Rozdział 1

224 16 13
                                    

Rozdział 1

    Stopy spuchły mi na tyle mocno, że nie mogę ich włożyć z powrotem do tych rzekomo wygodnych szpilek, kręgosłup odmówił posłuszeństwa nawet podczas siedzenia w wygodnym biurowym fotelu, a to oznacza tylko jedno. Jestem w pracy zbyt długo.

   Jest piątek, godzina dwudziesta, a ja wciąż siedzę w biurze, kończąc segregować dokumentacje na najbliższe sprawy sądowe, które zostały mi przydzielone przez szefa Kima. Jestem zbyt skupiona aby zauważyć, że mój telefon ciągle wibruje w rogu biurka, a za oknem już dawno zapadł zmrok. Chce skończyć to dzisiaj aby weekend mieć cały wolny. Wraz z Jiminem chcemy spędzić ten czas razem, nie myśląc o pracy, tym bardziej, że w końcu ma wolne, co jest dość rzadkie. Nagłe otwarcie drzwi do mojego biura wyrywa mnie z transu. W progu staje moja przyjaciółka Viya Kim, żona mojego szefa Namjoona.

- Co ty tu robisz?- w jej głosie słychać zdziwienie, zerka na sterte papierów ułożonych w nierównym rzędzie na biurku.

- Właśnie kończę- uśmiecham się i wracam wzrokiem z powrotem na papiery przed moim nosem.

- Jimin do mnie dzwonił, nie odbierasz od niego telefony i zaczął się martwić - mówi wchodząc do pokoju - wiesz która godzina?

- Chwile po dwudziestej? - pytam zbyt zajęta kartkowaniem dokumentów

- Chyba dwie godziny temu - chichocze opierając się dłonią o moje biurko.

Podskakuje na fotelu na jej słowa. Łapię za telefon, sprawdzam równocześnie godzinę i dziesiątki wiadomości od Jimina. Krzywię się i odwracam wzrok dostrzegając treść ostatniej z wiadomości, jaką mi napisał.

Zjadłem kolacje sam, wykąpałem się też sam, obejrzałem film sam, no i sam się kładę spać"

Wzdycham, czując złość na samą siebie.

- Co ci tak mina zrzedła?- pyta, wciąż szeroko się uśmiechając.

- Chyba się zasiedziałam - mówię wstając z fotela - muszę już iść.

- Jasne idź, odłożę dokumenty na biurko Nama.

- Dziękuje ci bardzo - zabieram torbę w pośpiechu

- Ucałuj ode mnie słodziaka i do poniedziałku - mówi gdy się z nią żegnam pośpiesznym machnięciem dłoni.

***

Pół godziny później, otwieram drzwi do naszego małego dwupokojowego mieszkania w centrum miasta. Przyjemna i spokojna okolica, to był jeden z powodów dlaczego tu mieszkamy. Przechodzę przez krótki zastawiony regałami na książki hol, po drodze zapalając światło. Rzucam płaszcz na kanapę w salonie, nie patrząc na to czy w ogóle na niej wylądował od razu kieruję się do naszej sypialni. Otwieram drzwi i staje w ich progu zdejmując szpilki. Wchodzę do pokoju, kierując się do łóżka podchodzę do śpiącego Jimina. Jego klatka piersiowa jest odkryta, a tatuaż feniksa aż prosi się o dotknięcie opuszkami palców. Podchodzę bliżej i kucam, lekko nachylam się głaszcze jego czarne włosy. Gdy śpi wydaje się niewinny, a naprawdę to człowiek pełen pasji i życia, którego ciężko zatrzymać w miejscu. Całuję go lekko w pełne usta, wstaje i udaje się do łazienki. Po ciężkim dniu wystarczy mi szybki prysznic. Odkręcam ciepła wodę i zrzucam z siebie ubrania. Biorę telefon z kieszeni spodni i puszczam swoją ulubioną playliste. Wchodzę pod strumień wody i opieram dłonie o kafelki przede mną, pozwalając cieplej wodzie rozluźnić moje zbolałe po pracy mięśnie. Ten wieczór mógłby się skończyć lepiej, zdecydowanie przyjemniej.Po kąpieli szybko wycieram się, biegnę na palcach do łóżka i kładę się delikatnie obok niego. Lekko się porusza i odwraca w moim kierunku, mrucząc cicho. Patrze na jego twarz anioła i powoli zasypiam.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz