Tydzień po domowej imprezie spotkałam Jina na mieście. Zamówiliśmy kawe i udaliśmy się do pobliskiego parku.
- Nawet nie mieliśmy czasu dla siebie aby pogadać- mówię
- Tak wiem ale z miła chcią to nadrobie- uśmiecha się tak samo szeroko jak tydzień temu na imprezie, pełnią życia.
Jin był tym, który zawsze stawał po mojej stronie, jako młodsza dziewczyna i w sumie jedyna taka w naszej paczce, starał się zawsze mnie bronić . Gdy kłociłam się z którymś z nich on brał moją strone, a gdy zostałam wyśmiana w szkole to on mnie pocieszał. Nie mogłam trafić lepiej. Mój anioł stróz. Mój bohater, a gdy ich mama zmarła nagle, a ojciec wywiózł ich daleko, nie miałam już za sobą jego wsparcia. Nasze kontakty nie są już takie jak kiedyś, to zrozumiałe. Każde z nas dojrzało, ja dojrzałam i być może stane się czyimś aniołem stróżem. Mój odszedł na emeryture.
- Opowiadaj, co u was się działo- pytam
- Przecież wymienialiście z JK wiadomości, napewno ci opowiadał- prycha biorąc łyka kawy.
- tak ale ja chce usłyszeć i poznać twoją wersje- mówie pewnie
Jin patrzy na mnie, siadając wygodnie na ławce po czym jego wzrok wędruje gdzieś poza mnie.
- Po tym jak wyjechaliśmy, życie nie toczyło się tak jak zaplanował mój ojciec. Załamał się po stracie mamy, nie mogł znależc pracy, opłacenie rachuków było cięzkie, a oszczędnosci wkoncu się skończyły. Jako najstarszy poszedłem do pracy. Utrzymywałem ich dopóki ojciec nie wstał na nogi, nawet nie wiesz jak cięzko jest pozbierać kawalki w jedną calość. Tymbardziej kawałki członków rodziny. Tym właśnie był Jungkook. Kawałkiem ciała, kawałkiem serca, kawałkiem mózgu. Nic nie było na swoim miejscu. Jak wiesz rodzina jest dla mnie wszystkim. I nie mysląc o niczym tymbardziej o sobie starałem się trzymać ich na powierzchni. Samemu tonąc. Mam prawie 30 lat a w zyciu mam tylko prace policjanta i modela zastępczego. Nie jest to szczyt marzeń, ale wciąz jak widzisz pomagam innym. Nie umiem nic innego. Marzy mi się dom z rodzina, dziećmi i psem szczekającym na wszystkich dookooła. Ale wiesz o czym marze jeszcze bardziej? Marze o tym aby mój młodszy brat miał takie marzenie jak ja. Aby nie został sam gdy mnie lub ojca braknie, aby miał kogoś, kto podniesie go w cięzkich chwilach. Ja wiem czego chce, ale on jest jeszcze dzieckiem we mgle. Nie wiem czy będę go potrafł nakierować na poprawną ścieżke- kończy nostalgicznie.
- Jin to on musi znależć swoją ścieżke, ty za niego tego nie zrobisz- pocieszająco łapie go za dłoń
- tak ale moge dać mu przykład jako starszy brat- rzuca
- oczywiście że tak tylko pamiętaj o sobie. - prosze- Spełnij najpierw swoje marzenia aby móc pomóc spełniać marzenia innych.
Jin potakuje i już się nie odzywa. Siedzimy w ciszy zastanawiając się nad sobą. Myśli każdego z nas pędzą na przód, próbując zaplanować droge jaką się udamy.
- No cóż będę się zbierał- mówi wstając z ławki- dziś wieczorem jedziemy do taty a za tydzień już będę w stanach, Jungkook nadal tu będzie. Widać że dzieciak tego potrzebuje.
- Mam nadzieje, że szybko do nas wrócisz- przytulam go mocno- pozdrów tate, a JK to już nie jest dziecko i da sobie rade
- Wiem ale miejcie na niego oko prosze- odsuwa sie- do zobaczenia- odwraca się i idzie w kierunku zachodzącego słońca. Wygląda w tym świetle jak anioł, zesłany przez boga aby nieść pokój. Ciesze się że spedziliśmy ze sobą ten czas. Tęskniłam za nim.Mija kolejny tydzień. Jimin robiąc mi niespodzianke wraca już po 2 tygodniach i organizuje spotkanie. Właśnie siedzimy wszyscy w naszym salonie. Jina już nie ma. Zaprosiłam za to dwóch dodatkowych kompanów. Viya wraz z Namem siedzą na środku kanapy otoczeni przez moich krzykliwych znajomych i nie bardzo wiedząc jak się zachować. Nie pomagam im. Chce zobaczyć jak się to potoczy i ewentualnie pożniej pomóc. Jednak znając moją grupe nie będzie problemu z nawiązaniem rozmów. Jako pierwszy lody przełamuje Hobi.
- Nam jesteś szefem naszej J tak ?- pyta podekscytowany
- Dokładnie tak- odpowiada grzecznie mimo iz jest od nas starszy szacunek płynie z jego ust
- I nie czujesz się dziwnie pijąc z nią przy jednym stole- pyta V
- Jasne że nie- śmieje się i patrzy na mnie- J jest najlepszą przyjaciółką mojej Viyi, więc nie raz z nimi piłem i nie raz rozwoziłem je pijane do domu
- J robisz wstydu na mieście takim zachowaniem- mówi Jimin i całuje mnie w polik.
- Ej jaki wstyd- śmieje się – kobieta też może pić jak facet
- Przestań my nie pijemy- odzywa się Viya- my chlejemy- unosi w moim kierunku kieliszek z alkoholem, ja robie to samo i stukamy się nimi.
Dzwonek do drzwi przerywa naszą wrzawe śmiechu. Podnosze się dając znak Jiminowi aby naszykował telerze w kuchni a ja odbiore pizze, którą zamówiliśmy. Za drzwiami stoi młody chłopak z 10 pudłami pizzy. Daje mu pieniądze i odbieram ją od niego, cofam się o parę kroków nie widząc dokąd ide, a kopniakiem próbuje zamknąć drzwi, ale jak na złość nie wiem co robie. Wkońcu wpadam na kogoś za mną. Czuje na plecach mocne mięśnie i szeroką klatke, a wytatuowana ręka sięga do drzwi aby je zamknąć. Jego perfumy ogłuszaja mnie na chwile, bo nie umiem się odsunąć od jego ciepła. On robi to za mnie i jakdyby nigdy nic bierze odemnie pudełka i wraca do salonu. Ja nadal stoje jak słup soli. Bire głęboki oddech, zamykam oczy i modle się o rozum. Po chwili wracam do innych. Już w progu widze wzrok Viyi patrzący na mnie po chwili przenosi go także na Jungkooka. Udaje że nic nie widze i siadam przy Jiminie.
- Jimin powiedz mi co z tym ślubem- pyta Nam
- Jezu to wy po zaręczynach jesteście – pyta V
- Już od roku- mówie przełykając kolejny kęs pizzy
- Na co czekacie- pyta Hobi
- Właśnie- dorzuca Viya, ale z niej wredota, wiem że uwielbia tą drame ślubową
- Jakoś nie śpieszy mi sie- mówi w końcu Jimin na nikogo nie patrząc
- To po co się zaręczyłeś- odzywa się pewnie JK- po to aby zaklepać dziewczyne i aby ci nie uciekła?- nie spodziewałam się tego pytania po nim.
Widać, że nie tylko ja, bo wszyscy lekko zszokowani patrzą na niego a Viya chyba się zakrztusiła napojem, bo kaszle jak szalona. Jungkook twardo patrzy na Jimina, a on delikatnie się uśmiech do młodego i mówi
- Nie taki był mój plan- odwraca się do mnie- ale teraz myśle po prostu że skoro kochamy się na tyle mocno to nie jest nam potrzebny do tego papier i tak będziemy ze sobą do końca.
Uśmiecha się i składa pocałunak na moich wpół otwartych ustach. Po chwili oddaje uśmiech ale czuje się z tymi słowami lekko dziwnie. Gdy się odsuwa , widze że reszta tez powoli dochodzi do siebie i wraca do jedzenia, tylko dwa spojrzenia nadal są zbyt harde by odpuścić. Jeden z nich należy do Viyi, która patrzy wrednie na mojego Anioła a drugi Jungkooka, który patrzy na mnie. Nie moge odczytać jego uczyć ale oczy mówią jedno. Niedowierzanie. Odwracam wzrok i rozlewam nam napoju tym samym kończąc tą dziwną sytuacje. Niedługo po tym wszyscy rozeszli się do domów.Dużo poźniej leżąc w łóżku czekam na Jimina, aby zasnąć w jego ramionach. Gdy w końcu kładzie się obok mnie,
- Jeszcze nie śpisz- pyta całując mój obojczyk gdy przytula się do mojego boku
- Nie – odpowiadam- czekałam na ciebie
- Hmm świetnie, bo chciałem porozmawiać- odsuwa się na tyle aby widzieć moją twarz.
Odwracam się na bok również patrząc na jego twarz delikatnie oświetloną moją lampką nocną. Jest to czysta perfekcja. Silna, piękna i idealna. Moja dłoń automatycznie przenosi się na jego twarz a kciuk zachacza o jego pełne usta. On patrzy na mnie z miłością i czułością. Uśmiecha się bardzo delikatnie i zbliża się składając pocałunek na moim czole.
- Posłuchaj mnie J- mówi- przemyślałem wszystko ostatnio. I chciałem powiedzieć ci że musimy coś zmienić w naszym życiu
- Tak?- pytam zdenerwowana
- Jesteśmy ze sobą długo a znamy się jeszcze dłużej- mówi pewnie- nikt nie zna mnie lepiej jak ty.- usmiecham się na te słowa
- to prawda – potakuje
- Jeżeli pragniesz ślubu jestem w stanie ci go dać prawie natychmiast- mówi twardo- wstać rano i zorganizować wszystko co tylko zechcesz, tylko powiedz czy tego pragniesz?.
To pytanie mnie zaskakuje, bo jedyne czego prage to miłości i szczęścia i on o tym wie.
- Jimin moje pragnienie znasz,- mówie – zawsze ci mówie że potrzebna mi miłość i szczęście, a będe to miała gdy i ty będziesz szczęsliwy
- Do szczęścia jesteś potzrebna mi ty imyśle że nowy członek rodziny
- jak to myslisz- mówie zaskoczona
- Myśle że czas najwyższy postarać się o dziecko kochanie- mówi czekając na moją reakcje, która sprawia że zamieram.
- Dziecko?- powtarzam cicho.
CZYTASZ
Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek
Fanfiction„ Każdy stara się wierzyć, ze ktoś nad nim ciągle czuwa. Starałam się wierzyć w to i ja. Dopiero po czasie zrozumiałam, że to był on. Może nie od początku, ale zawsze blisko. Stał przede mną chroniąc mnie swoimi skrzydłami. Sprawił ze podjęłam takie...