Rozdział 34

63 9 0
                                    

Ten tydzień mija nam szybko. Wspólne spacery. Wyjścia do kina i oczywiście czułość. Tego nam barkowało, tego czasu dla siebie. Mając go zauważyłam, że Jimin nadal jest moim Jiminem i zawsze nim pozostanie. Moje myśli krążyły wokół niego.
Ostatniego wieczoru wychodzimy na kolacje. Jutro z samego rana czeka nas podróż do domu.
- Co byś zjadła J- pyta się mnie gdy kelner podaje nam menu
- coś lekkiego, po obiedzie twojej mamy nadal czuje się pełna- śmieje się
- masz racje ja też- kiwa głową- więc wino na początek i może po prostu sushi?
- świetnie- potakuje głową
Gdy kelner zbiera od nas zamówienia, rozpoczynamy rozmowe.
- powiedz mi jak ci idzie szukanie domu- pyta z nienacka
- wybacz w tym tygodniu niczego nie szukałam- rzucam, a on się uśmiecha - ale jak tylko wrócimy przejrze oferty i coś będe powoli wybierała
- w porządku- mówi spokojnie- mam nadzieje, że znajdziemy cos w miare szybko, bo nie chce czegoś robić na ostatnią chwile
- spokojnie nie śpieszy sie- odpowiadam
- tak, nie śpieszy- wyczuwam w jego głosie ironie, ale jej nie komentuje, bo i po co?
W końcu nasze zamówienie przynosi kelner. Smakuje obłędnie, szczególnie wino którego dawno już nie piłam. Po posiłku Jimin zaprasza mnie do tańca.
- wyglądasz zjawiskowo jak zwykle J- mówi na ucho podczas powolnego tańca.
Uśmiecham się, sam wybrał mi tą sukienke więc jak mogłabym mu się nie podobać? Ciągnie się ona aż do ziemi i jest koloru kremowego prawie białego a przy moich czarnych włosach robi to duże wrażenie. On ubrany w białą koszule, która odpięta pod szyją ładnie eksponuje kawałek jego tatuażu. Pachnie męsko i intensywnie. Z bliska moge się przyjrzec jego pełnym wargą, które właśnie zwilżył jezykiem. Ten ruch wywołał u mnie drżenie na całym ciele. Unosze wzrok z jego ust na oczy. Ciemne otoczone delikatnymi rzęsami.
- a ty jest6es przystojny jak zwykle- mrucze i głaszcze jego kark.
Lekko suniemy po parkiecie,z gracją i wdziekiem. Jego dłoń porusza sie po moich plecach w przyjemnym geście. Kłade głowe na jego barku i daje mu się prowadzić. Wdycham jego zapach z przyjemnością. Czy można tęsknić za czymś co ma się na co dzień?

Pożegnania zawsze są cieżkie. Szczególnie z rodziną.
- Następnym razem przyjedźcie już w większym składzie- krzyczy mama w naszą strone, a ja tylko macham jej wsiadając do auta
- Jasne mamo- krzyczy Jimin i również zasiada na kiejscu kieerowcy.- to co wracamy do domu?
Kiwam głową i zapinam pasy.
- Idziesz jutro na joge?- pyta Jimin gdy jesteśmy w połowie drogi.
- nie wiem jeszcze- odpowiadam- a co?
- mysle, że już wystarczająco się wyluzowałaś- mruga sugestywnie- a jak nie to ja ci pomogę
- kusząca propozycja- mówie z uśmiechem.
Czy jestem w stanie już zrezygnować z Jungkooka i naszych potajemnych spotkań? Zdecydowanie nie powinien to być problem. Jednak na ten moment jeszcze tego nie chce. Jeszcze nie nacieszyłam się nim, w ten zachłanny sposób.
- Chyba jeszcze pójde na parę sesji- potwierdzam tym zdaniem moje myśli.
- Dobrze- mówi i kładzie swoją dłoń na moim udzie.

***

- Dawno cie nie widziałam –  Viya przytula mnie mocno – słyszałam że cie nie było cały tydzień
- Hej, pojechałam odpocząć z Jiminem- oddaje uścisk- a ty jak się czujesz?
- Daj spokój czuje się bardzo dobrze- odsuwa się z wielkim uśmiechem
- a gdzie masz mini wersje taty?- pytam i zasiadam na fotelu w kawiarni
- cóż zatrudniłam nianie- odpowiada i wzrusza ramionami- chce już wrócić do pracy, nie moge dłużej wytrzymać w zamknięciu
- rozumiem, a co na to Nam?
- on też mnie rozumie- siada obok mnie- ale ustaliłam z nim, że będę pracować co dwa dni, a poźniej się zobaczy
- Świetnie, że się dogadujecie w takich tematach i podejmujecie decyzje razem- sycze do siebie opuszczając wzrok na swoje kolana
- a co to za ton?- pyta delikatnie- co się dzieje?
- A jak zwykle Jimn rozrabia-- wzdycham- miesiąc temu omiawialiśmy podobna kwestię
- i dlaczego mi nic nie mówsz tylko dowiaduje się po czasie- marszczy w złości czoło- opowiadaj.
- no co tu dużo mówić- wzruszam ramionami – chciał abym siedziała z dzieckim w domu i nie ruszała się z niego
- a praca?
- no stwierdził, że dobrze by było gdybym zajeła się domem- uśmiecham się sztucznie- wiesz pani domu itd.
- a ty co na to ?
- a co mogłam powiedzieć?- pytam- sprzeciwiłam się i wybuchła awantura
- no oszalał ten masz Anioł- rzuca
- już się pogodziliśmy i widze że zaczyna się starać- mówie do niej- ale zauważyłam, że odkąd temat dziecka się pojawił to wraz z nim pojawiły się problemy.
- może tak samo jak i on, tak i ty narzucacie sobie za duża presje i stresujecie się nie potrzebnie.
- może tak być- przytakuje
- musisz się rozluźnić- proponuje mi
- Już to robie- odpowiadam- zapisałam się na Yoge
- świetny pomysł- poklaskuje delikatnie- moge chodzić z tobą?
- nie wiem zapytam czy są jeszcez wolne miejsca- wymyślam na szybko, bo nie sądziłam, że to potoczy się w tą strone
- zapytaj, przyda mi się troche ruchu- robi ruchy okrężne głową- zastałam się w tej domowej atmosferze- uśmiecha się.
- jak mały ?- pytam zmieniając temat
- oj rośnie a wraz z nim ząbki – otwiera szeroko oczy- co za koszmar- rozwija swoją wypowiedź a ja tylko się jej przyglądam i słucham jak z ekscytacją opowiada o swoim maluchu.
Dziecko jest cudem. Jednym organizmem stworzonym z dwóch osobnych. Owocem miłości, zaufania i szczęścia. Nie każdemu zdaża się cud ale każdy na taki liczy.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz