16🏋🏻‍♀️

2.1K 112 10
                                    

*Alma*

Wyszłam z budynku, gdzie mieszkał Ner i przeszłam szybkim krokiem na drugą stronę ulicy. Potem zgarnęłam z  samochodu, który stał na parkingu należącego do siłowni swoją sportową torbę i byłam gotowa na wysiłek.

- Dzień doberek, Almo! - Rob stał przy drzwiach, a kiedy mnie zobaczył, otworzył je na oścież - Jak zdrówko?

Gdy pierwszy raz z nim rozmawiałam, nie przypuszczałam, że w ciągu kilku dni złapiemy tak dobry kontakt.

Rob był miłym człowiekiem. Nawet bardzo. Wystarczyło go troszkę lepiej poznać. Pracował dla Nero od samego początku z tego co zdążyłam się dowiedzieć, ale w przeciwieństwie do swojego szefa, on miał wielkie, czyste serce.

- Hej - przywitałam się grzecznie - U mnie wszystko dobrze - uśmiechnęłam się - Powoli i do przodu.

- Widzę, że na poważnie wzięłaś treningi - wskazał palcem na moją torbę - Prawidłowo.

- No - westchnęłam - Chyba.

Treningi nie były takie złe jak sądziłam z początku, ale jakoś na sto procent w to nie weszłam. Jeszcze nie. I nie byłam pewna czy kiedyś się to wydarzy. Dziś przyszłam na siłownie tylko i wyłącznie dlatego, że Maks mnie zaprosił. Był zabawnym mężczyzną i nawet go polubiłam odkąd wypiliśmy wspólnie piwo. Chciałam go bliżej poznać.

Rebel miała wrócić dopiero wieczorem, więc i tak nie miałam co robić.

- Życzę samych sukcesów - poklepał mnie po plecach, gdy przeszłam obok - Wkrótce zaczną się pojawiać.

- Zobaczymy.

- Wiem, że tak będzie - uśmiechnął się - Pan Ner potrafi zdziałać cuda.

- Jak żona? - zapytałam jeszcze na odchodnym - Jak się czuje?

Żona Roba zachorowała i to nawet dość poważnie. Wiem, że wyładowała w szpitalu. Miałam ogromną nadzieję, że wkrótce jej stan się polepszy i że Rob znów będzie spokojny.

- Ehhh, tak samo jak wczoraj.

- Kurde.

- No. Bez zmian.

Było mi go szkoda. Chciałabym mu pomóc, ale nie miałam jak.

Gdy skończyliśmy rozmawiać, podeszłam do windy i udałam się na odpowiednie piętro do recepcji. Dziś za laptopem pracowała Kayle, dlatego poprosiłam tylko o wolną szafkę i ruszyłam do szatni. Nie miałam ochoty wchodzić z nią w jakąkolwiek dyskusję czy nawet zwykłą rozmowę.

- Nie masz dziś treningu z Nero - spojrzałam przez ramię na Kayle - Czemu przyszłaś?

Czemu się do mnie odezwała?

- A dlaczego nie? - uniosłam brwi. O co jej chodziło? - Siłownia jest chyba dla wszystkich - prychnęłam pod nosem - Zwłaszcza, że mam wykupiony karnet.

Nie zamierzałam dać się jej stłamsić. Nie tym razem.

- Tak, oczywiście - odpowiedziała kąśliwym uśmiechem - Ale nie sądziłam, że zobaczę cię tutaj po godzinach.

- No widzisz? - wzruszyłam ramionami - Cuda się zdarzają.

Puściłam do niej oczko i znów ruszyłam do szatni.

- Ner ma dziś wolne! - krzyknęła - Nie będzie go!

Do czego ona zmierzała? O co jej kurwa chodziło?

- Wiem! - odkrzyknęłam, już na nią nie patrząc - Przed chwilą z nim rozmawiałam!

Wiedziałam, że wbiję tym gwóźdź do trumny, ale mimo wszystko zaryzykowałam.

TreNerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz