w stronę córki. W gruncie rzeczy nie był złym elfem, nigdy nie uderzyłby dziewczyny dla własnego kaprysu. Była w końcu jedynym, co pozostało mu po ukochanej żonie. Chodziło raczej o to, by w świetle poddanych nie wydawać się biernym wobec jej niestosownego zachowania. Wróżka jednakże nie potrafiła patrzeć na niego życzliwie z tego powodu. Jej ojczym nigdy jej nie uderzył, nawet lekko. Czy przez to wyrosła na złą, niewychowaną istotę? Śmiała wątpić.
CZYTASZ
[SKOŃCZONE] Cud w Sanarvi
FantasíaPrzeznaczenie nigdy nie było łaskawe dla Kaiset Renjarvi. W kraju jasnych elfów, gdzie wszystkie wróżki zostały wytępione przez krzewicieli nowej wiary, nie ma miejsca dla takich jak ona. Przemykając pałacowymi korytarzami Kaiset, stara się upodobni...