Rozdział 10

76 8 0
                                    

Tydzień po domowej imprezie spotkałam Jina na mieście. Zamówiliśmy kawe i udaliśmy się do pobliskiego parku.
- Nawet nie mieliśmy czasu dla siebie aby pogadać- mówię
- Tak wiem ale z miła chcią to nadrobie- uśmiecha się tak samo szeroko jak tydzień temu na imprezie, pełnią życia.
Jin był tym, który zawsze stawał po mojej stronie, jako młodsza dziewczyna i w sumie jedyna taka w naszej paczce, starał się zawsze mnie bronić . Gdy kłociłam się z którymś z nich on brał moją strone, a gdy zostałam wyśmiana w szkole to on mnie pocieszał. Nie mogłam trafić lepiej. Mój anioł stróz. Mój bohater, a gdy ich mama zmarła nagle, a ojciec wywiózł ich daleko, nie miałam już za sobą jego wsparcia. Nasze kontakty nie są już takie jak kiedyś, to zrozumiałe. Każde z nas dojrzało, ja dojrzałam i być może stane się czyimś aniołem stróżem. Mój odszedł na emeryture.
- Opowiadaj, co u was się działo- pytam
- Przecież wymienialiście z JK wiadomości, napewno ci opowiadał- prycha biorąc łyka kawy.
- tak ale ja chce usłyszeć i poznać twoją wersje- mówie pewnie
Jin patrzy na mnie, siadając wygodnie na ławce po czym jego wzrok wędruje gdzieś poza mnie.
- Po tym jak wyjechaliśmy, życie nie toczyło się tak jak zaplanował mój ojciec. Załamał się po stracie mamy, nie mogł znależc pracy, opłacenie rachuków było cięzkie, a oszczędnosci wkoncu się skończyły. Jako najstarszy poszedłem do pracy. Utrzymywałem ich dopóki ojciec nie wstał na nogi, nawet nie wiesz jak cięzko jest pozbierać kawalki w jedną calość. Tymbardziej kawałki członków rodziny. Tym właśnie był Jungkook. Kawałkiem ciała, kawałkiem serca, kawałkiem mózgu. Nic nie było na swoim miejscu. Jak wiesz rodzina jest dla mnie wszystkim. I nie mysląc o niczym tymbardziej o sobie starałem się trzymać ich na powierzchni. Samemu tonąc. Mam prawie 30 lat a w zyciu mam tylko prace policjanta i modela zastępczego. Nie jest to szczyt marzeń, ale wciąz jak widzisz pomagam innym.  Nie umiem nic innego. Marzy mi się dom z rodzina, dziećmi i psem szczekającym na wszystkich dookooła. Ale wiesz o czym marze jeszcze bardziej? Marze o tym aby mój młodszy brat miał takie marzenie jak ja. Aby nie został sam gdy mnie lub ojca braknie, aby miał kogoś, kto podniesie go w cięzkich chwilach. Ja wiem czego chce, ale on jest jeszcze dzieckiem we mgle. Nie wiem czy będę go potrafł nakierować na poprawną ścieżke- kończy nostalgicznie.
- Jin to on musi znależć swoją ścieżke, ty za niego tego nie zrobisz- pocieszająco łapie go za dłoń
- tak ale moge dać mu przykład jako starszy brat- rzuca
- oczywiście że tak tylko pamiętaj o sobie. - prosze- Spełnij najpierw swoje marzenia aby móc pomóc spełniać marzenia innych.
Jin potakuje i już się nie odzywa. Siedzimy w ciszy zastanawiając się nad sobą. Myśli każdego z nas pędzą na przód, próbując zaplanować droge jaką się udamy.
- No cóż będę się zbierał- mówi wstając z ławki- dziś wieczorem jedziemy do taty a za tydzień już będę w stanach, Jungkook nadal tu będzie. Widać że dzieciak tego potrzebuje.
- Mam nadzieje, że szybko do nas wrócisz- przytulam go mocno- pozdrów tate, a JK to już nie jest dziecko i da sobie rade
- Wiem ale miejcie na niego oko prosze- odsuwa sie- do zobaczenia- odwraca się i idzie w kierunku zachodzącego słońca. Wygląda w tym świetle jak anioł, zesłany przez boga aby nieść pokój. Ciesze się że spedziliśmy ze sobą ten czas. Tęskniłam za nim.

Mija kolejny tydzień. Jimin robiąc mi niespodzianke wraca już po 2 tygodniach i organizuje spotkanie. Właśnie siedzimy wszyscy w naszym salonie. Jina już nie ma. Zaprosiłam za to dwóch dodatkowych kompanów. Viya wraz z Namem siedzą na środku kanapy otoczeni przez moich krzykliwych  znajomych i nie bardzo wiedząc jak się zachować. Nie pomagam im. Chce zobaczyć jak się to potoczy i ewentualnie pożniej pomóc. Jednak znając moją grupe nie będzie problemu z nawiązaniem rozmów. Jako pierwszy lody przełamuje Hobi.
- Nam jesteś szefem naszej J tak ?- pyta podekscytowany
- Dokładnie tak- odpowiada grzecznie mimo iz jest od nas starszy szacunek płynie z jego ust
- I nie czujesz się dziwnie pijąc z nią przy jednym stole- pyta V
- Jasne że nie- śmieje się i patrzy na mnie- J jest najlepszą przyjaciółką mojej Viyi, więc nie raz z nimi piłem i nie raz rozwoziłem je pijane do domu
- J robisz wstydu na mieście takim zachowaniem- mówi Jimin i całuje mnie w polik.
- Ej jaki wstyd- śmieje się – kobieta też może pić jak facet
- Przestań my nie pijemy- odzywa się Viya- my chlejemy- unosi w moim kierunku kieliszek z alkoholem, ja robie to samo i stukamy się nimi.
Dzwonek do drzwi przerywa naszą wrzawe śmiechu. Podnosze się dając znak Jiminowi aby naszykował telerze w kuchni a ja odbiore pizze, którą zamówiliśmy. Za drzwiami stoi młody chłopak z 10 pudłami pizzy. Daje mu pieniądze i odbieram ją od niego, cofam się o parę kroków nie widząc dokąd ide, a kopniakiem próbuje zamknąć drzwi, ale jak na złość nie wiem co robie. Wkońcu wpadam na kogoś za mną. Czuje na plecach mocne mięśnie i szeroką klatke, a wytatuowana ręka sięga do drzwi aby je zamknąć. Jego perfumy ogłuszaja mnie na chwile, bo nie umiem się odsunąć od jego ciepła. On robi to za mnie i jakdyby nigdy nic bierze odemnie pudełka i wraca do salonu. Ja nadal stoje jak słup soli. Bire głęboki oddech, zamykam oczy i modle się o rozum. Po chwili wracam do innych. Już w progu widze wzrok Viyi patrzący na mnie po chwili przenosi go także na Jungkooka. Udaje że nic nie widze i siadam przy Jiminie.
- Jimin powiedz mi co z tym ślubem- pyta Nam
- Jezu to wy po zaręczynach jesteście – pyta V
- Już od roku- mówie przełykając kolejny kęs pizzy
- Na co czekacie- pyta Hobi
- Właśnie- dorzuca Viya, ale z niej wredota, wiem że uwielbia tą drame ślubową
- Jakoś nie śpieszy mi sie- mówi w końcu Jimin na nikogo nie patrząc
- To po co się zaręczyłeś- odzywa się pewnie JK- po to aby zaklepać dziewczyne i aby ci nie uciekła?- nie spodziewałam się tego pytania po nim.
Widać, że nie tylko ja, bo wszyscy lekko zszokowani patrzą na niego a Viya chyba się zakrztusiła napojem, bo kaszle jak szalona. Jungkook twardo patrzy na Jimina, a on delikatnie się uśmiech do młodego i mówi
- Nie taki był mój plan- odwraca się do mnie- ale teraz myśle po prostu że skoro kochamy się na tyle mocno to nie jest nam potrzebny do tego papier i tak będziemy ze sobą do końca.
Uśmiecha się i składa pocałunak na moich wpół otwartych ustach. Po chwili oddaje uśmiech ale czuje się z tymi słowami lekko dziwnie. Gdy się odsuwa , widze że reszta tez powoli dochodzi do siebie i wraca do jedzenia, tylko dwa spojrzenia nadal są zbyt harde by odpuścić. Jeden z nich należy do Viyi, która patrzy wrednie na mojego Anioła a drugi Jungkooka, który patrzy na mnie. Nie moge odczytać jego uczyć ale oczy mówią jedno. Niedowierzanie. Odwracam wzrok i rozlewam nam napoju tym samym kończąc tą dziwną sytuacje. Niedługo po tym wszyscy rozeszli się do domów.

Dużo poźniej leżąc w łóżku czekam na Jimina, aby zasnąć w jego ramionach. Gdy w końcu kładzie się obok mnie,
- Jeszcze nie śpisz- pyta całując mój obojczyk gdy przytula się do mojego boku
- Nie – odpowiadam- czekałam na ciebie
- Hmm świetnie, bo chciałem porozmawiać- odsuwa się na tyle aby widzieć moją twarz.
Odwracam się na bok również patrząc na jego twarz delikatnie oświetloną moją lampką nocną. Jest to czysta perfekcja. Silna, piękna i idealna. Moja dłoń automatycznie przenosi się na jego twarz a kciuk zachacza o jego pełne usta. On patrzy na mnie z miłością i czułością. Uśmiecha się bardzo delikatnie i zbliża się składając pocałunek na moim czole.
- Posłuchaj mnie J- mówi- przemyślałem wszystko ostatnio. I chciałem powiedzieć ci że musimy coś zmienić w naszym życiu
- Tak?- pytam zdenerwowana
- Jesteśmy ze sobą długo a znamy się jeszcze dłużej- mówi pewnie- nikt nie zna mnie lepiej jak ty.- usmiecham się na te słowa
- to prawda – potakuje
- Jeżeli pragniesz ślubu jestem w stanie ci go dać prawie natychmiast- mówi twardo- wstać rano i zorganizować wszystko co tylko zechcesz, tylko powiedz czy tego pragniesz?.
To pytanie mnie zaskakuje, bo jedyne czego prage to miłości i szczęścia i on o tym wie.
- Jimin moje pragnienie znasz,- mówie – zawsze ci mówie że potrzebna mi miłość i szczęście, a będe to miała gdy i ty będziesz szczęsliwy
- Do szczęścia jesteś potzrebna mi ty imyśle że nowy członek rodziny
- jak to myslisz- mówie zaskoczona
- Myśle że czas najwyższy postarać się o dziecko kochanie- mówi czekając na moją reakcje, która sprawia że zamieram.
- Dziecko?- powtarzam cicho.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz