11 🏋🏻‍♀️

2.2K 107 8
                                    

*Ner*

Stałem i patrzyłem jak Alma ledwo dycha. Ze wszystkich sił starałem się nie roześmiać i słowo daję, że przychodziło mi to z jebanym trudem.

Trening nie należał do najcięższych. Rozgrzewka, kilka ćwiczeń i trochę rozciągania. Skupiliśmy się na partiach nóg. Mógłbym rzec, że w ogóle nie wymagałem dziś od Almy wysiłku fizycznego, ale najwidoczniej dla niej nasze spotkanie było udręką.

Z trudem bowiem oddychała.

- Koniec? - jęknęła, wycierając pot z czoła - Błagam, powiedz, że koniec.

Zrobiła dwa kroki, po czym upadła na podłogę i zaczęła kwiczeć z bólu.

- Nie czuuuuuuuję nóg!

Chociaż trudno było mi się do tego przyznać, to Alma była całkiem zabawną osobą.

- Jeszcze trzy okrążenia wokół sali i koniec - zażartowałem, bo denerwowanie tej dziewczyny było dla mnie od dziś ulubionym zajęciem - Migiem, bo nie chcę siedzieć tu do rana.

Byłem ciekaw jak zareaguje. I się nie pomyliłem, że będzie wściekła. Jej wkurwiona mina była dla mnie czystym złotem.

- Jest już ósma - nagle zmieniła ton głosu na ostrzejszy. Chciała w ten sposób mnie chyba wystraszyć - Trening skończony.

Podniosła się z podłogi i z trzęsącymi nogami, zaczęła zmierzać do wyjścia.

- Marzę o prysznicu i łóżku. Śmierdzę - uniosła ramię i powąchała swoją pachę. Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę to przy mnie zrobiła - Jak stary cap.

Po prostu kurwa nie wierzę , pomyślałem. Była w chuj zabawna i wiedziała jak sprawić, abym uśmiechał się jak głupi.

- Ja mówię, kiedy koniec treningu - nie dawałem za wygraną - I to nie jest ten moment.

Założyłem ręka na rękę i posłałem jej srogie spojrzenie. W rzeczywistości nie chciałem, aby więcej biegała. Nie było potrzeby, bo trening naprawdę był już skończony.

- Tak? - odwróciła się przodem do mnie. Uniosła prawą brew, przez co wyglądała jeszcze komiczniej i wydęła usta w grymas niezadowolenia - To ja będę pierwszą kobietą, która ci mówi, że koniec treningu.

- Czyżby?

- I to w dodatku grubą kobietą - prychnęła - Na pewno zaboli jak dostaniesz od takiej kosza, co?

- Uhh.

Naprawdę nie byłem w stanie wytłumaczyć tego po co w ogóle wchodziłem z nią w jakąkolwiek dyskusję. To było głupie. Skończyłem na dziś pracę i mogłem iść śmiało do domu. Albo po drodze zahaczyć o Kayle lub poczekać do zamknięcia siłowni i spędzić kilka miłych godzin z Aggie, która teraz stała za recepcją.

Ale nie. Stałem na sali treningowej i dogryzałem sobie z najlepszą przyjaciółką Reb.

- Jesteś zabawna, wiesz?

- A ty wciąż jesteś dupkiem - rzuciła - Wiesz?

Chyba zarumieniła się na twarzy, jednak nie byłem pewien czy mi się to nie przewidziało, bo szybko zakryła twarz dłonią i zaczęła kaszleć.

TreNerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz