Rozdział 24

64 10 1
                                    

Jeżeli ktoś jeszcze nie wierzy w Aniołów stróżów, to niech się przygotuje na to… mój anioł wczoraj mnie wysłuchał. Tak, dokładnie. Właśnie w tym momencie impreza w naszym domu trwa już od godziny. Ja siedze naprzeciw drzwi wejściowych, jakbym czekała na wejście diabła , w każdej chwili gotowa aby zabrał mnie ze sobą. Jednak mojego diabła nie ma i nie zapowiada się aby się pojawił.
- nie czekaj na niego- podskakuje na fotelu gdy Yoongi szepcze mi do ucha- powiedział że nie da rady
- nie czekam- kłamie a w moim głosie na pewno słychać zawód
- wiem, że się do siebie ostatnio zblizyliście- mówi a ja odwracam się do niego i patrze mu w oczy- widać to było gołym okiem
- o czym ty mówisz Yoongi- udawany śmiech opuszcza moje usta, a po skroni spływa kropla potu
- Posłuchaj mnie J- bierze mnie za dłonie i przybliża do siebie jeszcze bardziej- wiem, że jesteś mu wdzieczna za tamten dzień i za to że miałaś gdzie sypiać przez ten czas, polubiłaś go jeszcze bardziej i to jest zrozumiałe, że się do siebie zbliżyliście.
- tak masz racje- kamień spada mi z serca gdy mówi tylko o tym- pomógł mi  to prawda no i spędzał ze mną dnie gdy ciebie brakło- udaje smutną
- przestań ptaszyno ze mną pogrywać- śmieje się jednym kącikiem ust- wiesz że musiałem, a Jungkookowi na pewno to nie przeszkadzało- mówi poszerzając lekko swój uśmiech
- czemu?- pytam z ciekawości
- powiem ci coś w sekrecie i błagam nie mów mu że wiesz to ode mnie- rozgląda się konspiracyjnie dookoła- bo on jak był młodszy to przed wyjazdem podkochiwał się w Tobie- mówi poważnie, ale ja mam nadzieję że przemawia przez niego alkoholowy żart.
- o czym ty mówisz- śmieję się do niego próbując ukryć mój szok- jesteś pijany
- J ja jeszcze nic nie wypiłem- syczy – ale spokojnie z tego co wiem to jest już stara historia więc nie przejmuj się nim.
Jezu, Suga dlaczego mi to mówisz? Co ja mam teraz zrobić z ta informacją? Czuje ciepło na polikach gdy przypominam sobie jego ostatnie słowa

„- Popatrz na mnie J- mówi gardłowo- jeżeli ten kutas jakkolwiek znowu cię zrani, czy to słowem, a nie daj boże gestem. To pamiętaj, mój dom jest też twoim domem- mówi, a ja kiwam głową, łzy zaczynają krążyć w oczach- i jeszce jedno- podchodzi już bardzo blisko rozgląda się i łapie mnie za podbródek- nie zapomne, bo nie chce”

albo te słowa i czyny

„- czego chciał- pyta wściekły sycząc  i plując jadem
- jedzie teraz po mnie- mówie spokojnie- muszę się zbierać.
A on kręci głową w niedowieżaniu. Robi zamach i jego pięść wali w drzwi za mną robiąc ogromne szkody. Nie boje się go. Ufam mu.
- Rozumiem- mówi patrząc mi w oczy- ale będę tu zawsze czekać na ciebie.- przygląda się mi i muska ustami moje, po czym odsuwa mnie na bok i wychodzi z salonu.”

To wszystko brzmi mi teraz w uszach głośno i dwuznacznie. Nie wiem co o tym mysleć. Nie zauważam gdy Suga znika za drzwiami łazienki chyba bez słowa. Nie wiem , nie pamiętam bo byłam zbyt zajęta myślami. Z zaciśniętymi ustami wchodze do salonu gdzie bawi się cała reszta.
- Hej J gdzie byłaś słoneczko- podchodzi do mnie zadowolony V i mocno przytula lekko się chwiejąc
- a rozmawiałam z Sugą - odzywam się – a wy pijecie bezemnie?
- tylko troszke, aby przetrwać ten niezręczny klimat- szepcze mi do ucha by nikt nie usłyszał.
- rozumiem- wiem o czym mówi.
Hobi przyszedł dziś ze swoją dziewczyną Minhoo. Dziewczyna jest przeurocza i bardzo sympatyczna, przez co idealnie pasuje do Hobiasza, a ten jest w nią wpatrzony jak w obrazek przez co nie schodzi mu uśmiech z twarzy. Patrzy się na to przyjemnie i ciesze się że znalazł kogoś kto podkresla mu jego uśmiech. Jestem pewna, że nie zgodzi się z tym V, który patrzy na nią jak na moja szarą pustą sciane bez obrazów parę miesięcy temu, czyli z lekką odrazą.
- V jestem pewna że jesteś ponad to- ściskam go za ramiona dla pewności- broda do góry, to nie jest warte twojego smutku na przystojnej twarzy.
On uśmiecha się i kiwa głową po czym łapie mnie za dłoń i prowadzi w kierunku reszty. Sięgam po butelke z piwem i siadam na kolanach Jimina, który posyła mi uśmiech. Wszyscy rozmawiają i śmieją się z głupich żartów. Jest przyjemnie ale dla mnie to kogoś brakuje. I gdy już wszyscy rozchodza się do domów, ja znikam w sypialni z telefonem w ręku. Pisząc sms do Jungkooka
„ Hej. Mam nadzieje że u ciebie w porządku? Czemu nie przyszedłeś?”  mój palec wisi nad ekranem, zastanawiam się czy to jest dobry pomysł aby wysyłać mu ta wiadomość. Nagle drzwi sypialni się otwierają, a do środka wchodzi zadowolony Jimin, przez przypadek mój palec wciska „wyślij”. Już po ptokach. Poszło. Zaciskam oczy i wkładam telefon do szuflady szafki nocnej. Za moimi plecami pojawia się Jimin i przytula się do mnie. Owija mnie ramionami, a jego zapach drażni mój nos. Usta kieruja się do szyji. Przyjemne uczucie rozchodzi się po moim ciele.
- w końcu sami- mruczy i zachacza nosem o płatek mojego ucha
- masz zamiar to wykorzystać?- pytam wzdychając
- zdecydowanie tak- mówi gdy jego dłonie odpinają moją sukienke, która opada na ziemie. Zostaje w samych majtkach. Jego dłonie łapią za piersi, a ja opieram się o niego całymi plecami. Miło jest sobie przypomnieć to uczucie w jego ramionach które zawsze dawały mi rozkosz. Nadal dają. Udowadnia mi to po paru minutach gdy, nasze ciała tworzą jedność. Splata nasze dłonie razem nad moją głową i powolnymi ruchami syci się tym doznaniem. Karmi nas powoli z rozwagą. Nagle się zatrzymuje, a moje oczy otwierają się i patrza na niego pytająco
- J chce ci powiedzieć że cie kocham- całuje mnie lekko- i żebyś wiedziała  że nigdy cie nie zawiode- całuje mnie ponownie.
Zaczyna z powrotem się we mnie poruszać, a ja zamykam oczy. Jęcze gdy czuje jak nasze brzuchy kleją się od wspólnego potu, a moje piersi ślizgają się po jego klacie potęgując doznania. Pocałunkami schodzi na moją żuchwe przygryzając ją lekko. To wzbudza we mnie wulkan i zarzucam nogi na jego biodra dając mu znak aby przyspieszył. Muszę poczuć mocniej i głebiej. On rozumiejac mnie przyspiesza gdy tylko przenosi moje dłonie na biodra. Moje dłonie łapią za rame łóżka, a Jimin narzuca nam szybkie tempo, które dla nnie jest i tak za mało intensywne.
- Mocniej – jęcze błagalnie, a on z wysiłkiem i lekkim rykiem z gardła przyspiesza.
Uchylam powieki i zerkam na niego, twarz ma okrytą potem, skupiona, napięta i piękną. Czuje błogostan i zamykam oczy. To jest nasz pierwszy raz od czasu kłótni, pierwszy raz od dłuższego czasu gdy uprawiamy seks bez żadnych wymagań i oczekiwań. Cieszy mnie to. Z radością zbliżam się do końca. Jimin jak nigdy ściska mnie bardzo mocno za biodra i przyśpiesza wyczuwając mój orgazm. Sycze ale podoba mi się to. Gdy dochodze widze gwiazdy, a wśród nich nie ma anioła, jest diabeł który ciemnym i seksownym wzrokiem przygląda się swojemu dziełu jakie na mnie dokonał i syci się moimi jękami, które pod jego wzrokiem są bardziej dzikie. On z satysfakcją przygryza warge i odchyla głowe sam eksplodując. Słysze wyrażnie jego gardłowe warczenie, ruchy wcale nie zwalniają, a jego długie włosy osłaniają jego seksowny uśmiech satysfakcji. Wraca spojrzeniem do mnie, a ja z zachwytu trace oddech. Jest piękny i dziki. Jego wykolczykowana brew unosi się , jakby pytając czy chce więcej. Tak Jungkook, chce. Uśmiecham się. Wtedy po raz pierwszy zamiast mojego anioła widziałam diabła, za którym tęskniłam i który wcale mi nie przeszkadzał.
Uchylam powieki i obraz się rozmywa. Rozglądam się szukajac go aby móc nasycić nim swój wzrok. Zamiast niego widze anioła który zmęczoy leży obok mnie i głośno oddycha. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy, a ja momentalnie czuje się winna, że moje odczucia nie są podobne, tylko jak głupia używam wyobrażni. Odwraca się w moją strone i całuje w ramie. Niespodziewanie kładzie dłoń na moim brzuch i robi nią  okręgi. Błagam Jimin nie rób tego. Myślę i zaciskam powieki z powrotem. Zaczynam się stresować. Niech nie wspomina o dziecku teraz, błagam. Niech nie psuje momentu. Jednak nic nie mówi, ale jego gest aż krzyczy, „ mam nadzieje że ją zapłodniłem” . Czy ze mną jest coś nie tak? Dlaczego tak mnie przeraża głupi gest. Oblewa mnie zimny pot i w głowie mi się kręci. Podnosze się szybko z łóżka , nie patrząc na mine Jimina gdy podnosi się do siadu i pędze do toalety. Odkręcam zimną wode pod prysznicem i wskakuje pod nią. To mnie otrzeźwia. Oddycham już spokojniej i nie panikuje. Wracam do łóżka. Jimin śpi, w sumie to i dobrze, nie chce się tłumaczyć. Wzdycham i nakrywam się kołdra. Zamykam oczy, a pod nimi wita mnie seksowny uśmiech Jungkooka. Ogrzewa mnie i uspokaja. Zasypiam z uśmiechem na ustach.

***

W poniedziałek w biurze nie moge się skupić. Wczorajszy seks zwalił mnie z nóg, a raczej moja wyobraźnia to zrobiła. W sumie to czuje się winna. Jimina rano już nie było, a chcialam go przytulić i wybadać sytuacje czy go uraziłam. Nie chcialam spanikować. Nie chciałam znowu czegoś psuć. Wróce do domu i przygotuje nam kolacje i może jakiś seans filmowy.
Z zapałem zapisuje liste zakupów na kartce. Nagle telefon w mojej torebce się odzywa.
- halo- nawet nie zerkam na ekran bo nie mam już tego w zwyczaju
- no hej ptaszynko, co u ciebie- pyta się Yoongi
- cześć- rzucam leniwie- a nic właśnie planuje.
- można wiedzieć co ?- jego głos wskazuje na to że wcale go to nie interesuje
- randke z Jiminem- śmieje się gdy ni to jęczy ni to wymiotuje na te słowa
- błagam wy już nie powinniście randkować
- oj przestań- śmieje się i okręcam w fotelu- dzwonisz tylko po to aby mi marudzić?
- Oczywiście że nie- prycha- chce ci dać znać, że zorganizowałem występ Jungkookowi w tym dużym barze na przedmieściach
- wow to świetnie
- mam nadzieje że będziecie- mruczy leniwie i chyba pod koniec ziewnął
- a kiedy?
- za dwa tygodnie w czwartek niestety
- ja będe na pewno ale nie jestem pewna co do Jimina, bo mówił coś o wyjeżdzie w któryś tydzień do starej bazy.- przypominam sobie
- pogadaj z nim- odzywa się – nie musicie kupować biletów, bo już załatwiłem wam wejściówki.
- O boże dziękujemy ci Panie i Władco- prycham
- Spadaj- mówi i się rozłącza.
Nim odłoże telefon do torby sprawdzam wiadomości. Zero odzewu od JK. Na pewno nic mu nie jest, bo złe wieści roznoszą się szybciej niż dobre. Ciskam mocno telefonem do torby, w której zabrzęczały znajome klucze.

***

Stoje na podjeździe i się wacham. Przecież pozwolił mi ich używać prawda? Wejde i sprawdze czy z nim w porządku. Tak, podejmuje decyzje i ide w kierunku drzwi. W dłoni już od godziny trzymam klucze których nie chce się pozbyć.
Otwieram nimi wejście, po czym wchodze. W korytarzu panuje ciemność. Ide cicho i zapalam włącznik gdy natrafiam na niego na ścianie. To oświetla schody po których kieruje się od razu w górę. Mam przeczucie, że to właśnie tam go znajde. Nie myle się, bo drzwi do mojej dawnej sypialni są otwarte a na łożku leży tylko skotłowana kołdra. Wchodze do środka pokoju, ale nikogo tam nie ma.
Tak myślałam dopóki nie usłyszałam trzasku drzwi. Poczułam jak silna dłoń łapie mnie w pasie, a druga łapie mnie za szczęke odchylając ją do tyłu. Głowa ląduje na dobrze mi znanym barku. Wzdycham  i uchylam usta. Przy uchu czuje jego oddech.
- Wiedziałem że wrócisz – mruczy tak głeboko, że aż kolana się podemną ugięły. Wystarczyły mi te trzy krótkie słowa i wiedziałam, że przepadłam. Od tej chwili diabeł zamknął swoje wrota mnie zostawiając w środku razem z nim.

Behind my Angel's Wings /BTS/ Zakończone/ W Trakcie Poprawek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz