Rozdział 33

69 11 0
                                    

Pierwsze dwa dni w domu u mamy Jimina mijają nam na rozmowach i na cieszeniu się swoim towarzystwem. To złota kobieta o ciepłym uśmiechu i jeszcze cieplejszym sposobie bycia. Jimin odziedziczył po niej usmiech w którym tak bardzo się zakochałam, a dziś wydaje się mi taki sztuczny. Jego zachowanie jest jakby bardziej zdystansowane, a słowa też nabieraja innego brzmienia. Nie zrozumcie mnie źle, wciąż go kocham całym sercem, ale teraz otworzyłam szerzej oczy i widze jakby więcej. Czy to co się ze mną dzieje a raczej z moimi myślami to jest wynik naszych kłótni? Czy może wynik tego, że w moich oczach zaczynam porównywać z nim i idealizować Jungkooka? Nie oszukujmy się, oni są kompletnie inni. Jungkook współczujący troskliwy i mocny w swoich postanowieniach, dbający o komfort swój i osób w swoim otoczeniu. Jimin też ma te cechy ale teraz dochądzą inne, np.: agresja słowna póki co. Nie wiadomo jak nasze losy potoczą się dalej.

***

- J kochanie- słysze głos Jimina gdy wchodzi do naszej tymczasowej sypialni- o tu jesteś.
- No hej o co chodzi?- pytam i siadam na łóżku a on obok mnie
- wiesz dostałem propozycje od moich znajomych z tutejszej jednostki na spotkanie- mówi i obejmuje mnie – oczywiście również masz zaproszenie?- uśmiecha się anielsko
- nie, nie będe wam przeszkadzać- nie oszukujmy się nie chce czuć się jak piąte koło u wozu, ale jednocześnie czuje podekscytowanie , bo po raz pierwszy spotkam znajomych z pracy Jimina- wiesz może być im troche nie zręcznie ze mną
- przestań, bez ciebie nie ide – całuje mnie w policzek
- jesteś pewien?- pytam dla pewności, ale uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy
- oczywiście- prycha- chodź wyrwiemy się na parę godzin spod skrzydeł mamy
- nie będzie miała nam tego za złe?
- pogadam z nią- wzdycha i łapie mnie za brode- zostało nam jeszcze parę dni razem więc parę godzin nie zrobi jej różnicy, chyba.
- chyba?- śmieje się, a on całuje mnie w usta powoli z czułością.
Kładzie mnie plecami na łóżku i zawisa nademną. Przerywa pocałunek , a ja obejmuje go dłońmi w pasie. Przygląda się mi, badając każdy detal skóry. Uśmiecham się gdy i on się uśmiecha.
- J po raz kolejny chce cie przeprosić- mruczy obejmując mój policzek dłonią- nie wiem dlaczego tak mi wtedy odbiło, czuje się z tym źle- wzdycha
- Jimin przestań oboje nie jesteśmy bez winy- mówie, bo taka jest prawda- obiecaj mi tylko , że to się nie powtórzy
- Obiecuje- szepcze i mnie całuje.
Jego usta smakuja jak dom, jak miłość. Jestem pewna, że moje serce należy do niego, czuje go tam. Zajmuje jego większą cześć.
Tylko dlaczego czuje tam też mały zalążek uczucia do Jungkooka? Czuje jak zagnieżdźił się wygodnie i zaczyna się rozpychać łokciami aby wypchnąć mojego anioła. Walka pomiedzy niebem a piekłem, tylko pogubiłam się kto po jakiej stronie stoi. Na razie uczucie jest nie groźne, ale zaczne walczyć i zostawie tam tylko jednego.

***

Późnym wieczorem wchodzimy do baru, który jest już zamknięty, ale właściciel pozwolił nam tu zabawić dłużej. Zostało tu tylko paru niedobitków, którzy na czwartkowy wieczór kończą swoją przygode. Muzyka gra z głośników ciszej niż w innych barach, a atmosfera mimo unoszącego się dymu tytoniowego jest przyjemna. Nie ma tu poprzewracanych butelek i szklanek po piwie na stolikach, ani rozlanych trunków.
Jimin opiera swoją dłoń na moim pasie i prowadzi mnie w głąb lokalu. Ide z nim rozglądając się wkoło i chłone atmosfere. W końcu dochodzimy do stolika przy którym siedzi trzech mężczyzn. Jimin wysuwa mnie lekko na przód i już na wstępie bez ceregieli przedstawia mnie
- chłopaki to J, moja narzeczona- wskazuje dłonia na mnie, a ja uśmiecham się szeroko- J ten po lewej to Lee- podaje mu dłoń- kolejny Rey i Syong- z nimi również się witam.
- Witaj J- odzywaja się chórem – miło cie poznać – dodaje Rey, którego biały i szczery usmiech jest powalajacy, tak samo jego błękitne oczy, które w korei są rzadkością. Na bank dziewczyny za nim szaleją, bo jego uroda wskazuje na mieszanke Europejską.
- w takim razie proponuje coś do picia na rozgrzewke- mówie zasiadając na pustym krześle, a obok mnie Jimin zarzucając dłoń na moje plecy.
Obok mnie siedzi Syong jest wysoki i barczysty, a jego krótko ścięte włosy podkreślają jego mocną i wyrazistą urode. Oczy ma zwężone co dodaje mu lekkiej grozy.
- pójde do baru i zaraz coś przyniose- mówi i wstaje- co chcecie?
- ja poprosze piwo- mówi siedzący naprzeciw mnie Lee- nie moge się upić- dodaje, a policzki mu różowieją. Ma bardzo delikatną urode, a jego twarz z powodzeniem może być fotografowana, tą swoja delikatnością przypomina mi V. Dziwne, że taka osoba jest w Armii. Nie pasuje tam kompletnie.
- ja też poprosze piwo-  opieram się o  stolik, dziś mam okazje się rozluźnić.
Kiedy każdy wie czego się napije, Syong idzie do baru. Jimin rozmawia z chłopakami, a ja wciąż rozglądam się po pomieszczeniu w który o dziwo zostalismy sami.  Już po chwili do stolika wraca Syong z taca.
- masz J – podaje mi moje piwo Jimin- ja nie pije
- Jeden ci nie zaszkodzi- śmieje się Lee – tez nie będe dużo pił
- nie chce- zaprzecza Jimin- może później.
- w porzadku - śmieje się
- mam nadzieje że dziś się nie upijemy- wzdycha Rey
- ja na pewno nie- zapewnia Lee , a reszta się z niego śmieje jakby opowiedział dobry żart.- o co wam chodzi? - mówi lekko piskliwie. Ma w sobie coś z dziecka, nawet głos ma urokliwie delikatny.
- zobaczymy, a teraz na zdrowie- Rey unosi kufel z piwem w toaście. Zaczyna się robic głośno i to tylko dzieki naszemu stolikowi.
- do kogo należy bar- pytam z ciekowości- właściciel nie ma nic przeciwko?
- Nie spokojnie- mówi Rey- wybacze wam, jeżeli czegoś nie rozwalicie
- To twój bar?- pytam zdziwiona
- tak odziedziczyłem po ojcu- rozgląda się – kiedy zachorował, ciężko mu było pogodzic się z tym, że coś o co zawsze walczył od tak straci . Więc wziąłem ten bar pod swoje skrzydła i prowadze go wraz z ojcem, który zaglada tu raz na jakiś czas.
- wow jak godzisz czas pomiędzy praca a barem?
- musiałem zrezygnować na rzecz tego oto baru- uśmiecha się – coś kosztem czegoś niestety.
- Oczywiście- kiwam głową.- świetnie móc was poznać- usmiecham się szeroko
- My tez się cieszymy, bo Jiminssi non stop o tobie mówi- mówi Lee
- o doprawdy?- odwracam się do Jimina i posyłam mu uśmiech- pewnie same głupoty
- tego nie wiemy ale mówi dużo- śmieje się Rey
- nie gadajcie tylko pijcie- rzuca Jimin w ich kierunku
- spokojnie nie wydamy cie jakim pantoflem jesteś- szczerzy się Lee- ups za późno- śmieje się w głos. On jest mieszanką Hobiego i V. Zdecydowanie.

***

- Dobra mam dość- mruczy Lee i opiera głowe o dłonie- miałem wypić tylko jedno.
- Ale wiadome było, że tak nie będzie- śmieje się Jimin który sam wypił już drugie piwo. Wszyscy są już lekko zakręceni i zaróżowieni na twarzy. Rozmawia nam się naprawdę dobrze. Muzyka z głośników zachęca do tańca i w sumie dłużej nie czekam i łapie dłoń Jimina.
- A ty gdzie mnie ciągniesz- pyta się mnie
- do tańca kochanie- śmieje się i zabieram go na pusty środek baru.
Po chwili Rey podgłaśnia muzyke i kiwa nam kciukem w górze. Po pierwszej piosence podchodzi do mnie Lee i odbija mnie Jiminowi, a ten się śmieje i odchodzi do stolika. Lee na parkiecie wymiata, nasze ruchy są szybkie i szalone tak jak muzyka. Nasze tańce przypominają te na koncertach rockowych. A gdy muzyka zmienia się na wolniejszą, Lee łapie mnie w pasie i stara się tańczyć chyba tango, co kompletnie nam nie wychodzi, depczemy po sobie i śmiejemy się w głos. W końcu wracamy do stolika. Twarz mojego kompana ze śmiechu i alkoholu przypomina buraka, a jego włosy kompletnie oklapły.
- to było szalone Lee- klepie go po plecach- musimy to powtórzyć
- na pewno nie teraz- opiera zmęczony głowe czołem o blat stolika.
Śmieje się pod nosem, łapie za kufel z resztką piwa i wypijam zawartość jednym duszkiem. Rozglądam się po twarzach przy stoliku. Jimin siedzi cicho i pije wode, Rey poszedł do baru, a Syong zagaduje zmęczonego Lee.
- zatańczysz- pytam po raz kolejny Jimina a on usmiecha się
- jak masz jeszcze siłe kochanie- wstaje i porywa mnie w objęcia.
Stajemy  nie daleko stolika i zaczynamy powoli się kołysać.
- Jak się bawisz – pyta mnie
- wspaniale- mrucze w jego szyje- dziekuje, że mnie zabrałeś ze sobą
- dziekuje, że mi towarzyszyłaś- głaszcze mnie dłonią po plecach
- wiesz ciesze się, że spędzamy ten czas razem.- unosze głowe- zależy mi na tym aby naprawic nasze stosunki
- mi tez zależy- kiwa głową i całuje mnie delikatnie- mamy tyle planów na życie, razem tak jak chcieliśmy, po co je niszczyć?
- dokładnie- wzdycham- musimy walczyć o tę miłość wiesz o tym prawda?
- tak wiem i nie poddam sie- mruczy- nigdy cie nie zostawie.
Całuje go mocno, ale krótko. Tańczymy długo tuląc się do siebie.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz