Rozdział 31

62 10 0
                                    


Dziś nie mam ochoty na spotkanie z Jungkookiem. Wczoraj zresztą też nie miałam. Nie chce aby patrzył na moje wciąż mocno widoczne siniaki. To mogłoby mu się nie spodobać. Dla niego moje ciało jest błogosławieństwem, dlatego obiecał mi go nie oznaczać.
"- J twoje ciało jest boskie- mruczy gdy całuje moje uda- mam ochote się w nie wgryźć lub zassać.
- zrób to- jęcze ze zniecierpliwieniem i łapie go za włosy
- o nie, nie mam zamiaru niszczyć dzieła sztuki- uśmiecha się i wraca ustami na moje nagie ciało."
Wyrywam się z moich wspomnień i wracam do teraźniejszości. Biuro w którym siedze jest ciche i ciepłe, a monitor pokazuje rzędy słów. Nie moge się skupić na pracy. Jestem rozkojarzona i smutna. On nigdy się tak nie zachowywał ,czy to moja wina, czy go sprowokowałam?

- Witam szefie- łapie go na korytarzu gdy właśnie zmierzam do jego gabinetu.
- Hej J , jak tam- zatrzymuje się w biegu i patrzy na mnie- co się stało? Jesteś jakaś blada- pyta zmartwiony
- właśnie chciałam porozmawiać – skrzecze i łapie się za ramiona- nie jestem w stanie dziś wykonywać swojej pracy jak należy, i chciałabym wziąć wolne na reszte dnia.
- Stało się coś poważnego?- marszczy brwi zaniepokojony i łapie za mój bark, abym na niego spojrzała
- Nie, zwykła sprawa rodzinna, do jutra powinno mi przejść- mówie cicho
- rozumiem – kiwa głową- zostaw mi na biurku swoje sprawy na dzisiaj i uciekaj odpocząć, okej?- zerka na mnie z miłym uśmiechem który ukazuje jego piękne dołeczki
- dziekuje bardzo- kłaniam się lekko- przepraszam
- nie ma za co – puszcza mnie – uciekaj już.
Kłaniam się po raz kolejny i robie jak mi kazał. Łapie za teczki i moja torebke po czym wychodze zanieść mu je na biórko.
Przed biurem łapie głeboki oddech i wychodze na tłoczną ulice. Mijam swoje auto w które nie zamierzam wsiadać. Ide prosto przed siebie aby zresetować umysł. Po godzinie trafiam na jakieś lekko opustoszałe uliczki, które zachęcają kawiarnianymi ogródkami. Wchodze do jednej z nich i zamawiam sobie kawe z ciastkiem. Mysli krążą, wirują a ja od tego stanu czuje się słabo. Czym zawiniłam? Dochodze do wniosku, że potrzebuje z kimś pogadać, bo czuje frustracje do samej siebie. Wybieram numer, który jako jedyny przyciągnął moją uwagę w dość krótkiej liście kontaktów.
- Hej co jest J- pyta się mnie głeboki głos po drugiej stronie
- Cześć V- mrucze cicho- masz może czas pogadać?
- oczywiście że tak- rzuca głośno- co się dzieje?
- muszę z kimś pogadać, bo czuje że wariuje- wyduszam z siebie
- wal, a ja cie wysłucham, akurat nie mam weny więc może mnie natchniesz- chichocze
- to usiądź, bo będzie długo- prycham i zaczynam mu o wszystkim opowiadać.
Oczywście nie mówie mu o mnie i Jungkooku, bo to mnie nie martwi i nie ma połączenia z obecną sytuacją. On cierpliwie słucha o nic nie dopytując. Jest świetnym słuchaczem. Na koniec zapada cisza.
- mam przyjechać do ciebie?- to było pierwsze zdanie jakie wypowiedział po zastanowieniu się.
- nie ma takiej potrzeby, ale dziękuję - uśmiecham się do siebie i upijam łyk już dawno zimnej kawy
- to logiczne, że chce być przy tobie gdy potrzebujesz wsparcia- prycha- a wracając do całej sytuacji to myśle że problem pojawił się z momentem podjęcia decyzji o potomstwie. Nie obraź się ale to może jest zbyt wielki krok jak dla was i po prostu nie dajecie sobie z tym rady obydwoje ale skrzętnie to ukrywacie. Dlatego powstają sprzeczki o byle co. Powinniście wrzucić na luz, wyjechać na wakacje dać sobie czas.
- ale V my chcemy życia rodzinnego – przełykam łzy- zawsze tak było
- a co zrobisz gdy wam się uda – wtrąca sie- urodzisz dziecko, wyprowadzisz się z dala od rodziny, przyjaciół i założysz własną wymarzoną rodzine, taka jest kolej rzeczy to fakt. Ale co zrobisz gdy kłótnie nadal będą, o obiad, o wychowanie, o cokolwiek? Co zrobisz gdy to wszystko o co teraz walczycie między sobą prędzej czy później i tak runie jak domek z kart? Pomyślcie i pogadajcie o tym.- proponuje, a mi brakuje słów.
V może mieć racje, a to jeszcze bardziej mi miesza w głowie. Rozmawiamy jeszcze chwile i żegnamy się. Mimo wszystko pomógł mi zrozumieć parę rzeczy. Siedzę jeszcze chwile i zaczynam zbierać się w kierunku mojej pracy gdzie zostawiłam auto. W połowie drogi nieoczekiwanie wpadam na znajome twarze.
- Cześć ptaszyno co ty tu robisz?- Suga przytula mnie, a ja oddaje ten uścisk mocno- spokojnie nie tak mocno
- hej co wy tu robicie- odrywam się i spoglądam na jego towarzysza- nie tu mieszkacie
- tak ale ja i Jungkook mieliśmy jedną sprawe do domknięcia- tu zerka na niego a ten mi się przygląda- a ja wracam do studia, a on do domu.
- jak zwykle zabiegany- uśmiecham się delikatnie
- a ty dlaczego nie w pracy- pyta podejrzliwie
- wziełam wolne- spuszczam wzrok alby nie dostrzegł moich łez- mam parę spraw do poukładania
- znowu Jimin?- pyta się Jungkook który od razu zauważył, że coś jest nie tak jak powinno
- to prawda J?- łapie mnie Suga i unosi moją głowe
Kiwam głową, a on mnie przytula. Za jego plecami stoi Jungkook który zaciska pięści i szczęke ze złości.
- zrobił ci coś?- pyta się w moje włosy, a ja przestraszona unosze wzrok na Jungkooka. I wtedy on już wie ale nic nie mówi, jego oczy ciskają gromami i jakby Jimin stał obok jestem pewna, że poraz kolejny zarobił by od Jungkooka.
- nie, doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań- odsuwam się i ocieram moje poliki z drobnych śladów po łzach
- mam z nim pogadać? - Suga proponuje, a ja od razu kręce głową
- nie tylko nie to, wiesz że to może pogorszyć sprawe- patrze na swoje stopy i biore głeboki oddech- to nie ważne, teraz jest już lepiej- uśmiecham się wymuszenie do niego
- nie do twarzy ci z tym czymś na twarzy J- wtraca się nagle Jungkook
- nie kłam, że jest okej kiedy oboje widzimy, że jest inaczej- dorzuca Suga
- przepraszam, ale już odbyłam ciekawa rozmowe z V- wypalam nagle bez zastanowienia
- a do mnie to już nie łaska zadzwonić- zarzuca mi
- Albo do mnie- patrze na Jungkooka w niedowierzaniu
- i co byście zrobili?- prycham
- spuścili mu łomot- Jungkook widze, że znowu chętny na mordobicie
- albo pogadać- zerka na niego Suga
- dajcie spokój, tylko w jego oczach wyszłabym znowu na skarżypyte i niezdare życiową.- kręce głową rozglądając się dookoła
- nawet nie zaczynaj.- mówi , a Jungkook prycha- od czego ma się przyjaciół?
- przepraszam- uśmiecham się do nich delikatnie.
Na Suge to działa i już po chwili przyciąga mnie do siebie, jednak sprawy mają się inaczej z Jungkookiem, który mierzy mnie wkurwionym wzrokiem. Widze jak zagryza wargi i tupie nogą ze zniecierpliwienia.
- idźcie juz- odsuwam się od niego- ja tez już wracam do domu
- jesteś pewna?- pyta nadal trzymajac mnie za ramiona
- tak- kiwam głową- ty masz prace,a Jungkook pewnie ma wene, więc nie będe przeszkadzać
- tak mam wene to prawda- mówi a raczej syczy
- w takim razie idź do domu ptaszyno- całuje mnie w polik- uważaj na siebie i dzwoń w każdej chwili słyszysz?
Kiwam głową po raz kolejny i odsuwam się od niego. Nawet nie wiem kiedy wpadam w drugie dobrze znane mi ramiona. Przytulam się do niego z westchnieniem ulgi. Zamyka mnie w ramionach i wciska nos w moją szyje, a ja mocno go przyciągam do siebie.
- czekaj na smsa- szepcze mi do ucha i się odsuwa .
Żegnam się z nimi i ruszam do auta które mam nadzieje, że jest już nie daleko. Po paru minutach szybkiego marszu docieram na wygodne siedzenie mojego auta. W trakcie spaceru dostałam smsa od Jungkooka „ J jedź do mnie proszę, czekaj na mnie”
Odpalam auto i kieruje się w kierunku jego domu.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz