Rozdział 17

63 10 1
                                    

- W tym momencie najmniej mnie to interesuje- krzycze na niego, a jego twarz jeszcze bardziej staje się czerwona, mineły dwa miesiące od naszej straty, a my mimo wszystko mamy gdzieś w głebi duszy do siebie żal
- Tak bo teraz tylko ty jesteś najważniejsza- krzyczy i on na mnie – nie bierzesz nawet pod uwage tego, że to dziecko również było moje, dbasz tylko o swoje samopoczucie i kompletnie zapomniałaś o mnie- ma racje, nadal przeżywam ta strate ale on chce ruszyć dalej ze staraniem o dziecko mimo iż tłumacze mu, że wcale nie jestem gotowa
- Bo ty zapomniałeś o mnie- siadam i zaczynam płakać, moje emocje są cieżkie w utrzymaniu ich na miejscu- chcesz kolejnego dziecka, rozumiem ja też tego chce ale jeszcze nie teraz, mamy czas- chlipie i wycieram cieknące łzy w rękawy bluzy
- J musimy ruszyć dalej- nadal ma uniesiony głos
- ale małymi krokami- szepcze ale na tyle głośno aby mnie usłyszał- na razie ten krok jest dla mnie nie do przeskoczenia
- za chwile nawet twój własny cień stanie ci na drodze życia jako mór nie do przeskoczenia- podchodzi i syczy mi ze wściekłości w twarz, która jest czerwona a jego oczy ciskają w moją strone gromy- wydoroślej i weź się za siebie- mówi po czym odchodzi.
Zamykam oczy, a z moich oczu wypływa jeszcze więcej łez. Podskakuje na kanapie gdy słysze trzaśnięcie drzwiami. Wstaje i w przypływie bezradności biore pusty kubek po kawie i ciskam nim o biała ściane na której wisi kolejny obraz V. Krzyk ucieka mimowolnie z moich ust i pozostaje na nich przez długie sekundy. Opadam na kolana i powoli się uspokajam. Na czworaka wdrapuje się na kanape i biore telefon w dłoń i nim się rozmyśle wybieram numer Sugi. Odbiera już po drugim sygnale.
- Hej ptaszyno co u ciebie- mówi nie świadomy mojego stanu, jeszcze.
- Yoongi – skrzecze- kiedy przyjedziesz?
- J co się dzieje?- pyta zatroskany momentalnie zmieniając ton na delikatniejszy- boli cie coś? Potrzebujesz lekarza- odkąd Suga dowiedział się o stracie dziecka jeszcze bardziej przejmuje się moim stanem
- nie wszystko ze mną okej- mówie prawdę, bo fizycznie czuje się świetnie tylko psychika daje mi popalić
- to co się dzieje? Coś z Jiminem- pyta.
I co ja mam mu powiedzieć?. Że od miesiąca mam z nim problem, bo on chce kolejne dziecko na już, na teraz aby spełnić jakieś swoje ambicje. Moje ciało się sprzeciwia i gdy z Jiminem dochodzi do zbliżenia od razu mam z tyłu głowy że to kolejna PRODUKCJA. Tak to wygląda z mojej strony. Dzień w dzień on chce a raczej oczekuje, że ja bez zająknięcia się na to zgodze i tak jest ale moje ciało spina się i nie jest gotowe bo w głowie mysli mi pędzą. Zbyt dużo wątpliwości. Nie jestem na to gotowa.
- co mam ci powiedzieć Yoongi- zaczynam smętnie- czuje się przytłoczona i zmęczona psychicznie- wzdycham i opadam na kanpe niczym dentka
- nadal nie radzisz sobie ze stratą- stwierdza czy może pyta nie wiem ale i tak postanawiam odpowiedzieć
- oswoiłam się z tą myślą i żyje dalej, ale Jimin chce robic większe kroki niż ja- mówie i czuje jak moje oczy wypełniają się łzami- nie nadążam , moja głowa nie nadąża Yoongi
- może porozmawiam z nim o tym- proponuje twardo
- nie- zaprzeczam odrazu- nie rób tego, nie spodobało by mu się to
- a to niby czemu- pyta wkurzony- jestem waszym przyjacielem i jak moge to pomoge
- wiem, poczekaj jeszcze troche – błagam już płacząc- on jeszcze też to chyba przeżywa i chce zastapić tę strate czymś nowym, tak myśle, nie wiem już.
- rozumiem poczekam, ale pamiętaj- zatrzymuje się na chwile i łapie oddech- on nie może podejmować takich decyzji za ciebie, niech zwolni- tłumaczy mi jak małemu dziecku, ale nie musi tego robić, ja doskonale to rozumiem, jednak Jimin już nie.
- wiem Yoongi, wiem- szepcze i pociągam nosem- będę już kończyć, pojde spać.
- idź jasne, tylko jakby coś się działo to dzwoń a ja wsiadam w samolot i jestem okej?.
- dziekuje- mówie już cicho- dziekuje że jesteś- żegnam się z nim i rozłączam.
Uspokajam się powoli i wstaje na moje lekko chyboczące się nogi. Jestem wykończona. Bez kąpieli kłade się w moich ubraniach na łózku i w mgnieniu oka zasypiam.

***

Dzień nastaje zbyt szybko jak dla mnie. Otwieram oczy i rozglądam się po wnętrzu, które nazywam kawałkiem domu. Do niedawna moje ulubione miejce, ale to się zmieniło dzieki człowiekowi którego kocham. Podnosze się na łokciach i widze puste miejsce obok siebie. Nie dziwi mnie to ani troche, bo ostatnio jego miejscem jest kanapa w salonie. I nie myle się , bo gdy tylko przekraczam jej próg, odór alkoholu i dźwięk chrapania zatrzymuje mnie. Sam wybrał. Ja nigdy go nie wygoniłam z naszego łóżka. Przez chwile przyglądam się jego przystojnej twarzy i umięśnionemu ciału, po czym obracam się na pięcie i maszeruje do kuchni. Robie sobie mocną kawe mimo iż się wyspałam, ale przyzwyczaiłam się do takiej. Zjadam śniadanie, które prawdopodobnie starczy mi na reszte dnia i  łykam witaminy.

Najedzona wchodze pod prysznic i zmywam brudy wczorajszego wieczoru. Moje dłonie przesuwają się po ciele namydlając je truskawkowym płynem. Wdycham ten zapach i usmiecham się, kojarzy mi się z latem i słońcem które już całkiem niedługo zawita do kraju. Pod koniec mycia się drzwi do łazienki otwieraja się, wchodzi Jimin po jego twarzy widze że ma ogromnego kaca alkoholowego i jak się okazuje po minucie również moralnego. Jeszcze mnie nie zauważył mimo iz woda leje sie z prysznica, on myje zęby załatwia swoje potrzeby i myjąc ręce i buzie dostrzega mnie w odbiciu lustra. Powoli zakręca wode i wyciera dłonie o ręcznik po czym odwraca się do mnie i otwiera jednym szrpnięciem drzwi kabiny. Jednym i szybkim z zaskoczenia cofam się o krok od niego. On wchodzi do środka i zakręca wode po czy mocno przyciąga mnie do siebie i przytula nie patrząc na to, że cała jestem mokra. Bez problemu oddaje ten uścisk. Nie padaja żadne słowa, niestety. Nigdy w sumie nie były nam potrzebne, ale ta sytuacja ich wymaga. Tylko czemu ja nie zaczynam tej rozmowy i czemu czekam na jego krok?. W głebi duszy chce aby zrozumiał mój punkt widzenia i go zaakceptował, ale nie on jest bez winy. Ja tez muszę się zmierzyć z jego potrzebami i też je zrozumieć. Uparcie słowa nie wydostaja się z żadnego z nas.

- No i jak jest?- pyta w czwartek Yoongi
- Uspokoił się i jest dobrze jak na razie- mówie wsadzając dokumenty do teczki, którą odkładam na półkę za mną
- to dobrze- oddycha z ulga- mam nadzieje że szybko dojdziecie do porozumienia
- tak- wychodze z mojego biura i udaje się do kawiarenki, akurat mam przerwe obiadową- też mam taką nadzieje, ale wiem że troszke to potrwa, tylko oby tym razem obyło się bez kłótni- wzdycham
- według mnie to on potrzebuje rozmowy- warczy- rozmawiałaś z nim może?
- nie wiem jak i o czym
- weź mnie nie wkurwiaj nawet- unosi na mnie głos a ja przystaje i oglądam się za siebie bo jestem pewna że usłyszała go cała kawiarnia- jesteście razem tyle lat a ty nie umiesz z nim gadać, no błagam cie ptaszyno – mówi chyba wkurwiony
- zdaje sobie sprawe jak niedożecznie to brzmi, - mówie rozglądając się za wolnym miejscem- ale straciłam wiare że w tej sprawie jakkolwiek się dogadamy
- dogadacie się – mówi pewnie- wiem to.
I tak oto te słowa w sumie zmieniły wszystko poraz kolejny, kocham Yoongiego jak brata, przyjaciela czy członka rodziny. Wiem że to co dziś zrobił, było ludzkim odruchem. Chciał pomóc tak jak obiecał, nie wyszło, nie zawsze musi wyjść. Jimin sie zmienił, ja się zmieniłam, nasze postrzeganie i rozumienie siebie nawzajem też się zmieniło.
- Jak to kurwa możliwe że dorosła kobieta leci ze wszystkim do innego faceta- znowu unosi głos. Przed chwilą wpadł do mieszkania rozgorzyczony i zły. Emocje wylewały mu się nawet z uszu. Przełknełam ślinę, ale ta staneła w zaciśniętym ze stresu przełyku.
- ale o co ci chodzi kochanie- pytam delikatnie próbując go troche ostudzić
-  ty się mnie pytasz jeszcze o co chodzi?- pyta ale nie da mi odpowiedzieć. Zasiada na kanpie lecz ja nadal stoje w progu wejścia do salonu- chodź tu do mnie, a wszystko pięknie ci wytłumaczę, tak aby twa mała główka zrozumiała co mam na myśli- sarkazm aż ślinił jego brode gdy wypływał w moja strone. Powoli zbliżałam się do drugiego końca kanapy gdy nagle ryknął na mnie
- możesz się kurwa ruszać troche szybciej niż robisz to ostatnio w łóżku- te słowa wyleciały niczym naostrzone i zatrute strzały w moja strone zatrzymałam się w miejscu a łzy zaczeły szczypać mnie pod powiekami. Jak taki piękny niegdyś niczym anioł człowiek mógł się tak bardzo zmienić?. Mógł i on jest świetnym przykładem.
- skoro nie chcesz podejść ja to zrobie- z rozmachem wstał i z prędkościa światła doszedł do mnie zatrzymują się dopiero dziesieć centymetrów odemnie- powiedz mi kochanie, umiesz trzymać język za zębami gdy sytuacja tego wymaga- kiwam głową nie zdolna do choćby słowa- dobrze to wytłumacz mi dlaczego Yoongi dzwonił do mnie i pytał się co mi odjebało?.- wysycza
- dzwonił do mnie po ostatniej kłótni, a ja odebrałam- zaczynam cicho w szoku, ale jeszcze nie ze strachu- i wyczuł w moim głosie płacz i zaczął pytać
- a ty jak ptaszek wszystko grzecznie mu wyśpiewałaś- rzuca mi w twarz- czy ty wiesz, że sprawy rodzinne zostają w rodzinie- tłumaczy i dotyka palcem wskazującym mojego czoła
- ale ja mu nie powiedziałam nic z czego mogłby – nawet nie dał mi dokończyc bo złapał mnie za ramiona i potrząsnął
- następnym razem po prostu się zamknij okej- ścisnął mnie mocniej na podkreślenie tych słów po czym odszedł w kierunku łazienki.
Stałam w szoku i nie wiedziałam co się dzieje. Wyjełam po chwili telefon i szybko wystukałam sms.
„ Dziekuje za pomoc jaką chciałeś nam dać, ale gorzej być nie mogło.”

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz