Otworzyłem oczy, ale natychmiastowo je przymruzyłem, ponieważ jaskrawa biel mnie oślepiała. Po kilku minutach mogłem normalnie otworzyć oczy, więc zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu.
Byłem w szpitalu..... Dlaczego? Co się stało? Który jest rok? Gdzie moja żona? Córka? Te pytania krążyły mi ciagle w głowie przez ok 1h.Gdy do sali wszedł lekarz odrazu na niego spojrzałem. Ten tylko się uśmiechnął, coś zapisał i zawołał innych lekarzy.
L- Dzień Dobry! W końcu pan się obudził! Już podejrzewaliśmy że pan nigdy się nie obudzi.
K- Co ja tu robie? I jak to się dopiero obudziłem?
L- Miał pan wypadek gdy pan miał 12 lat, czyli 7 lat temu. Jechał pan z mamą do szkoły w zimie, wpadliście w poślizg i wiechał w was rozpędzony tir. Panu mamie nic sie nie stało, bo tir walnął w bok gdzie pan siedział. Zapadł pan w śpiączkę. Podejrzewaliśmy że już pan sie nir obudzi.
K- A moja mama jeszcze żyje? Lub tata?
L- Tak obydwoje żyją. Odwiedzają pana 2/3 razy w tygodniu. Zabierzemy pana na badania, a potem zadzwonimy do pańskiej mamy.
K-Dobrze.W tym momecie do sali weszło 2 lekarzy i 4 pielęgniarki. Zabrali mnie na jakieś badania, które trwały ponad 4h! Chciałem jak najszybciej zobaczyć mame. Chce dowiedzieć się czy znam Tobiasza. O Julkę i Olivie nawet nie spytam bo napewno nie istnieją, albo może jednak?
Gdy wróciłem na sale, czekała tam moja mama. Radośnie się ze mna przywitała. Trwało to jakiś czas zanim ochłonęła że się obudziłem.
K-Mamo opowiedz mi prosze czy miałem jakiegoś przyjaciela Tobiasza?
MK- Tobiasza? Nie. Był tylko Wojtek. Nie zbyt lubiliście poznawać nowych ludzi.
K- On jeszcze o mnie pamięta?
MK- Oj tak! przez 3 lata był u ciebie codziennie. Potem skróciło się to do 4/5 dni i trwa do tej pory. Z tego co wiem to dzisiaj ma przyjść z jakimiś 3 chłopakami.
K-A okej dziękuję mamo.A więc to wszystko było snem... Wymyśliłem sobie Tobiasza, Busza i Mikolsa... a Napierak to Wojtek. Ale ten wypadek! Tobiasz w nim zginął, a jednak to ja miałem ten wypadek. Nie on. Ehhh, może jeszcze tego Tobiasza spotkam.
Nie wiem kiedy ale w mojej sali nie było już mamy. Rozglądałem się czy napewno jej nie ma. Tą czynność przerwał mi dźwięk otwierających się drzwi i rozmowy podajżę 4 osób?
Spojrzałem na drzwi, moim oczą ukazali się 4 chłopaków. Jeden z nich spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha. Podbiegł do mnie i mocno przytulił.
N- Ty żyjesz! Obudziłeś się w końcu!
K- Emm... ty jesteś Wojtek tak?
N- Tak - odsunął się oddemnie z bananem na twarzy.- a to Michał (Mikols), Kuba(Busz) i Tobiasz.
M,B,T- Hej
K- Hej?Spojrzałem na Tobiasza. Widziałem go gdzieś, wsumie tak samo jak pozostała 3. No tak! To jest ten Tobiasz z snu! Byłem oszołomiony. Chłopak na mnie też się patrzy jakby przypomniał sobie kim jestem.
~1h później~
B
usz, Mikols i Napierak już poszli, a ze mną został Tobiasz. Przyznam zestresowałem się.
T- Też byłem w śpiączce. ale tylko przez 3 lata. przez 3 lata miałem sen. Tak jakby realny i... - zawachał się- ty w nim byłeś. Byliśmy najpierw przyjaciółmi, potem parą, a na końcu znowu przyjaciółmi. I w tym "śnie" zginąłeś w wypadku samochodowym. - szatyn po wypowiedzianej połowie spuścił głowę w dół.
K- Śniło mi się to samo. Tylko że ty miałeś wypadek... - Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
T- To może się poznamy lepiej? I może będziemy razem aż do śmierci? - chłopak zaśmiał się, a ja zaraz po nim.
-Chetnie.Gadaliśmy do 22. Tobiasz miał identyczny charakter jak w śnie oraz wyglądał tak samo, choć pamietam go jak przez mgłę.
T- Oj ja już muszę iść.
K- eh niech bedzie. Ale przyjdź do mnie jutro!
T- Nie ma problemu księżniczko.Chłopak wstał i musnął moje usta po czym wyszedł. Byłem kompletnie w szoku. Moja miłość ze snu właśnie mnie pocałowała w realu. Choć przyznam że Tobi nie wyglada najgorzej. Na twarzy pojawiły mi się rumieńce, odrazu gdy poczułem że jestem czerwony położyłem sie na boku i poszedłem spać.
===================================
CZYTASZ
Nic nas nie łączy! || Tobir
FanficTobiasz 16-letni popularny chłopak i Kuba 15-letni znienawidzony przez większość uczniów to najlepsi przyjaciele, od małego.