Rozdział 11

312 17 0
                                    

Rosie

Jestem wykończona. Dochodzi jedenasta w nocy. Na zewnątrz jest już ciemno i chyba nawet słyszę dźwięk deszczu obijającego się o parapet. Nastawiam wodę na herbatę i wyciągam kubek z dolnej szafki. Odkładam go na blat gdy słyszę dzwonek telefonu. Na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech. To Chloe.
- Co tam, Rosie? Jak ci się mieszka? – wyciągam torebkę z woreczka i wkładam ją do szklanki.
- No cóż, przyjemnie. Oprócz tego, że Michael nie daje mi żyć, ale już chociaż jest mniej irytujący niż na początku.
- A jak spisuje się Greyson? Poznałaś go, co nie? – najwidoczniej moja siostra będąc w Rzymie nie czyta internetu, więc nie wie co ostatnio działo się w moim życiu. Z drugiej strony gdy słyszę jak pyta o Greyson'a, nic nie mogę poradzić na to, że moje serce opanowuje zazdrość. Gdy ona wróci, a ja będę musiała wynieść się stąd, to właśnie ona będzie widywała się z nim. Macham głową na prawo i lewo, bo nie chcę nawet o tym myśleć.
- Tak, poznałam. Greyson jest .. no cóż.
- Playboy? Pies na baby? Jest trochę rozwiązły, ale oprócz tego mega przystojny, co nie? – uśmiecham się do siebie.
- Nie sądzę, że jest rozwiązły. Jest dużo bardziej skomplikowanym facetem, niż ci się wydaje, Chlo – słysząc to co mówię, Chloe zaczyna gwizdać po drugiej stronie. Na pewno do tego wywraca oczami i macha sugestywnie brwiami. Jestem tego pewna.
- Przyznaj, że coś jest między wami, bo mam Internet i na bieżącą wiem co się dzieje – odkąd Chloe wyjechała do Rzymu nie rozmawiamy dużo. 

W sumie w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy to jest dopiero drugi raz, ale żadna z nas nie ma sobie tego za złe. Dobrze wiem, że tam gdzie teraz jest daje z siebie sto procent , więc pewnie ma czas ledwo na oddychanie. No i rozmowy międzynarodowe są duże droższe, więc dlatego słyszymy swoje głosy raz na jakiś czas. Wiem, że do mamy częściej dzwoni. Ostatnio z nią rozmawiałam i na całe szczęście nadal nie czyta żadnych gazet ani nie przegląda Internetu, chwała jej!
- To jest dosyć skomplikowane. To historia na dłuższą rozmowę – moja siostra wzdycha rozczarowana.
- Za dwa tygodnie będę miała już skype, więc wtedy liczę na opowiedzenie tej jakże interesującej historii – chichoczę.
- Nie ma sprawy – nagle w pomieszczeniu rozlega się dźwięk dzwonka, a chwilę później ktoś zaczyna dobijać do drzwi. Bardzo głośno i bardzo niecierpliwie. Marszczę brwi, przeczesując włosy opuszkami palców – Muszę na razie kończyć, daj znać jak będziesz miała skype, to pogadamy – gdy żegnamy się, zdziwiona podążam w stronę drzwi. Są dwie osoby, które mogłyby do mnie przyjść o tej porze, tutaj. Michael i Greyson. 

Gdy otwieram drzwi, oczom ukazuje mi się ten drugi. Wzdrygam się gdy widzę, że wygląda jak zwykły wrak człowieka. Jest tak pijany, że ledwie trzyma się na nogach. Jego oczy są zaszklone i zaczerwienione. Nieobecne. Nie to jest jednak najgorsze. Jego piękną twarz pokrywają zaschnięta krew i siniaki. Jego łuk brwiowy jest rozcięty, warga pęknięta.
- Ja piernicze, Greyson, co ci się stało? – nie wygląda tak jakby rozumiał co do niego mówię, bo chwieje się na nogach i podpiera ręką o futrynę, ale gdy robi krok w moją stronę, nieruchomo pada na mnie. Cuchnie od niego alkoholem.

Co się stało?
Co mogłoby się wydarzyć, żeby Grey doprowadził się do aż tak podłego stanu?

Chwytam go w pasie resztkami sił wlokąc za sobą na kanapę. Całe szczęście, że jest niedaleko, bo jest dla mnie stanowczo za ciężki. Jego mięśnie ważą chyba z tonę. Gdy kładę go na niej, wraca do rzeczywistości. Chociaż częściowo. Powoli siada na kanapie opierając się o zagłówek. Uchyla powieki, a z jego oczu zaczynają płynąć łzy. Podbiegam do niego i przerażona siadam tuż obok. Nie wiem co się dzieje. To jest takie nagłe. Ten facet jest naprawdę mega nieprzewidywalny.
- Grey, co się dzieje? – chwytam go za policzki delikatnie potrząsając. Cierpi, a ja nie wiem co zrobić by poczuł się lepiej. Kreślę opuszkami palców ósemki na jego policzkach, ale to nic nie pomaga.
Czuję się taka bezsilna.
- Miał rację. To była moja wina – bełkocze. Prawie go nie rozumiem, ale niektóre słowa jestem w stanie wyłapać.
- Kto miał rację? Co jest twoją winą? – nie odzywa się – Grey, proszę, powiedź co się dzieje – szepczę przerażona. Gdy widzę go w takim stanie, z moich oczu także zaczynają spływać kryształowe łzy.
- Gdybym tylko ją powstrzymał. Gdybym dawał jej więcej wsparcia. Zabiłem ją – po moich plecach przechodzą dreszcze. O kim on do jasnej cholery mówi?
- O kim mówisz?
- Beth. Ona zabiła się, a ja to widziałem. Niczego nie zrobiłem. To moja wina – mówi rozglądając się dookoła nerwowym wzrokiem. Zamieram. Nie mogę uwierzyć własnym uszom. To jego siostra, jestem tego pewna. Nie umarła przez jakąś chorobę. Ona zabiła się.
Z tego co wnioskuję, Grey był świadkiem jej śmierci. Wszystko zaczyna wskakiwać na odpowiednie miejsce. Był świadkiem śmierci własnej siostry. Rozchylam usta z przerażenie. 

1# Pragnienie serca [+18] {ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz