°30° (Bad Ending)

281 18 8
                                    

Ciągle patrzyłem na szatyna. Mimo łez, które ciągle napływały mi do oczu, obserwowałem twarz chłopaka.

W pewnym momencie poczułem czyjś dotyk na moim ramieniu. Odwróciłem głowę, a za mną stała mama Tobiasza. Mocno mnie przytuliła. Puściłem rękę Tobiasza i odwzajemniłem uścisk.

MT- Przepraszam cię Kuba. To moja wina że on teraz tu leży - odsunęła się oddemnie i próbowała się uspokoić - Miałam go odwieźć na peron, ale wpadłam w poślizg i....... walnął w nas tir. Zanim spytasz dlaczego mi nic poważniejszego nie jest, obrzuciło nas tak że tur walnął prosto w Tobiasza...

Kobieta kąpletnie się rozkleiła. Nie mogła się uspokoić, więc zawołałem lekarza który dał jej tabletki uspokajające i zaprowadził do jej sali.

~Następnego Dnia~

Nie spałem cała noc. Ciągle myślałem o historii powiedzianej przez Tobiasza mame.

W pokoju rozległ się pisk. W pokoju odrazu pojawili się lekarze i pielęgniarki. Trzy pielęgniarki wyciągnęły mnie z sali i uspokajały na zewnątrz. Mimo tabletek jakie mi dały i ich próby uspokojenia mnie, płakałem coraz bardziej.

Siedziałem już sam na korytarzu od dobrych 5h. Dlaczego sam? Bo pielęgniarki musiały wejść do sali. Na szczęście nie płakałem już. Nie miałem sił już na nic. Więc po prostu usadowiłem się wygodnie i zasnąłem.

~4:21~

P

oczułem jak ktoś łapie mnie za ramie i trzęsie mną. Otworzyłem oczy, a przede mną stał lekarz.

K- Jak z Tobiaszem? - powiedziałem zaspanym głosem.
L- -zanim zaczął mówić wzdychał- Pana Tobiasza nie udało nam się uratować. Kiedy pana pielęgniarki zabrały na zewnątrz próbowaliśmy uratować Tobiasza. Co prawda udało nam się, ale po chwili znowu serce przestawało bić. Przykro mi.
K- Mógłbym zobaczyć jeszcze go? - powiedziałem drżącym i łamiącym się głosem.
L- Jasne zapraszam ze mną.

Lekarz otworzył mi drzwi, wszedłem pierwszy, a za mną lekarz. Na łóżku leżało ciało Tobiasza. Powoli do niego podeszłem. Jak na złość wszystkie wspomnienia w mojej głowie zaczęły lecieć jak jakiś film.

L- Musimy już iść. Zaraz przyjdą osoby które przygotują ciało do pogrzebu.

Pocałowałem Tobiasza w usta a potem w czoło.

K- Żegnaj Tobi - powiedziałem tak cicho aby nie usłyszał tego lekarz.

Wstałem i wyszedłem z Lekarzem. Przed salą stał Busz, odrazu do niego podbiegłem i mocno przytuliłem.

K- Gdzie chłopaki?
B- U Mikolsa. Stwierdzili żebym sam po ciebie przyjechał - Kiwnąłem tylko glową.

~13:42 3 dni później~

Siedzieliśmy w ciszy w domu Mikolsa. Nikt nie wiedział co powiedzieć lub po prostu nie chcieli abym jeszcze bardziej cierpiał. To nie tak że oni nie cierpieli! Tylko ja najbardziej to przeżywałem. Bolało mnie to że nie udało nam się odnowić związku.

M- Dobra chłopaki zbierajcie się musimy za 10 minut być na miejscu.

Nikt nie odpowiedział. Po prostu wstaliśmy, ubraliśmy buty i kurtki. Zeszliśmy na dół bloku i wsiedliśmy do auta Mikolsa.

Po około 10 minutach byliśmy na miejscu. No i po chwili pogrzeb sie zaczął......

~21 lat później~

O(Olivia)- Tato! Chodź się ze mna pobawić!
K- Ide!

Po 4 latach od śmierci Tobiasza jakoś się ogarnąłem i przestałem użalać się że go juz nie ma. Znalazłem dziewczynę, która altualnie jest już moją żoną od 14 lat, nazywa się Julka. Mamy córeczkę Olivie która ma 10 lat. Nawet bym powiedział, że córkę traktuję bardziej jak córkę moją i Tobiasza. Dlaczego? Bo nie kocham Julki. Jestem z nią tylko ze względu na dziecko, a kiedyś ze względu na to że chciałem zapomnieć o Tobiaszu. Co niestety mi sie udało...

Nie pamiętam jak wyglądał, gdzie mieszkał, jaki miał głos, kąpletnie nic o nim nie pamiętam. Pamietam tylko że zginął w wypadku samochodowym.

Aktualnie mam 40 lat. Przez te 21 lat zdążyłem zerwać kontakt z Mikolsem i Buszem. Jakimś cudem kontakt z Napierakiem mam dalej, czego bym się nie spodziewał, bo z Buszem trzymałem się głównie. Busz ma już 3 dzieci, Kamila, Hanię i Kacpra, z jego żona Kingą. Mikols ma 2 dzieci, Wiktora i Daniela, z jego żona Wiktoria. A Napierak, ma żonę Natalię i 2 dzieci, Emilkę i Nathana. 

Można powiedzieć że jestem szczęśliwy jak ułożyłem sobie życie, ale jednak wolałbym aby Tobiasz ze mna był.

Heh, chciałbym wyobrazić sobie jego uśmiech. Jego który uśmiecha się do mnie i razem ze mna bawi sie z Olivia. Ale niestety... Nigdy sie już nie zobaczymy, nigdy nie przypomne sobie jego wyglądu, uśmiechu oraz nigdy nie pozna Olivii....

===================================

Nic nas nie łączy! || TobirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz