36🏋🏻‍♀️

1.4K 124 16
                                    

*Alma*

Wstałyśmy z Chloe bardzo wcześnie, bo o siódmej miałyśmy samolot. Ojciec zadzwonił do mnie chwile przed snem i oznajmił, że wykupił nam bilety po to, żebyśmy właśnie przyleciały do niego samolotem.

Wzięłam gorący, dwudziesto minutowy prysznic, który miał przynieść ukojenie mojemu obolałemu ciału oraz sercu. Jednak stało się odwrotnie - wprowadził mnie w jeszcze głębszy stan nostalgii.

Westchnęłam ciężko wychodząc z kabiny. Owinęłam mokre włosy ręcznikiem, następnie stanęłam przed lustrem, spoglądając z niesmakiem w swoje paskudne odbicie.

Znajomość z Nero miała mi pomóc. Tego chciała Rebel i to właśnie był jej cel, gdy zapisała mnie do niego na treningi. Martwiła się o mnie i moje zdrowie. Liczyła na to, że przejdę nieziemską metamorfozę pod okiem najlepszego trenera w mieście. Przecież w tym się specjalizował. Robił cuda z ludzkimi sylwetkami.

Nikt nie spodziewał się, że między mną, a nim do czegoś dojdzie. Przy naszym pierwszym spotkaniu, nie uwierzyłabym, że kilka dni później wylądujemy w łóżku, nie wspominając rzecz jasna o miłości, która wytworzyła się w moim sercu.

Tylko w moim sercu. On się zaś nieźle bawił z mojej łatwowierności w miłe i piękne słówka. Ten facet okazał się skończonym dupkiem bez sumienia.

Zanim wyszłam z łazienki, wzięłam do ręki telefon i wyszukałam profil Nero na Instagramie. Obejrzałam uważnie dwadzieścia trzy fotografie, które wrzucił w przeciągu ostatniego roku i poczułam jak moje serce zaczyna drżeć.

- Długo?! - Chloe zapukała w drzwi - Muszę siku!

- Dwie minuty - mruknęłam.

Powróciłam do telefonu i tego co w nim widziałam. Ner był nieziemsko przystojny, a jego uśmiech przyprawiał o zawroty głowy. Z tym nie było co dyskutować.

- Idiotka - znów zaczęłam płakać.

Wygląd nie odzwierciedlał jego duszy. To było częstym przypadkiem w naszym wrednym społeczeństwie.

Nie kontrolowałam łez. Nie chciałam płakać i zachowywać się jak głupia nastolatka, lecz to było silniejsze ode mnie. Naiwność bolała jak cholera, a złamane serce odbierało mi chęć życia.

- Nie wierzę, że naprawdę lecimy! - zaśmiała się Chloe, gdy opuściłam łazienkę - Ale jestem szczęśliwa!

Poszła załatwić swoje fizjologiczne potrzeby, a ja w tym czasie ulokowałam się w kuchni. Walizki z naszymi skromnymi rzeczami stały już przy drzwiach. Miałyśmy dwadzieścia minut do wyjścia, dlatego musiałam się pospieszyć z kanapkami na śniadanie.

- Jedziemy! - Chloe wleciała do kuchni cała w skowronkach - O tak! O tak! O tak!

Patrząc na siostrę, ja również byłam szczęśliwa. Jej radosny humor i sam fakt, że wreszcie odeszła od matki, był lekarstwem na ból, który podarował mi Nero. Przynajmniej w jakimś małym stopniu.

- Nie boisz się? - zapytałam przy stole.

- Czego? - zdziwiła się.

- No tego wszystkiego...nowego życia.

Pomysł z wyjazdem był mój, ale to wcale nie oznaczało, że nie srałam w gacie ze strachu przed nowym i nieznanym.

- Nie - wzruszyła ramionami - Wszystko będzie dobrze.

- Jesteś tego pewna? - po raz pierwszy zaczęły nachodzić mnie wątpliwości - Dobrze robimy?

- Bałam się wtedy, gdy uciekałam od matki - uśmiechnęła się skromnie- Bałam się, że kiedy tu przyjadę, to nie zechcesz mi pomóc.

TreNerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz