Dwanaście

814 51 115
                                    

  Szkolny dzwonek rozbrzmiał w uszach rudzielca. Dawno go nie słyszał, jednak ucieszył się, że wreszcie zobaczy swojego przyjaciela i jego chłopaka. Ruszył szybszym krokiem do sali historycznej mając w głowie o dziwo pustkę.
  Dużo osób sądzi, że szkoła jest albo turbo nudna albo super ciekawa i pełna łatwych problemów wyciągniętych z pierwszego lepszego fanfika z Harrym Stylesem. No takowe podejście jest okej, aczkolwiek szybciej można się zawieść. Tartaglia gardził takimi ludźmi, sam miał ograniczone rozumienie świata, w tym szkoły, ale on przynajmniej się nie ograniczał do dwóch możliwości. On miał swoją wersję. On złączył wszystko co powinno dać efekt taniego szajsu ale nie w tym wypadku. Tutaj tworzyło to szajs premium. Spokojnie, nawet Ajaxa to bawiło, bawiło jak zabawne to było dla osób trzecich. Taki Aether nie rozumiał w ogóle tego co rudy pieprzy, oczywistym było, że mu tego nie pokazywał. Przytakiwał i tyle. Zhongli, mimo dłuższego stażu w życiu, również go nie rozumiał, ale ten przynajmniej się starał. Xiao. Go ominiemy, nie z przyczyny jego stylu bycia, a z tego że ten chłop kompletnie nic nie ogarnia.
  Jedyną osobą, która rozumiała Ajaxa i potrafiła mu wyjaśnić i naprawdę zmienić zdanie był jego brat.

  I w tym momencie rozmyślenia Tartaglii zostały rozmyte przez łzy oraz fakt iż znajdował się pod drzwiami do sali. Wszedł uprzednio wycierając oczy i może nie było tego widać ale uśmiechnął się widząc blondyna śmiejącego się z Xiao.

– Childe! – krzyknął brunet, co zdziwiło samego Aethera. Jeszcze tydzień temu się nienawidzili. 

– Hej chłopaki – odparł niebieskooki podchodząc i siadając w ławce za nimi – Dużo mam do nadrabiania?

– Szczerze to nie. Wszystkie prace jakie były dawali w grupach, to ciebie dopisywaliśmy do wykonawców. Ewentualnie jutro jest sprawdzian z geografii – powiedział spokojnie z uśmiechem Aether.

– Jesteś kurwa najlepszy.

– Nie ja. A on – złotooki wskazał na Yakshe – To Xiao ciebie zgłaszał tym lafiryndom i mówił, że nie ma cię bo chuj wie ale pracujesz i wiesz co się dzieje na lekcjach. Wybacz, tu zawiodłem mój towarzyszu.

  Lekko zszokowany ta informacją Ajax rozpakował się i nie zamienił z nimi więcej słowa, wolał zająć się słuchaniem Zhonga na temat Rzymu. A raczej usilnym próbowaniem oderwania wzroku od nauczyciela i szczerym zainteresowaniem się lekcją. Spoiler: nie wyszło.

– No cóż, resztę dopowiem na kolejnej lekcji. Prezentację wam wyślę na email, a ciebie Ajax prosiłbym na zostanie po lekcji – po sali rozniósł się głos Lapisa.

  Każdy uczeń wyszedł z sali. Aether spojrzał się na rudzielca z dość jednoznacznym uśmieszkiem. Opuścił salę wraz z Yakshą. Nastolatek podszedł do biurka nauczyciela.

– Co się stało? – zapytał, jednak jak zaczął tak i szybko skończył. Usta starszego dały mu znać, że ma się zamknąć. Tak jak drzwi od sali.

– Nawet nie wiesz jak mi brakowało tego widoku. Ciebie w mojej sali – mruknął Zhongli wprost w wargi młodszego – Mam nadzieję, że dasz dzisiaj radę. Z resztą, dasz na pewno.

– Kocham cię – Tartaglia wtulił się w szyję nauczyciela czując w nim wsparcie. Cała ta sala dawała mu siły, a jego nauczyciel w niej tylko ją nasilał – Lecę na lekcje. O której dzisiaj kończysz?

– Będę dzisiaj późno. Mamy spotkanie z dyrekcją. Ale postaram się być najszybciej jak będę mógł.

– To nic poważnego?

– Nie nie, tylko jakieś papiery mało wartościowe i pewnie kontrola waszego zachowania. Wracając zajadę do twojego mieszkania po jakieś ubrania i dokumenty. Zostaw mi klucz. O! I tutaj masz swój, od naszego domu - oczy Ajaxa zaświeciły się i uśmiechnął się nie kryjąc zębów.

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz