*Alma*
- Dobry wieczór - podskoczyłam na dźwięk głosu mężczyzny, który zakradł się do mnie od tyłu - Możemy się dosiąść?
Odwróciłam się, a wtedy kufel, który trzymałam w dłoni, zrobił się kurewsko ciężki i go upuściłam.
- Na szczęście się nie stłukł - zaśmiał się Maks podnosząc szklane naczynie - Witaj, Almo. Wolne?
- Hej... - wymamrotałam lekko zdezorientowana - Co wy tu robicie?
Przede mną stał Maks, a obok niego Ner. Ten drugi posłał mi uśmiech jak tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy i o mój Boże, puścił do mnie oczko.
- To jak? - tym razem odezwał się sam Ner - Możemy się dosiąść?
Chwile milczałam, analizując wszystkie za i przeciw. Gdy wreszcie się zdecydowałam i chciałam odmówić wspólnego picia, obaj mężczyźni złapali za krzesła i bez skrupułów usiedli obok mnie.
- Tak właściwie to ... - jęknęłam - Zaraz idę do domu...
Ner machnął ręką i specjalnie mnie ignorując, uniósł dłoń, po czym zawołał do siebie jednego z barmanów.
- Teraz siedzimy tutaj - powiedział do niego spokojnym głosem - Przynieś nam trzy piwa.
Byłam pewna, że młody wyśmieje bezczelne zachowanie Nero i każe mu samemu ruszyć dupsko. Ja bym tak zrobiła. On był barmanem, a nie kelnerem. Choć był to jeden z lepszych barów w mieście, to tutaj obowiązywała samoobsługa. Czyli pójść i samemu grzecznie dla siebie zamówić.
- Jasne - uśmiechnął się - Jakie?
Albo i nie, pomyślałam. Zawsze były wyjątki w społeczeństwie. Przecież to Ner Hillton. Znany w całym Salinas. Jemu się nie odmawia.
- Dla mnie i kolegi to samo co wcześniej, a dla Almi ... - zawahał się, patrząc na mnie niepewnie - Też piwo.
- Almy - poprawiłam go z lekkim, sztucznym uśmiechem - Jestem Alma - zamrugałam teatralnie oczami - I poproszę tym razem jakieś słodkie.
- No - Maks klasnął w dłonie - Więc dwa razy to samo co przedtem i do tego niech będzie jakieś słodkie, owocowe piwo.
Barman skinął głową na znak, że wszystko zanotował i odszedł informując, że wróci za około dziesięć minut.
Zrobiło mi się smutno, kiedy popatrzyłam na Nero. Trenowaliśmy razem cały tydzień, a on nawet nie zapamiętał mojego imienia. Za to Maks, z którym rozmawiałam może ze trzy raz, nie miał problemu z poprawnym wymówieniem słowa ALMA.
Próbowałam być obojętna i nie pokazywać po sobie, że w jakiś sposób mnie to dotknęło. Wyszłabym na idiotkę, albo gorzej. Wystarczyło, że rano dość mocno się zbłaźniłam przed Karolem.
- Co tutaj robisz? - zapytał Maks, przerywając moje głupie myśli - Dlaczego jesteś sama?
W pierwszej chwili jak tylko przypomniałam sobie właśnie o Karolu, to miałam ochotę powiedzieć, aby nie wtykał nosa w nie swoje sprawy. Jednak ostatecznie wzięłam głęboki wdech i rzuciłam:
CZYTASZ
TreNer
RomanceTrenerzy mają to w sobie, że lubią swoje podopieczne. A w świecie sportu i treningów, nie ma dzielenia się towarem. Jeśli już należysz do któregoś, nie możesz rozmawiać z innym. Zakazane jest nawet patrzeć na innego. Alma Bilter to dwudziestopięcio...