Pięć

1.3K 113 136
                                    


  Godzina dziesiąta wieczór. Odgłosy deszczu muskały uszy Ajaxa na równi z delikatnymi nutami ze słuchawek. Pościel ocierała delikatną skórę rudzielca, okrywając ją i dając jej ciepło. Nastolatek odczuwał okropny chłód. Chłód spowodowany zawodem.

– Czy to była strata? – zapytał sam siebie.

  Jednak zdając sobie sprawę, że nie odzyska starego Aethera, potwierdził tę obawę. Pełen myśli, tęsknoty starał się zasnąć, aczkolwiek retrospekcje mu na to nie pozwalały. Pierwszy raz się tak poczuł. Znał jednak siebie na tyle, by wiedzieć że z rana myśli te miną.

  Dwaj chłopcy biegli wzdłuż mostu oprawionego wodnym mchem. Zauważyli mężczyznę, dziadka blondyna, który łowił kolejne ryby. Przystanęli na moment a twarz złotookiego przybrała ogromny uśmiech z iskierkami szczęścia. Uwielbiał patrzeć na swojego dziadka podczas połowów, sam pragnął zostać rybakiem, by w przyszłości wykarmić swoją rodzinę. Cóż, może nie aż tak, ale jednak bardzo go to fascynowało.

– Aether! – krzyknął rudowłosy, jednak nie zdołał nic zdziałać.

  Jego śliska podeszwa otarła się z równie ślisko-gąbczastym mchem, a ciało bezwładnie przebiło się przez taflę wody. Ostatnie co widział, była zszokowana twarz przyjaciela.

  Wspomnienia. Optymistom kojarzą się dobrze, zapominają o tych złych wydarzeniach. Jednak Tartaglia – stuprocentowy Pesymisto-realista – pamiętał wszystkie. Trudno byłoby zapomnieć kilku istotnych osób, sytuacji bądź miejsc.

  Łąka, opuszczony, ceglany domek na obrzeżach miasteczka, stary sklepik przy drodze czy rzeka prowadząca na działki. Te wszystkie miejsca stanowiły fundament we wspomnieniach Ajaxa. Pragnął wrócić do tych miejsc, lecz los chciał inaczej. A raczej jego własna głupota.

  Nastolatek, delikatnie znużony przyszłym snem, odpłynął, śniąc o straconych osobach, miejscach, życiu.

  Następnego burzliwego dnia, rudzielec postanowił zostać w domu. Nie dałby rady spoglądać na Aethera, na którego twarzy nie byłoby cienia smutku, tęsknoty bądź rozpaczy. Owszem nie jest to miłe z jego strony, że chce patrzeć na cierpienie przyjaciela. Aczkolwiek skoro on musiał cierpieć poprzedniego wieczoru to czemu drugi ma być szczęśliwy? Niebieskooki usiadł na wygodnym materacu rozciągając się. Plusem wczesnego wstawania był czas, który w tym wieku za szybko ucieka. 
 
  Nastolatek wstał i podszedł do biurka, odłączywszy od ładowarki, chwycił, delikatnie porysowany, telefon. Idąc do kuchni sprawdził swoje media społecznościowe oraz najświeższe wiadomości ze świata. 

  Nalał wody do czajnika chcąc przygotować sobie kawę, w międzyczasie przyrządził proste kanapki z pomidorem. Usiadł przy stole, czytając artykuł o nowej pizzerii otwartej w jego okolicy.

– Smacznie wygląda – pomyślał widząc zdjęcie grupki znajomych przy stole z ogromną pizzą.

  Jedząc śniadanie, dostał wiadomość od Aethera.

Aether👯: Cześć Childe, będziesz dzisiaj w szkole?

Childe: Nie

Aether👯: Ok. A jutro?

Childe: Nie wiem

Aether👯: Bo chcę pogadać, mogę do ciebie przyjść?

Childe: Nie.

  Tartaglia wiedział, że zachował się jak dziecko, jednak nie miał pojęcia jak reagować na taki tupet. Nigdy go nie uczono jak obchodzić się z takim zachowaniem u kogoś bądź ze stratą, dlatego tak źle przeżył śmierć rodziców, śmierć dziadków czy nawet psa, gdy miał dziesięć lat. Jedyne co czuł, był to smutek, rozczarowanie i wrogość. Nie chciał patrzeć na Aethera za jego dwulicowość, nie chciał wypowiadać jego imienia ani go pamiętać. Aczkolwiek na równi chciał znowu z nim rozmawiać, widywać go lub nawet wypić z nim ostatni kubek herbaty. Wiedział też, że to nigdy się nie zdarzy, lecz czy na pewno?

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz