Siedem

1K 91 63
                                    


Poranne promienie słońca wtargnęły delikatnie na horyzont miasta, muskając twarz Zhongliego. Otworzył swoje powieki w spokojny sposób i po cichu zrzucił z siebie kołdrę, a zauważając śpiącego obok niego nastolatka uśmiechnął się. 

Szybko ubrał wczorajsze ciuchy, poprawił włosy oraz chwycił telefon. Godzina była wczesna, co wywnioskował po świeżym wschodzie, a potwierdziła to godzina na ekranie jego komórki. Z rozczuleniem ponownie spojrzał na Ajaxa, a na pożegnanie musnął jego czoło wargami.

Zamknął drzwi i ruszył do swojego samochodu, a chwilę później siedział już przy biurku, wydawając wiedzę innej klasie. Jednak pewien rudzielec nie mógł wyjść z jego głowy, błękitne spojrzenie ukazywało się w umyśle Lapisa niczym mantra. Już nie raz tak miewał, aczkolwiek teraz było inaczej. Teraz do tego dołączyło uczucie. Uczucie, że ten chłopak jest tylko jego.

Dźwięk czajnika rozbudził umysł Ajaxa. Odkąd wstał nie mógł skontaktować się ze światem zewnętrznym, jak bardzo by chciał, po prostu mu to nie wychodziło. Powieki były niczym z ołowiu, kończyny jakby utrzymywały ciężary a dusza wyprana z jakichkolwiek emocji. Nastolatek zalał kubek wodą tak, by jeszcze znajdowało się miejsce na odrobinę mleka. Kawa sama w sobie nie dodaje energii, jednak Tartaglia dalej w to nie wierzył.

Usiadł z napojem na kanapie, a wspomnienia z wczorajszego wieczora uderzyły w niego z potężną siłą, dzięki czemu oblał go nagły rumieniec.

– Tylko gdzie jest Zhongli–  zapytał sam siebie. Chcąc nie chcąc, wstał i wszedł do swojego pokoju. Obleciał wzrokiem całe pomieszczenie a widząc swoja komórkę, podszedł do niej i chciał napisać do Zhongliego, jednak ktoś mu przerwał.

Imię jego przyjaciela pojawiło się na ekranie razem z numerem. Pierwsze co chciał zrobić, było dotknięcie czerwonej słuchawki, jednak sam nie wiedział czemu, jego palec skierował się na zieloną.

–  Childe –  głos blondyna zabrzmiał inaczej niż zawsze, bardziej nadziejnie –  Wiem, że nie masz najmniejszej ochoty mnie słuchać, ale proszę, spotkajmy się.

–  Gdzie i o której –  westchnął pytając. Chciał strasznie wrócić do starej relacji, a za razem nienawidził chłopaka z całego serca.

–  Ja, ty i  Xiao. W tej nowej pizzerii obok. Możemy pod wieczór.

–  Po co tam Xiao? –  dopytał z wątpliwościami.

–  On tez chce z tobą porozmawiać. Mi powiedział co się stało jakiś czas temu i dlaczego tak sie nie lubicie. Może i nie całą prawdę, ale postawiłem mu warunek. Wiem też, że moglibyście się polubić, macie te same gusta w kilku rzeczach –  zaproponował złotoooki. Rudzielec tylko się uśmiechnął słysząc delikatne szczęście wymieszane ze smutkiem i nadzieją w jego głosie.

–  Jasne, że możemy się spotkać. Od osiemnastej jestem wolny.

–  Dzisiaj znowu nie ma ciebie w szkole, wszystko okej? –  zmienił temat z nutą zmartwienia w głosie.

–  Jest okej, po prostu nie czuję się dobrze. Może w poniedziałek już będę –  mruknął kłamiąc. Aether tylko wtrącił, że przerwa zaraz dobiegnie końca i mają lekcję historii. Uśmiech sam wkradł się na twarz Tartaglii, na wspomnienie Zhongliego Lapisa, tego który zawrócił mu w głowie do reszty.

Po usłyszeniu sygnału wszedł w aplikację Messenger i wybrał dymek z nauczycielem.

Ajax: Miłego dnia w pracy :)

Amber Eyes - zhongli • childeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz