Rozdział 13

72 12 3
                                    

Gdy otwieram oczy nie dziwi mnie widok jaki zastałam. Pomięta pościel, w której leże, porozrzucane rzeczy z komody po całej podłodze. W tym całym bałaganie jestem ja, sama. Tak jak się tego spodziewałam. Obok mnie miejsce jest wygniecione, pomięte i zimne. Mogłabym utożsamić się z tym w tej chwili. Pomięta, zimna, wygnieciona. Stan mojej duszy potrzebuje teraz anioła stróża, anioła którego nie ma, a którym miałam być ja. Zbieram się z jego łóżka i ubieram wczorajsze ciuchy, łapie za telefon i sprawdzam godzine. Jest 8 a na moim telefonie jest 1 nieodebrane połączenie. Moje palce zamierają, a serce przyspiesza. Czy to Jimin czy może JK?. Nie wiem, ale obydwie opcje przyprawiają mnie o wymioty i zawroty głowy. Rzucam telefon na pusta komode i ogarniam cały ten bałagan. Sprzątam wszystko kończąc na łazience. Po godzinie mój telefon dzwoni. To Jimin. Muszę odebrać, bo pewnie się martwi.
- Halo- odzywam się cicho
- Hej, właśnie jedziemy do was z Yoongim
- nie musicie już przyjeżdzać- mówie
- jak to
- on już wyjechał z samego rana do ojca- wzdycham i sprawdzam szybko czy zostawiony porządek nie wzbudza żadnych podejrzeń.
- Rozumiem- mówi cicho – zaraz będziemy na miejscu więc możesz wychodzić  i zabierzemy cie do domu.
- dziękuję – rozłączam się.
Ostatni raz spoglądam w lustro na siebie i ciężko mi znieść to co widze. Zdradzieckie oblicze. Poprawiam tylko włosy i zmierzam do drzwi. Klucz jest zostawiony w zamku. Prycham i wręcz wyrywam je ze złością z dziurki. Zakładam buty i otwieram mocno drzwi. Zamykam je i udaje się na podjazd na którym stoi już samochód a przed nim Jimin który otwiera mi drzwi. Nie moge mu teraz spojerzeć w oczy, boje się że wyczyta z nich coś czego w tej chwili sama nie rozumiem. Ładuje się na tylnie siedzenie i przez chwile spotykam się wzrokiem z Suga, we wstecznym lusterku. Szybko jednak uciekam od tej interakcji i zamykam oczy zmęczona. Jimin wsiada na przód i odwraca się do mnie
- Jak się czujesz J- pyta, a ja wzruszam ramionami
- Jak my wszyscy, pewnie do dupy- wypala Yoongi i rusza spod domu chłopaków. Uchylam oczy by ostatni raz spojrzeć na ten dom, od którego wszystko się zaczeło. Ściskam w dłoni mocno klucze aż czuje nieprzyjemny ból , ale nie na tyle mocny jak ból który mnie powoli trawi. Zostawiłam za sobą coś i nie mam zamiaru po to wracać

Chciałoby się powiedzieć, że wszystko wraca do normy. Chciałoby się. Minął tydzień od tych przykrych wieści i tydzień od mojego upadku na dno. Fizycznie nie jest ze mną źle , ale psychika nie daje już sobie rady. Zauważył to Jimin który na ten czas wziął wolne, Suga który praktycznie zamieszkał na naszej kanapie i oczywiście Viya, która po wieści że wzielam wolne zjawiła się u mnie tego samego dnia. Nie byłam w stanie z nią porozmawiać, a tym bardziej się zwierzyć mimo iż miałam na to cholerną ochote. To słowa postanowiły utknąć mi w gardle wraz z emocjami.
Dzisiejszy dzień będzie inny, bo jest coś co muszę zrobić. I po tym dniu wstaje, unosze głowe mierząc się z własnymi demonami i wracam do życia po (nie)życiu.
- Jesteś już gotowa- pyta się Jimin
- tak mam wszystko- mówie i zabieram torbe ze sobą, uśmiecham się do niego i całuje przelotnie w usta. On bierze naszą wlizke i zamyka drzwi sypialni po czym razem opuszczamy mieszkanie. Na podjeździe czeka Yoongi, gdy nas widzi wysiada z auta i otwiera bagażnik. Jimin chowa tam nasz bagaż i zatrzaskuje go. Ja wtulam się w Yoongiego który jak zwykle nie odmawia i wciska mnie w siebie.
- chodźcie już.- mówi Jimin- Zaraz mamy odprawe
Odrywamy się od siebie i posyłamy sobie krzywe uśmiechy.
Jedziemy w podróż, która dla nas wszystkich kończy jakiś rozdział. Rozdział zwany Jinem. Przyjaciel, brat, pokrewna dusza, bohater czy Anioł stróż, różne imiona były mu przez całe życie nadawane. Jedno jest pewne, każdy z nas traci tą samą osobe na różny sposób. Dziś po południu jest jego pogrzeb. Tydzień po tym strasznym wypadku, jaki miał miejsce podczas jednego z rutynowego patrolu w ramach dodatkowych szkoleń, na które się wybrał. Trafił w złe miejsce o złym czasie.  Jedna z wielu strzelanin pomiędzy starymi kontenerami na składowisku złomu. W centrum miasta. Zwykła rutyna. Nie dla Jina. A teraz również nie dla nas. Złość i rozgoryczenie ciągną się za nami wszystkimi jak nudny film romantyczny. Od tygodnia mój kontakt z JK nie miał prawa bytu. Ale tak jak wspomniałam wcześniej, dzisiejszy dzień będzie inny i po tym dniu ide na przód wciąż z raną w sercu.
Z samego rana już w samolocie łzy nawracaja falami i powiem szczerze że nie wiem co to są za łzy. Czy to smutek i żałoba nad przyjacielem czy nad soba samą. Droga samolotem nie trwa długo. 1.5 h i jesteśmy na miejscu. Do czasu pogrzebu zatrzymujemy się w domu taty Jina co nie jest mi na rękę bo wiadomo kto może również tam być. Ciężko mi będzie ukryć uczucia gdy go zobacze szczególnie, że bedą tam wszyscy. Na razie postanowiłam o mojej zdradzie nie mówić. Nie chce psuć tego co mam. Popsułabym również relacje między chłopakami. To była chwila, zakryta żalem. Mam nadzieje że gdy zobacze Jungkooka to zrozumiem czy to był dla nas obu błąd, bo z mojej strony był i to niewybaczalny. Czy to mnie tłumaczy?.

- Zapraszam- mówi tata chłopaków wpuszczając nas do środka domu- wybaczcie ale nie ma Jungkooka od dwóch dni ale obiecał, że pojawi się na pogrzebie- mówi smutno patrząc tępo w swoje dłonie.
- Nic nie szkodzi- odpowiada Suga i przytula go, reszta robi to samo
- jak się pan trzyma- pyta Hobi gdy zasiadamy z herbata w kanapach
- Jakoś- mówi bez uczuć.
Kiwamy głowami bo rozumiemy to totalnie. Rozmawiamy na bardzo delikatne tematy co chwile zerkając na zegar śledząc wskazówki. Gdy nadchodzi czas wyjazdu na spotkanie się z Jinem, każdy niemo z bólem na twarzach i w sercach idzie do samochodów.
W drodze na cmentarz  na którym odbywa się ceremonia, deszcz zasłonił nam widok niczym ściana z cegieł. Czyli nie tylko my płaczemy nad stratą.
Wysiadamy i całą grupą udajemy się już do miejsca które widać z deleka. Czarne chmury wiszą nad nami idealnie wpasowywując się w otoczenie smutnych oblicz. Stajemy przy samej trumnie. Czarnej ze złotymi zdobieniami. Rozglądam się dyskretnie i szukam go. Deszcz utrudnia mi to zadanie, ale wiem że jeszcze go nie ma. Mnóstwo ludzi otoczyło trumne Jina, każdy z żalem żegna się z nim po swojemu. Mój wzrok wraca w to miejsce, a łzy zaczynają płynąć, jak deszcz z nieba uderzający w parasolke, który nadaje wszystkiemu jeszcze bardziej mroczny rytm.
- idzie Jungkook- szepcze mi na ucho Jimin.
Moja wzrok natychmiest go odnajduje. Powolnym krokiem, z opuszczoną głową i skuloną sylwetką idzie naprzeciw mnie. Wymija ludzi i staje po drugiej stronie trumny obok ojca. Prostuje się nagle bierze oddech i otwiera oczy, jego wzrok ląduje na mnie. Ze strachu spuszczam oczy na dłonie. Nie jestem gotowa nawet na taki kontakt. Oddycham głeboko powstrzymując łzy. Chwytam dłoń Jimina i ściskam mocno. On oddaje z taką samą siłą zapewniając mnie że zawsze będzie obok. Śmieje się z siebie w duchu jak bardzo beznadziejna jestem.
Modlitwa, której i tak nikt chyba nie słyszał. Szybkie pożegnanie. Odszedł wraz ze swoimi planami i marzeniami. Wiem że o nim nie zapomnimy. Pod koniec wkońcu jako jedyna unosze wzrok bo wszyscy chowają swe łzy i płaczą pod siebie. Od razu celuje w Jungkooka. Ten jakby to wyczuwając też na mnie spogląda. Nagle wszystko jakby zwolniło, a wspomnienia obijają się w naszych oczach. Każdy pocałunek i szaleństwo jakie nas połaczyło, każde westchnienie i spełnienie, jest żywe w nas wiem to, czuje to. Przełykam ślinę wyrywam się z transu i przyglądam się jego twarzy. Mimo mocnego deszczu, wody która spływa mu z włosów na twarz,  moge dostrzec jego łzy i moja mina od razu się zmienia. Chce go przytulić i uspokoić znowu, ale tym razem naprawdę jako Anioł stróż , móc posklejać go po raz kolejny tylko tym razem na zawsze w jeden twardy kawałek. On również przygląda się mnie, widze że zauważył ta małą zmiane w moim spojrzeniu. Czyżby aż tak mnie znał?. Jego oczy mimo iż pełne łez lekko się uśmiechają w zrozumieniu. Nagle kręci delikatnie głową na nie, wzdychając jakby ze zrezygnowaniem. Czy to znak na to że mam się nie martwić.? Czy może że to co się stało, było pomyłką. Tylko chwilą?. Nie ważne co to jest mam zamiar spełnić jego wole, bo moja jest podobna.

Po ceremoni żegnamy się wszyscy z rodziną. Podchodze do ojca i ściskam po raz kolejny, nie potrzebne nam słowa. Podchodze do Jungkooka nie pewna siebie i co powinnam zrobic, jednak on przyciąga mnie delikatnie i pewnie. Zamieram w jego ramionach, bo wspomnienia uderzają ponownie. W uchu słysze jego szept lekko zagłuszany przez deszcz
- przepraszam i zapomnij- jak szybko mnie objął tak szybko mnie wypuścił z ramion.
Dreszcz przeszedł przez moje ciało na pewno nie z zimna. Ostatnie spojrzenie na jego twarz i widze żal. Kiwam głową na tak, on też. W sekunde odwracam się na pięcie i idę nie czekając na nikogo. Teraz muszę iść dalej. Zacząć od nowa.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz