*Ner*
Po skończonym treningu, który trwał dwie i pół godziny, byłem wypompowany. Zamknąłem się w prywatnej łazience połączonej z moim gabinetem i wziąłem szybki, zimny prysznic.
Ochłonąłem. Trochę udało mi się spuścić z siebie ciśnienia, ale tylko na jakiś czas, bo potem natłok myśli znów powrócił.
- Hej - Kayle zaczepiła mnie jak tylko wyszedłem z ukrycia - Dokąd idziesz!?
Kurwa.
- Do domu - odpowiedziałem, gdy się drugi raz mijaliśmy - Nie mam humoru.
- To przez Lune?
Wziąłem głęboki wdech. Zerknąłem przez ramię i spojrzałem zmęczonym wzrokiem na dziewczynę.
- Tak i nie. Zły dzień.
- Spotkamy się wieczorem? - podbiegła do mnie, gdy byłem już przy windzie i zawiesiła mi się na ramieniu - Widzę, że cię wkurwili.
- Kayle, zostaw mnie.
- Chcę poprawić ci humor, skarbie.
Przejechała językiem po moim uchu. W innych okolicznościach wziąłbym ją do gabinetu i mocno zerżnął, ale nie dziś.
- Kayle...
- Ner, umiem sprawić ci wiele przyjemności.
Obejrzała się dookoła, a kiedy się upewniła, że nikogo nie ma, wsadziła dłoń w materiał moich dresów i przejechała koniuszkiem kciuka po moim fiucie.
- Kurwa, odpierdol się - warknąłem, odepchnąłem ją od siebie i wskoczyłem do windy - Nie mam humoru - powtórzyłem najostrzej jak umiałem - Nigdy więcej mnie nie dotykaj, gdy nie pozwalam.
Dostrzegłem w jej oczach strach. Wycofała się ostrożnie i zniknęła za blatem recepcji, najpewniej myśląc, że jestem jakimś pojebusem.
Zjechałem na dół. Wyszedłem z siłowni, przebiegłem przez drugą stronę ulicy i zaszyłem się w swoim mieszkaniu. Niestety nie mogłem usiedzieć w miejscu, dlatego zrobiłem jeszcze kilka pompek, ale i to nie pomogło.
- Ja naprawdę wariuję.
Nie umiałem tego wytłumaczyć. Naprawdę nie umiałem i nie znałem żadnego racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego Alma wbiła się w moją pamięć, lecz serio nie umiałem o niej zapomnieć. O niej; o jej łagodnym spojrzeniu, delikatnym uśmiechu, pięknych oczach i tym zajebistym pocałunku.
Leżąc na kanapie, sięgnąłem po telefon i spojrzałem na zegarek na wyświetlaczu. Wskazywał prawie ósmą.
- Dobra, niech się dzieje wola Boga.
Straciłem rozum. Straciłem zdrowy rozsądek i szacunek sam do siebie.
Ale musiałem do niej napisać i dowiedzieć się co słychać. Miałem wrażenie, że nie przyjdzie jutro na nasz trening. Bardzo tego nie chciałem, aby tak było.
Polubiłem jej obecność i nasze częste przepychanki.
Złapałem motywację na metamorfozę Almy. Chciałem jej pomóc. Zdecydowałem, że zrobię co w mojej mocy, aby pozbyć się z niej tych wielu niepotrzebnych kilogramów i doprowadzić ją do normalnej, atrakcyjnej sylwetki. Nawet jeśli miałoby to zająć rok czy pięć lat.
CZYTASZ
TreNer
RomanceTrenerzy mają to w sobie, że lubią swoje podopieczne. A w świecie sportu i treningów, nie ma dzielenia się towarem. Jeśli już należysz do któregoś, nie możesz rozmawiać z innym. Zakazane jest nawet patrzeć na innego. Alma Bilter to dwudziestopięcio...