Rozdział 7

82 8 1
                                    


Moja co tygodniowa rozmowa z Jiminem zawsze wygląda tak samo. Jak się czujesz? Dobrze jesz? Tęsknisz? Niby ta sama formułka, ale jak bardzo ważna dla nas, aby przetrwać.

- Kochanie kiedy wracasz? - pytam po raz kolejny, nie poddając się, bo być może data zmieniła się od ostatniego razu.

- Powinienem już za tydzień być w domu – Jimin nie traci cierpliwości, on sam tęskni.

- Wiesz już na ile? - obracam w dłoni pilot, który trzymam od paru minut

- Nie wiem, dowiem się w ostatnim dniu – wzdycha z bezsilności

- Dobrze, będę czekać - mówię stęsknionym głosem.

- Powiedz jak sprawa Jungkooka? - pyta, nagle się ożywiając.

- W piątek mamy rozprawę, zobaczymy jak to wszystko się potoczy - cieszę się, że w końcu przyszło wezwanie z sądu

- Jak on czuje się z tą sytuacją?

- Wydaje się lekceważyć całą tą sytuacje, jest dumny z tego, że obronił tą dziewczynę – mówię, nakrywając się białym puchatym kocem.

- Nie dziwie się, bo na jego miejscu zrobił bym to samo – odpowiada pewnie, a ja uśmiecham się na to słowa. Jest cudownym człowiekiem.

- Mam nadzieje, że sprawa potoczy się szybko, a on wróci do siebie do miasta – mówię spokojnie

- A to dlaczego? - pyta niczego nieświadomy Jimin

- No wiesz, tam będzie pod skrzydłami taty i Jina więc chyba już nic nie wywinie - odpowiadam, mając nadzieje, że właśnie tak będzie.

- Jin pewnie jest na niego wkurzony – Jimin parska śmiechem

- Oczywiście, że tak - mówię pewnie – dostało mu się za to, że wcześniej mu nie powiedział, on jako policjant mógłby coś pomoc lub pociągnąć za sznurki

- A Jungkook swoje – śmieje się po raz kolejny

- A on swoje – wzdycham.

- Dobra, muszę kończyć – w jego głosie słychać niechęć - idę na zbiórkę

- Jasne leć, kocham cie – dodaje zanim się rozłączy

- Zobaczymy się niedługo - rozłącza się.

Dzisiejszy dzień spędzę przed telewizorem, z ulubionym serialem i kubkiem kawy. Mam wolne i nie muszę pędzić do pracy, więc rozsiadam się wygodnie i zaczynam swoje lenistwo z Pamiętnikami Wampirów. Nie na długo, bo gdy Damon zabija Lexi, a ja unosze się z oburzenia, słyszę dzwonek do drzwi. Jest godzina 10 rano, a ja nie spodziewam się nikogo. Podchodzę do drzwi i zanim je otworzę zerkam przez judasza. Otwieram je z uśmiechem na twarzy, bo naprzeciw mnie staje tak samo uśmiechnięty Hobi, a zaraz obok niego V.

- Hej – krzyczy Hobiasz i pakuje się do mieszkania bez pozwolenia, które nie oszukujmy się i tak by dostał. V uśmiecha się szeroko i wchodzi za nim. Zamykam drzwi i idę ich śladami do kuchni.

- J jakie piękne masz mieszkanie - ekscytuje się V, mijając się ze mną w wejściu do kuchni

- Dziękuję - odpowiadam i siadam na krześle przy stole - a wy co tu robicie ? - pytam

- Jak to co ? Przynieśliśmy śniadanie - odpowiada śpiewnie Hobi równocześnie tanecznym krokiem przeszukuje szafki kuchenne.

- Zdecydowanie potrzebujesz tu jakiegoś kolorowego obrazu - V nadal rozgląda się po mieszkaniu - namaluje ci taki – woła z gdzieś z głębi mieszkania.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz