*Alma*
Wstałyśmy z Chloe bardzo wcześnie, bo o siódmej miałyśmy samolot. Ojciec zadzwonił do mnie chwile przed snem i oznajmił, że wykupił nam bilety po to, żebyśmy właśnie przyleciały do niego samolotem.
Wzięłam gorący, dwudziesto minutowy prysznic, który miał przynieść ukojenie mojemu obolałemu ciału oraz sercu. Jednak stało się odwrotnie - wprowadził mnie w jeszcze głębszy stan nostalgii.
Westchnęłam ciężko wychodząc z kabiny. Owinęłam mokre włosy ręcznikiem, następnie stanęłam przed lustrem, spoglądając z niesmakiem w swoje paskudne odbicie.
Znajomość z Nero miała mi pomóc. Tego chciała Rebel i to właśnie był jej cel, gdy zapisała mnie do niego na treningi. Martwiła się o mnie i moje zdrowie. Liczyła na to, że przejdę nieziemską metamorfozę pod okiem najlepszego trenera w mieście. Przecież w tym się specjalizował. Robił cuda z ludzkimi sylwetkami.
Nikt nie spodziewał się, że między mną, a nim do czegoś dojdzie. Przy naszym pierwszym spotkaniu, nie uwierzyłabym, że kilka dni później wylądujemy w łóżku, nie wspominając rzecz jasna o miłości, która wytworzyła się w moim sercu.
Tylko w moim sercu. On się zaś nieźle bawił z mojej łatwowierności w miłe i piękne słówka. Ten facet okazał się skończonym dupkiem bez sumienia.
Zanim wyszłam z łazienki, wzięłam do ręki telefon i wyszukałam profil Nero na Instagramie. Obejrzałam uważnie dwadzieścia trzy fotografie, które wrzucił w przeciągu ostatniego roku i poczułam jak moje serce zaczyna drżeć.
- Długo?! - Chloe zapukała w drzwi - Muszę siku!
- Dwie minuty - mruknęłam.
Powróciłam do telefonu i tego co w nim widziałam. Ner był nieziemsko przystojny, a jego uśmiech przyprawiał o zawroty głowy. Z tym nie było co dyskutować.
- Idiotka - znów zaczęłam płakać.
Wygląd nie odzwierciedlał jego duszy. To było częstym przypadkiem w naszym wrednym społeczeństwie.
Nie kontrolowałam łez. Nie chciałam płakać i zachowywać się jak głupia nastolatka, lecz to było silniejsze ode mnie. Naiwność bolała jak cholera, a złamane serce odbierało mi chęć życia.
- Nie wierzę, że naprawdę lecimy! - zaśmiała się Chloe, gdy opuściłam łazienkę - Ale jestem szczęśliwa!
Poszła załatwić swoje fizjologiczne potrzeby, a ja w tym czasie ulokowałam się w kuchni. Walizki z naszymi skromnymi rzeczami stały już przy drzwiach. Miałyśmy dwadzieścia minut do wyjścia, dlatego musiałam się pospieszyć z kanapkami na śniadanie.
- Jedziemy! - Chloe wleciała do kuchni cała w skowronkach - O tak! O tak! O tak!
Patrząc na siostrę, ja również byłam szczęśliwa. Jej radosny humor i sam fakt, że wreszcie odeszła od matki, był lekarstwem na ból, który podarował mi Nero. Przynajmniej w jakimś małym stopniu.
- Nie boisz się? - zapytałam przy stole.
- Czego? - zdziwiła się.
- No tego wszystkiego...nowego życia.
Pomysł z wyjazdem był mój, ale to wcale nie oznaczało, że nie srałam w gacie ze strachu przed nowym i nieznanym.
- Nie - wzruszyła ramionami - Wszystko będzie dobrze.
- Jesteś tego pewna? - po raz pierwszy zaczęły nachodzić mnie wątpliwości - Dobrze robimy?
- Bałam się wtedy, gdy uciekałam od matki - uśmiechnęła się skromnie- Bałam się, że kiedy tu przyjadę, to nie zechcesz mi pomóc.
CZYTASZ
TreNer
RomanceTrenerzy mają to w sobie, że lubią swoje podopieczne. A w świecie sportu i treningów, nie ma dzielenia się towarem. Jeśli już należysz do któregoś, nie możesz rozmawiać z innym. Zakazane jest nawet patrzeć na innego. Alma Bilter to dwudziestopięcio...