Rozdział 18

286 14 0
                                    

Rosie

Od momentu gdy Michael wyszedł z mojego domu, czułam się pobudzona. Przez ponad godzinę chodzę po salonie nie mogąc znaleźć sobie miejsca i obmyślam jak i kiedy wyznać Greysonowi swoje uczucia. Jedyna poprawna odpowiedź na jaką mnie stać to TERAZ. Na pewno jest już w domu.

- Dobra, weź się w garść – uderzam się w oba policzki, zamykam na chwilę oczy, biorę głęboki wdech i wydech i wychodzę z domu. Raz kozie śmierć. Nie chcę go stracić, więc jedynym wyjściem będzie opowiedzenie mu o swoich uczuciach. Przecież on też musi coś do mnie czuć. Żaden facet, który nie odwzajemnia uczuć nie zachowuje się w ten sposób. Tak sobie wmawiaj. Jednak nawet te irytujące głosiki w głowie nie powstrzymają mnie od pójścia do niego. Chcę by był na sto procent pewny, że to z nim chcę być. Z nikim innym. Jednak gdy pukam do jego drzwi, nikt ich nie otwiera.

Dziwne.
Jest już dosyć późno, więc na pewno zdążył wrócić z pracy.

Stoję pod drzwiami jeszcze jakieś kilka sekund, nim postanawiam przejść się do niewielkiego ogródka za domem. To jedyne wytłumaczenie jego nieobecności. Musi tam być. Często wieczorami przesiaduje w ogródku i wpatruje się w niebo. No i jest tak jak myślałam. Na moim ustach pojawia się szeroki uśmiech gdy dostrzegam go. Chcąc zrobić mu niespodziankę robię krok do przodu by podejść go od tyłu jednak gdy pokonuję ten jeden metr i mijam ścianę budynku, dostrzegam kogoś jeszcze.
Jakaś kobieta.
Blondynka.
Mówi coś, on jej odpowiada, a kilka sekund później ona jak gdyby nigdy nic przyciska swoje cholerne usta do jego warg. Na moich oczach. Zamieram w bezruchu. Chciałabym uciec, nie patrzyć na scenę rozgrywającą się przed moimi oczami, ale nie mogę. Moje nogi robią się ciężkie, tak jakby zostały przytwierdzone do ziemi. W kącikach moich oczu zaczynają pojawiać się łzy. Jedną zdradę przeżyłam już, nie mam siły na drugą. Zwłaszcza jeśli chodzi o Greyson'a. Zaciskam dłonie w pięści i przegryzam dolną wagę. Nie myśląc logicznie robię krok do tyłu. Nie zauważam jakiegoś wiaderka stojącego obok ściany i przez przypadek potrącam je. W momencie gdy odpycha ją od siebie, dostrzega mnie. Moje zmysły powracają. Muszę stąd wyjść. Jak najszybciej. Robię krok do tyłu. Widząc moją minę odsuwa dziewczynę od siebie i zmierza w moim kierunku.

- Rosie – gdy słyszę swoje imię padające z jego ust, na ramiona wkrada się gęsia skórka. Jego głos parzy, przyprawia o mdłości. Przyśpieszam. Jest dużo szybszy, bo szybko dobiega do mnie i łapie za ramię – Rosie, poczekaj! – próbuję wyrwać ramię z jego uścisku, ale nagle stałam się tak bardzo słaba. Moje uczucia do niego osłabiają mnie.

- Puszczaj!

- To nie tak. To nic nie znaczyło, on mnie pocałowała, ja .. – gdy odwracam się w jego stronę, z moich oczu zaczynają płynąc te cholerne łzy. Gdy je widzi, wzdryga się. Cofa się zszokowany. Jego twarz przybiera smutny wyraz.

Weź się w garść, idiotko!

- A jak? Dobrze wiesz jaki mam stosunek do zdrad – prycham, śmiejąc się jak opętana – Przecież dobrze wiesz, że mój ostatni związek rozpadł się właśnie z tego powodu, jednak Ty .. – szarpnięciem przyciąga mnie do siebie tak blisko, że czuję na swojej twarzy jego ciepły oddech.

- Przecież mówię, że nie zdradziłem cię. To ona mnie pocałowała, a ja ją odepchnąłem.

- Zaufałam ci. Naprawdę ci zaufałam, a ty to wykorzystałeś. Miałam rację od samego początku. Jesteś zwykłym playboy'em. Myślałam, że poznałam cię już wystarczająco dobrze, ale najwidoczniej myliłam się – syczę przez zaciśnięte zęby odsuwając się od niego. Na jego twarz również wdziera się coś na kształt gniewu. Jego oczy rozszerzają się, jego oddech staje się szybki, nierówny. Ściska mocniej moje ramię, ale gdy widzi moją zdeterminowaną twarz, puszcza je.

- Sophia to stara historia – przeczesuje nerwowo włosy opuszkami palców, robiąc na nich chaos. Chodzi z miejsca na miejsce próbując wytłumaczyć się, ale ja nie potrafię uwierzyć już w żadne jego słowo – Napisała do mnie, odpisałem, że nie chcę się z nią widzieć, a ona i tak przylazła tutaj. Ja .. – zatrzymuje się gdy słyszy mój słaby głos.

- Spałeś z nią? – pytam cicho. Gdy zaczął o niej mówić, trybiki w mojej głowie zaczęły przeskakiwać we właściwe miejsca. Skoro ta kobieta zachowuje się tak w stosunku do niego, coś musiało być między nimi. Przecież żadna obca laska nie rzucałaby się na Grey'a tak znienacka, a przede wszystkim nie wiedziałaby gdzie mieszka. Nastaje cisza. Otwiera usta, by coś powiedzieć, ale chwile później je zamyka. Jak dla mnie nie musi już odpowiadać. Wiem co chce powiedzieć. Czuję to.
Odpowiedź jest widoczna na jego twarzy. Spuszcza głowę wpatrując się uporczywie w ziemię.

- Tak – mówi, a moje serce na chwile staje. Przegryzam dolną wargę by powstrzymać się od dalszego płaczu – Ale to było tylko dwa razy i już dawno temu – szybko podnosi głowę i kontynuuje. Wybucham martwym śmiechem.

- Pytanie z kim tutaj nie spałeś – mówię gorzko. Skończyłam słuchać jego kłamstw. Gdy widzi mój obojętny wyraz twarzy, robi krok w przód i łapie mnie za ramiona. Zaciska na nich palce.

– Rosie, przecież wiesz, że dla mnie jesteś tylko Ty. Nikt więcej. Zresztą nigdy nie ukrywałem przed Tobą jaki jestem. Wiedziałaś o mnie wszystko – drugą dłonią chwytam jego koszulkę i ściskam ją. Nie planowałam zachować się w ten sposób, ale skoro przyszłam tutaj w celu wyznania mu uczuć, muszę to zrobić. Inaczej zwariuję.

- Kochasz mnie? – zamiera, jego mięśnie napinają się, a jego palce na moim ramieniu rozluźniają się. Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i nie żałuję, bo sądząc po jego zszokowanym wyrazie twarzy, on nie czuje tego co ja. Wykorzystał mnie. Tak po prostu.

Kretynka. Zasłużyłaś sobie na to.
Mechanicznie puszcza moje ramiona. Gdy podnoszę głowę, już wszystko wiem.

– Rozumiem – tylko tyle udaje mi się wykrztusić. Muszę stąd wyjść jak najszybciej, bo inaczej będzie świadkiem mojego załamania nerwowego, a nie chcę tego. Nie chcę by widział mnie taką słabą. Nigdy więcej.

- Co teraz będzie z nami? – pyta cicho.

- To koniec – mówię szybko i odchodzę zostawiając go tam samego. Może dobrze stało się, że byłam świadkiem tego pocałunku To otworzyło mi oczy na wiele aspektów naszego związku. Jeśli po moim pytaniu odpowiedziałby twierdząco, uwierzyłabym w jego słowa. Bez wahania. Jednak jego odpowiedzią była cisza. To jest dużo gorsze.

Gdy wchodzę do domu, już nie jestem w stanie dłużej powstrzymywać łez. Opieram się o drzwi, a z moich ust wyrywa się cichy szloch. Zakrywam usta dłonią, a z moich oczu zaczyna lecieć cały potok słonej wody. Nie sądziłam, że to skończy się tak szybko.

1# Pragnienie serca [+18] {ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz